Druga edycja festiwalu klasycznej muzyki elektronicznej
W Polsce raczej nie znajdziemy zbyt wielu cyklicznych imprez poświęconych muzyce elektronicznej (szczególnie w jej klasycznym wydaniu). Poza odbywającymi się od wielu lat MPM Ambient w Gorlicach i CEMF w Cekcynie do niedawna trudno było znaleźć coś naprawdę godnego uwagi. Electroday zorganizowany w Wejherowie w 2014 dawał pewną nadzieję, że coś zmieni się w tym względzie. W zeszłym roku nie było jednak pewności czy impreza zaistnieje w kontynuacji. Pod koniec marca 2015 było już wiadomo, że ciąg dalszy nastąpi pod postacią Electroday 2. Zapowiedziano występ czterech artystów: Soundwalkera, Marka Manowskiego, Dietera Wernera i Władysława Komendarka. Druga edycja stała się więc faktem. 20.06.2015 fani dźwięków generowanych sztucznie w budynku Filharmonii Kaszubskiej w Wejherowie mogli ponownie cieszyć się kontaktem z klasyczną muzyką elektroniczną. Odpowiednio wcześnie upubliczniona informacja i społeczna promocja z pewnością miały wpływ na niemal całkowite wypełnienie sali. Co zapewne ucieszyło organizatorów.
Rozpoczął oczywiście Łukasz Sobczak 'Soundwalker'. Nie tylko kompozytor, ale też inicjator i współorganizator ED. Zgromadzona publiczność mogła wysłuchać kilku znanych utworów różnych kompozytorów w interpretacji tegoż artysty. Występ pod tytułem
Przeboje muzyki elektronicznej przywołał wspomnienia i pewnie spodobał się większości słuchaczy (co można było wywnioskować po żywych reakcjach tejże). Mi osobiście nie za bardzo przypadła do gustu interpretacja
Oxygene 7 Jeana Michela Jarre'a. Główny temat był ledwie słyszalny. Być może częściowa wina leżała po stronie złych ustawień parametrów nagłośnienia, być może gdzie indziej. Poza tym zabrakło według mnie zabrakło bardzo znanego motywu z
Chariots of Fire Vangelisa. Trochę szkoda, szczególnie, że wielki Grek otrzymał za muzykę do tego filmu Oscara (więc w pewnym sensie był to przebój). Bardzo możliwe, że ten brak był związany z obowiązującymi prawami autorskimi. Mimo tych „zgrzytów” występ odebrałem pozytywnie.
Po Soundwalkerze przyszła kolej na Marka Manowskiego. Nastąpiła całkowita zmiana nastroju. Muzyka pana Marka jest bardzo nostalgiczna, wręcz smutna. Przez niektórych miłośników muzyki elektronicznej pan Marek jest uważany za polskiego Kitaro. Jak dla mnie takie porównanie, choć zrozumiałe, jest jednak dość nietrafne. Artysta czerpie inspiracje z odmiennych źródeł. Trzeba przyznać, że jest ich sporo. Zaprezentowane kompozycje tchnęły spokojem, melancholią i wspomnianym smutkiem. Prezentowane zaś wizualizacje (zdjęcia robione przez kompozytora) nasilały nastroje generowane przez instrumenty. To muzyka do zastanowienia nad przemijającym światem, ulotną chwilą. Wymaga pewnego skupienia. Co bardziej wrażliwi słuchacze mogli się nawet wzruszyć. Niestety prawdopodobnie też znudziła część publiczności, bo kilkanaście osób opuściło widownię i już nie powróciło. Trochę szkoda, że występ był stosunkowo krótki.
Przyszła kolej na Dietera Wernera, który zaczął z „grubej rury” od swojej „wiejsko-miłosnej” historii muzycznej. Kompozycja z pewnością zaskoczyła wielu słuchaczy i wywołała uśmiech na twarzach. Twórczość tego artysty jest mi znana (kiedyś nawet skrobnąłem jakąś recenzję nt. jednej z płyt), więc nie byłem zaskoczony. Kolejne prezentowane utwory rozbrzmiewały idealnie w sali Filharmonii Kaszubskiej i nie raz powodowały podrygiwania kolana lub karku. Pomysły DW na łączenie różnych stylów muzycznych (często bardzo odległych) w jednym utworze są ciekawe i intrygujące, ale też karkołomne. Artysta jednak płynnie przechodzi pomiędzy nimi. Można powiedzieć, że czuje się w tym jak „ryba w wodzie” kiedy gra (co nieraz można było zauważyć). Bardzo ciekawy występ.
Niestety na ostatniej części, w której miał wystąpić Władysław Komendarek nie mogłem pozostać. Inne obowiązki wzywały, więc tego fragmentu nie jestem w stanie zrelacjonować. Na pewno działo się dużo, bo nieraz miałem przyjemność uczestniczyć w show jakie pan Władysław jest w stanie wykreować na scenie (szczególnie jak widzi, że publiczność żywo reaguje).
Ponownie w Wejherowie pojawili się czterej kompozytorzy, ponownie publiczność poznała cztery indywidualne spojrzenia na muzykę elektroniczną. Spojrzenia bardzo różne, poruszające ale też i porywające. Dodatkowo doznania odbiorców zostały spotęgowane wizualizacjami i odpowiednią grą świateł scenicznych. Zaistnienie Electroday 2 daje nadzieję na następne odsłony. Z wiarygodnego źródła wiem, że kierownictwo Filharmonii Kaszubskiej jest przychylne imprezie i zależy mu na kontynuacji. Niemal całkowite wypełnienie sali pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość. Może tym razem gwiazdą będzie ktoś zza granicy?
słuchał, fotografował i relację spisał
Grzegorz Cezary Skwarliński ©
P.S.
Na YT można obejrzeć klipy z imprezy. Osobiście nic nie filmowałem, ale jak widać filmowali inni
https://youtu.be/ipjpa20KX0w