Kiedy miałbym w jednym słowie opowiedzieć o płycie Króla, to byłoby to „zanurzenie”. Musimy się jednak zanurzać powoli. Zanurzyć się pod powierzchnię okładki, potem pod powierzchnię dźwięków, a na sam koniec – pod teksty.
Król w muzyce znalazł swój świat i zdaje czuć się w nim coraz lepiej. Zresztą – odwołując się do znaczenia wynikającego z nazwiska – panuje tam niepodzielnie. Nikt ze współczesnych artystów nie ma właściwie zamiaru w jego przestrzeń zaglądać. Oczywiście w dziejach muzyki można odszukiwać różne nici łączące Króla z wcześniejszymi dziełami, co nawet na swój sposób czyniłem, recenzując debiutancką płytę duetu UL/KR (tutaj). Jednak język, który wypracował w swojej artystycznej wędrówce, stał się językiem silnie zindywidualizowanym. Na każdym etapie coraz wyraźniejszym.
Najłatwiej byłoby porównać Nielot do albumów UL/KR. Tak warstwa muzyczna, jak i teksty zdają się bezpośrednim kontynuowaniem rozpoczętej wraz z Maurycym Kiebzakiem-Górskim pracy. Spokojnie, refleksyjnie i minimalistycznie.
Chociaż niewątpliwie intrygująco.
Już sama okładka Nielota wciąga nas w ów dziwaczny, nietypowy świat, w jakieś rozwarstwienie, przełamanie. W tym pozornym niezdecydowaniu ukrywa się reguła rządząca całą płytą. Gdy przejrzymy załączoną książeczkę, przy każdym tekście odnajdziemy ten sam zabieg. Dwa różne fotosy, często wątpliwej jakości, połączone ze sobą. Może uda się odnaleźć wspólne cechy, jakiś klucz do owej zagadki, a może zostaną zaledwie impulsem do przemyśleń w trakcie odsłuchiwania Nielota. Ten narzucony odbiorcy refleksyjny nastrój współgra z powolną, nieskomplikowaną w swym wyrazie, a mimo wszystko uwodzącą muzyką.
Kiedy miałbym w jednym słowie opowiedzieć o płycie Króla, to byłoby to „zanurzenie”. Musimy się jednak zanurzać powoli. Zanurzyć się pod powierzchnię okładki, potem pod powierzchnię dźwięków, a na sam koniec – pod teksty. Wszystkie te elementy tworzą nierozerwalną całość, całość świadomie przełamaną niczym okładka. Niczym wybory w Powoli:
Powoli wypuszczać powietrze
Czy przebić balon szybkim ukłuciem
(…)
Połknąć czy zająć się żuciem
Banalne – zdawałoby się – dylematy urastają powoli do rangi problemów egzystencjalnych. Dotykają rzeczywistości (uciskają ją czasami aż do bólu), równocześnie oddalając się do konkretnego doświadczenia, stają się uogólnieniem. Zanurzamy się, jednocześnie spoglądając z boku. Król jest częścią twoich przygód (A więc teraz). Opowiada tylko o sobie, ale jest to zaraźliwe (A więc teraz). Trudno oderwać się od tej płyty, jakby była jabłkiem, którego rdzewienie zaczyna się od pierwszego ugryzienia (Ciepło). Zresztą, jeśli słuchamy tej płyty, to raczej nie chcemy uciekać; trafiliśmy tu nie przypadkiem/ jak ćmy zwabiło nas światło.
Wiele fraz z tej płyty to wyborne sentencje (masz receptę jak poczuć się sytym/ wyślij w wolej chwili streszczenie), po które można sięgać w najróżniejszych momentach (jesteśmy dokładnie w połowie/ między wschodem a zachodem słońca), chociaż trudno nie ulec wrażeniu, że głównie myślimy o pesymistycznych chwilach (wyskakuje komunikat/ błędy błędy). Ten – łatwy do odnalezienia na Nielocie – pesymizm nie jest jakimś szarżująca chęcią zniszczenia, a raczej podszytym głębią i refleksją. Pomimo całego uroku konkretnych fraz, stroni się tutaj od łatwych efekciarskich nieprzemyślanych haseł, zarażających naszą rzeczywistość.
Teksty Króla są niezwykle skondensowane i – podobnie do muzyki – minimalistyczne. Nie ma efekciarstwa, ale jest dużo wyrazu. Często – jak na okładce – trzeba mieć świadomość dwoistości (trzymaj się ciepło/ nim zacznie cię parzyć).
W świat Błażeja Króla należy zanurzać się powoli. Rozglądać się w nim, przyzwyczajać się do ciśnienia, otoczenia. Nie należy nigdzie się spieszyć. Nie wykonuj gwałtownych ruchów, bo zacznie cię wciągać (Żar).
© Michał Domagalski
Tytuł: Nielot
Wykonawca: KRÓL
Wydawca: Thin Man Records
Data premiery: 2014-04-07