Duet płynący razem przez chmurki atomowe. „Sny w których ginę” Zaburzeń

Katarzyna Stolarczuk
Katarzyna Stolarczuk
Kategoria muzyka · 19 marca 2015

Uwaga, będzie gęsto chwalone. Nie wiem czy silić się na iluzoryczny obiektywizm kiedy recenzuję materiał hulający w moich słuchawkach od kilku miesięcy. Ostatnio tylko pierwsza część "Instrumentals" ka-meal'a tak długo gościła w mojej przestrzeni muzycznej. Przedstawiam Państwu album "Sny, w których ginę" zespołu o radosnej, pokrzepiającej nazwie Zaburzenia.

 

Październik

 

Pojawia się pierwszy singiel. Odpalam, choć nie wiem co odpalam, bo nazwa nieznana. Za to klip jest. Jak jest obrazek to wiadomo, masowo sprawdzamy. Odpalam. Kuba Witek aka Tusz Na Rękach pcha wózek do rozwożenia towarów w hipermarkecie. Jestem ujęta odpowiednio. Doczytuję, że autorem bitu jest Szatt – laureat zeszłorocznej edycji prestiżowego konkursu Beatbattle Poznań (to, że jest laureatem, wiedziałam wcześniej, wiadomo). Panowie dobrali się w zgrabny duet i chcą mnie zasmucić na śmierć. OK. Czekam na płytę.

 

Listopad

 

W sieci pojawia się album i zanim rozpływam się przy muzyce jestem totalnie oczarowana oprawą graficzną. Połączenie trupa, ptaszka z kluczem nad głową, pionków szachowych i chmurek (zielone, czyli że atomowe?) robi świetne wrażenie, po pierwsze dlatego, że jest to praca autorska (czytaj: narysowana), po drugie, że ma to jakiś sens (przemijalność truposzka pod radioaktywnymi chmurami, ale ptaszek śpiewa jeszcze resztę pieśni martwemu światu... czy coś takiego), po trzecie cała oprawa na Youtube się rusza, żyje i informuje mnie o wszystkim, co chcę wiedzieć o płycie. Brawo Skrobol, na pewno nie jesteś zdrowym człowiekiem, ale niebezpiecznie mi się to podoba!

 

Odsłuchu albumu sobie nie dawkuję. Raz, drugi, trzeci, na pętli (samobójcze skojarzenia są tu bardzo na miejscu). Cała płyta jest stosunkowo krótka i czuję ten przyjemny niedosyt, kiedy od nowa, raz jeszcze, po raz kolejny, ostatni już dzisiaj (jasne...) raz włączam ją od początku. Czytelna treść przeznaczona specjalnie dla pokolenia Y, wielowymiarowa muzyka spod palców jednego z najciekawszych beatmakerów w PL, idealnie wkomponowana w jesienną aurę polemika ze sobą samym – dziękuję, jest pięknie. Smutno-pięknie, nawet przerażająco-pięknie. Przekonuje mnie Tusz Na Rękach, widzę tę jego jedną nogę w wannie i wiem, że przez ułamek sekundy pomyślał o suszarce do włosów. Wierzę mu. I słusznie twierdzi, że gra na emocjach tak, że aż czujesz je w kościach. Czuję.

Grudzień

 

Pojawiają się podsumowania roku. Podsumowałabym sobie, chętnie, ale nie mam czasu i ochoty. W zasadzie nie ma co podsumowywać bo dobrych albumów w polskim rapie w 2014 roku było jak na lekarstwo. Nie widzę Snów w których ginę w górnych stawkach, niestety. Szkoda, bo uważam, że zespół spokojnie zasłużył na miejsce w pierwszej piątce ubiegłorocznych premier płytowych (Ten Typ Mes, Soulpete, B.O.K. i Zaburzenia ex equo z Robakiem). Jest w tym materiale magnetyzm, który sprawia, że pochylam się nad nim drugi miesiąc. Pojawia się klip do jednego z moich ulubionych numerów (Ciarki) i nie rozumiem obrazka za nic na świecie, niestety. Finalnie z trzech klipów rozumiem jeden – pierwszy, dwa kolejne traktuję jako coś w rodzaju prób artystycznych Kuby Witka. Muzyka na szczęście jest do słuchania, słucham nadal.

 

Styczeń

 

Dostaję przesyłkę z płytą do recenzji. Płyta jest zamknięta w jewel boxie – plastikowym pudełku, które odchodzi do lamusa na rzecz tańszych digipacków. Do płyty załączona jest zgrabna książeczka, a okładka ukazuje nieco więcej szczegółów niż grafika na Youtube. W środku czeka CD w kolorze pastelowej mięty, a na niej znana mi już doskonale muzyka. Tyle że w lepszej jakości. Utrwala mi się refleksja, że Zaburzenia to duet, taki prawdziwy duet, duet uzupełniający się, współgrający, idący jedną ścieżką za jednym pomysłem. Podoba mi się wspólna robota Szatta i Tusza, nie muszę ich rozbijać na indywidualne osiągnięcia, płyną razem przez chmurki atomowe. Google i Facebook mówią, że Sny w których ginę można mieć na CD, winylu i koszulce, a panowie raz na jakiś czas (zawsze zbyt rzadko) pojawiają się w określonych punktach Polski dając popis w postaci koncertu.

 

Pisząc to w lutym jestem absolutnie pewna, że polecam Wam odsłuchanie tej płyty z kompaktu, wosku i/czy w wersji live. Album jest kompletny, dopracowany muzycznie i tekściarsko, zarapowany wzorowo i świetnie napawa pewnego rodzaju nostalgią, refleksją o moim pokoleniu, o którym mówienie teraz jest super-trendy (stąd recenzja, nie zarzucam populizmu płycie). Jak już państwo posłuchają, proszę przekazać muzykę dalej, potrzebuję widzieć ich następny krążek na okładkach magazynów muzycznych (niekoniecznie rapowych).

 

 

Zespół: Zaburzenia

https://www.facebook.com/zaburzenia.band

Album: Sny w których ginę

Rok wydania: 2014

Tekst/rap: Kuba Witek aka Tusz Na Rękach

https://www.facebook.com/diamentysawieczne

Muzyka: Szatt

https://www.facebook.com/szatt

Grafika: Skrobol

http://www.skrobol.com/

Strona internetowa: http://www.zaburzenia.com/