Avant Art festiwal, to przedsięwzięcie z wyraźnym stylem i konceptem.
Muzyka awangardowa jest tym, czego nie usłyszymy na co dzień. Również koncerty na Avant Art Festival 2015 zdecydowanie nie przypominały set listą zbioru radiowych przebojów. I to jest jeden z warunków wyjątkowości tego festiwalu. W prezentowanej na tegorocznej edycji muzyce było COŚ. Coś, co porusza nawet najbardziej uśpione nerwy w najbardziej apatycznym ciele. To już ósma edycja wrocławskiego festiwalu. Podczas 4 dni można było usłyszeć polskie i zagraniczne projekty z pogranicza awangardy i eksperymentu. Prężnie działało też kino, prezentując filmy o muzyce awangardo-eksperymentalnej. Wszystkie wydarzenia w ramach Avant wymagały uruchomienia pokładów wrażliwości. Ale jak to zrobić, kiedy wokół dzieje się tak wiele? Czasem trzeba sobie pomóc, skupiając się na przykład na przestrzeni.
Otwarcie nie było oficjalne. Bez przemówień, wygłaszania programu czy długich braw dla organizatorów. Wszystko przypominało kameralne przyjęcie, gdyby nie miejsce, w którym się odbywało. Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu to zdecydowanie imponujący gmach. Z zewnątrz przypominający twierdzę nie do zdobycia (w końcu umiejscowione jest nad fosą), w środku przestronna biała przestrzeń z ogromnymi schodami. Miejsce bardziej odpowiadające wywieszaniu Rembrandta niż organizowaniu koncertu muzyki awangardowej.
Na otwarcie festiwalu można było usłyszeć psychodeliczne Syny i trio Rimbaud (Budzyński / Jacaszek / Trzaska), a także Felixa Kubina i jego syntezatorowy, retrofuturystyczny dada-horror. Muzyka sprawiła, że cała estetyczna i prawie, że sterylna sala w Forum Muzyki zawrzała. Konfrontacja mocnego basu, syntezatorów z grzecznie przystrojoną kurtynkami sceną sprawiała nietypowe wrażenie. Zdecydowanie ciekawe, ale nie do końca ze sobą współgrające. Nie można tym samym powiedzieć, że koncertom brakowało kunsztu. Jednak przestrzeń tak modernistyczna, przynajmniej w moim przekonaniu, nie pasowała do klimatu koncertu. Zupełnie inaczej sprawa miała się z Dworcem Świebodzkim, na którym można było słuchać koncertów w dwóch kolejnych dniach festiwalu. Już po raz drugi dworcowa przestrzeń poradziła sobie z awangardowym klimatem Avant Artu. Późnoklasycystyczny styl budowli nie zaburzał brzmienia współczesnej muzyki. Zastanawiające jest to, że działanie przestrzeni jest zupełnie odwrotne niż można byłoby się spodziewać. Modernistyczna budowla Forum powinna lepiej się wpisać w niekiedy surową muzykę festiwalu. Jednak artystyczny klimat Dworca ma w sobie XX-wiecznego ducha, który nadaje dodatkowy atut współczesnym gatunkom muzyki. I tak powinno być.
Avant Art festiwal, to przedsięwzięcie z wyraźnym stylem i konceptem. Przeznaczone zarówno dla znawców muzyki awangardowej jak i laików w kwestii dźwięków z syntezatora. Lokowanie go w przestrzeni nie współmiernej do idei, nie dodaje mu wyjątkowości. Czasem lepiej zostać przy czymś starym, niż eksperymentować. Teza niewspółmierna do muzyki Avant Artu. Współmierna jednak do mojego wrażenia o przestrzeniach koncertowych.