Okolicznościowy Grabaż („Grabaż 30”, recenzja)

Michał Domagalski
Michał Domagalski
Kategoria muzyka · 29 grudnia 2014

Płyta wydana z okazji trzydziestu lat na scenie jest wydawnictwem przede wszystkim… okolicznościowym. Tak, to dobre słowo.

Zakładam, że istnieje grupa fanów, która kupuje wszystkie wydawnictwa z udziałem Krzysztofa Grabowskiego. Dla nich Grabaż 30 posłuży jako dobry powód do rozbudowania kolekcji. I dla nich głównie chyba ukazuje się owa płyta. Może także świetnie się sprawdzić w odtwarzaczu tych, którzy znają piosenki Krzysztofa Grabowskiego wybiórczo; głownie z rozgłośni radiowych, czeluści internetowych lub z domówek, tudzież koncertów. Wreszcie będą sobie mogli mieć składankę. Składankę właśnie, nie zaś – jak mogliby niektórzy pomyśleć – The Best Of. Nie znajdziecie tu ani największych przebojów Pidżamy Porno, ani Strachów na Lachy. Jeżeli więc oczekujecie płyty, na której znajdą się wyłącznie znane wszystkim songi, to jeszcze musicie poczekać. Żadnego tutaj Dzień dobry kocham cię, żadnej Twojej generacji… Grabaż omija je świadomie, aby tym razem dać szansę zaistnienia innym ważnym tworom swego życia; ośmiu sygnowanych Pidżama i sześciu spod znaku Strachów.

 

Jest tu oczywiście kilka piosenek, które zapewne niejeden fan zamieściłby na własnoręcznie sklecanej liście przebojów. Ezoteryczny Poznań. Doniebawzięci. Na pogrzeb Króla. Znane, lubiane, często puszczane. Pozostałe pewnie mniej. Płyta więc może nie zawitać na dłużej w odtwarzaczu na imprezach.

 

W domu zaś ten przekrój słucha się…

 

W domowym odtwarzaczu zaś ten przekrój twórczości wypada przeciętnie. Jak to ciekawostka. Ciekawostka, która nie zainteresuje kogoś, kto zna twórczość Grabaża dość dobrze. Zapewne będzie wolał on sięgnąć po któryś z poprzednich albumów. Zamiast kupować Grabaż 30, ze starymi utworami znajdującymi się już na półce, lepiej wydać pieniądze na wydawnictwo jakiejś innej twórcy. Tych ostatnio sporo. I prezentują czasami naprawdę wysoki poziom.

 

Oczywiście wśród wyjętych z minionych czasów, ze starych albumów perełek trafia się jeden rodzynek. Nikt tak pięknie nie mówił… to kawałek, który uwodził już swoja lirycznością dawno. W czasach Bułgarskiego centrum. Teraz Tom Horn nadał mu nowego brzmienia, a sam Grabaż zaśpiewał raz jeszcze i… wyszło mniej lirycznie. Patosem pachnie wokal, elektronika choć smaczna, to pozbawiona bogactwa bukietu. Jest płasko. Z pierwotnego nastroju powstał nachalny sentymentalizm. Mnie nie potrafi on przekonać. Choć pewnie znajdą się ludzie nim zauroczeni.

 

Grabaż 30 to tylko wydawnictwo okolicznościowe. I jako takie należy je potraktować. Jako takie spełnia swoją rolę w pełni. Jako takie warte jest polecenia. Tym, którzy pragną na nim szukać czegoś więcej, przypomnę: Grabaż 30 to wydawnictwo (tylko) okolicznościowe.

 

Michał Domagalski

 

Tytuł: Grabaż 30

Wykonawca: Grabaż

Wydawca: S. P. Records

Premiera: listopad 2014