Najważniejsze na koncertach jest flow – wywiad z Curly Heads

Patrycja Badysiak
Patrycja Badysiak
Kategoria muzyka · 23 czerwca 2015

Curly Heads to grupa młodych i zdolnych przyjaciół z Dąbrowy Górniczej, którzy wnoszą powiew świeżości na rodzimą scenę rockową. Dawid Podsiadło, Oskar Bała, Tomek Szuliński, Tomek Skuta i Damian Lis w ciągu dwóch lat wspólnej działalności zdążyli dojrzeć muzycznie, porzucić pierwsze kompozycje i stworzyć zupełnie nowy materiał, czego efektem jest wydana pod koniec zeszłego roku płyta „Ruby Dress Skinny Dog”. Grali między innymi w Jarocinie, Opolu i w ramach Męskiego Grania. Tuż przed ich koncertem z okazji krakowskich juwenaliów udało mi się porozmawiać z zespołem w pełnym, pięcioosobowym składzie.

Jesteśmy na Czyżynaliach, czyli festiwalu studentów. Jak się czujecie, grając dla swoich rówieśników?

 

Tomek Skuta: Cieszymy się, że gramy dla studentów, to jest super.

Damian: Czujemy się jak na szkolnej akademii, to dokładnie to samo… [śmiech wszystkich]

Tylko są większe głośniki, w ogóle jakieś głośniki.

Dawid: Ja uwielbiam juwenalia, a jak legendy polskiej sceny muzycznej się na nich pojawiają, to dla nas tym bardziej jest ekstra.

Damian: Wydaje mi się, że w większości przypadków juwenalia trzymają fajny poziom.

Dawid: To prawda! Jestem zaskoczony, jak wielu jest tu artystów z wysokiej półki…

Oskar: Tak naprawdę to jesteśmy w ogóle zaszczyceni. Kult, Pidżama Porno… Każdy te zespoły zna.

Dawid: Mój komentarz jest jeden: wow!

Tomek Skuta: Fajne jest też to, że chyba tu pasujemy, bo naszym targetem są ludzie w naszym wieku.

Damian: A oni mogą wtedy zobaczyć, że w takim wieku można grać.

 

A sami, jako studenci lub byli studenci, uczestniczycie w tego typu wydarzeniach?

 

Damian: Ja jestem studentem, tak samo jak Tomek, właściwie kończymy już studia. Ja osobiście byłem tutaj rok temu i bardzo mi się podobało…

Tomek Skuta: A ja dwa lata temu nawet byłem w juwenaliowej ekipie organizacyjnej. Ale potem przerwałem studia, bo to wszystko było zbyt męczące.

Damian: Chciałoby się robić coś więcej, ale potem się okazuje, że bardzo trudno to pogodzić.

 

A propos zespołów, z którymi występujecie na festiwalach – czy macie z nimi jakiś kontakt, przyjmujecie od nich jakieś rady, jeśli takie są? Podpatrujecie starszych muzyków na scenie?

 

Oskar:  Rzadko nam się udaje z nimi porozmawiać, ale jeśli tak się zdarzy, to zawsze jest to ciekawe doświadczenie…

Damian: Rzadko rozmawiamy o takich typowo muzycznych sprawach.

Dawid: To też jest fajne, bo w takim razie te osoby nie uważają, że powinny nam coś mówić.

Damian: Wydaje mi się, że w ogóle dla osób, które są na scenie długi czas, byłoby męczące, gdyby młode zespoły po każdym koncercie wypytywały o wszystkie szczegóły dotyczące grania.

Tomek Szuliński: Bardziej podpatrujemy ich na próbach, chodzimy wtedy zobaczyć, jak to wygląda w tej fazie produkcyjnej. Bardzo dużo zawdzięczamy też ludziom, z którymi pracujemy na co dzień. To nie są młokosy, jak my, ale profesjonaliści, którzy pracują w tej branży już kopę lat.

 

Zaczęliście karierę w bardzo młodym wieku, ale macie już na koncie płytę i trasy koncertowe. Czujecie się dzięki temu pewniejsi?

 

Wszyscy, chórem: Tak, oczywiście.

Oskar: Na to, w jaki sposób gramy i w jaki się czujemy na scenie, wpływa obycie na scenie, to, że zaczęliśmy grać profesjonalne koncerty.

Dawid: Odwołując się jeszcze do wypowiedzi Tomasza, chciałbym powiedzieć, że ten spokój i pewność moim zdaniem wiążą się z tym, z jakimi ludźmi pracujemy przy produkcji koncertów. Mamy zapewnienie, że wszystko będzie na jak najwyższym poziomie i że wychodzimy z czymś na poważnie, a nie musimy sami tego ogarniać.

Damian: Ten profesjonalizm odczuwamy też często nie przez to, jak coś zostanie rozłożone na scenie czy nagłośnione, ale w sytuacjach kryzysowych, jak te osoby reagują. Jeżeli stanie się coś nieoczekiwanego, to mamy pewność, że zostanie to w bardzo dobry sposób ogarnięte i jeśli coś nie pójdzie po naszej myśli, to sobie poradzimy. Dlatego my wchodzimy na scenę bardziej wyluzowani.

 

Jakie macie plany na przyszłość?

 

Damian ma dzisiaj urodziny, więc będziemy świętować [śmiech] Przed nami plenerowe koncerty, festiwale.

 

Czyli pracowite wakacje na scenie. A czy w międzyczasie coś komponujecie?

 

Oskar: Damian coś czasami robi, ale Dawid też pracuje solo.

Damian: Na razie po prostu skupiamy się na tym, żeby zrobić dobrą robotę, grając koncerty. A potem będziemy mieć na pewno dużo czasu na tworzenie.

Tomek Szuliński: Każdy z nas też kombinuje coś swojego, rozwija się w swoim kierunku.

Dawid: Robimy, działamy, jak będzie możliwość nagrania drugiej płyty, to ją zrobimy. Na razie myślimy o tym z takim spokojem, że to jest miejsce w przyszłości konkretne. Ale przez to, że ja mam powiązania kontraktowe z wytwórnią, mamy świadomość, że czeka nas chwilowa przerwa. Ja mam osobiście duże marzenia związane z tym zespołem i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, jak zostaliśmy odebrani przez ludzi i krytyków.

Damian: Ale też wydaje mi się, że to trochę zobowiązuje, bo nie możemy na tym poprzestać. Ludzie zasługują na to, żeby usłyszeć od nas troszkę więcej, coś innego.

 

Wasze koncerty są bardzo energetyczne. Dawid, czy musisz po takich wystąpieniach leczyć gardło?

 

Dawid: Czasami. Kiedy gramy jednorazowe koncerty, to znaczy przez jeden dzień, to raczej nie. Ale jak mam dwa, trzy dni to bywa różnie. Czasami faktycznie jest to wymagające dla organizmu. Ale chłopcy automatycznie wyczuwają, że na przykład będę beznadziejny i wtedy robią więcej sobą.

Damian: Najważniejsze na koncertach jest flow [reszta zespołu przytakuje]. Porozumienie z publiką – to tak naprawdę robi koncert. Bo jeżeli publika się bawi, to my się bawimy.