People of the Haze dali koncert w Alligatorze, łącząc udanie covery z własnymi piosenkami.
Kto chciał pobawić się andrzejkowo już w piątek, to mógł wylądować w poznańskim klubie Alligator na Starym Rynku, gdzie wśród innych kapel wystąpił także zespół People of the Haze w ramach trasy FasfoodBreslau Tour, nad którą Wywrota rozpostarła swoje patronackie skrzydła. Wybraliśmy się więc przyjrzeć się, czy panowie brzmią na żywo równie ciekawie jak na studyjnych wersjach. Było już dość późno, kiedy POTH szarpnęli struny, walnęli w bębny i odśpiewali swoje. Zaprezentowali jedenaście kawałków, robiąc naprawdę przyjemny hałas. Hałas o tyle warty uwagi, że wyrazisty i w większości pozbawiony znamion chaosu. Bez względu na to, czy prezentowali własne kompozycje, czy brali się za czerpanie z nieprzebranej skarbnicy rockowej klasyki, porywali publiczność.Jeżeli więc pytacie, czy warto zagościć na kolejnych występach wrocławskiego zespołu, to odpowiadam: Warto! Jeżeli zaś nie pytacie, to mówię: Idźcie! Przyjemnie, rockowo, wyraziście.
Teraz słucham świeżo wydanej płyty POTH. Niedługo recenzja.
Michał Domagalski