PUNK NIE UMARŁ | muzyka w filmie "BOBRY"

Redakcja
Redakcja
Kategoria muzyka · 10 lipca 2014

Bobry” to nazwa nieistniejącego już zespołu punkowego. Wydali jedno demo, po czym rozpadli się, a każdy z członków zapomniał o muzyce, marzeniach i wielkiej karierze. Marcin (Wojtek Solarz) wraca właśnie z Irlandii i z poczuciem porażki postanawia zakończyć swoje życie. Przed samobójstwem powstrzymuje go przypadkowe zdarzenie – ogłoszenie o sprzedaży jego starej gitary. Postanawia ją odzyskać oraz reaktywować zespół.  Odszukuje kumpli z zespołu: Klocka (Marcin Kabaj), którego sposobem na życie stało się handlowanie psychotropami wprost ze szpitala psychiatrycznego oraz Smroda (Sebastian Stankiewicz), który przejął rodzinny interes i prowadzi miejski szalet

 

Równolegle obserwujemy działalność mrocznych żniwiarzy, którzy w „Bobrach” przedstawieni są jako skorumpowani urzędnicy, pilnujący porządku w papierach. Próba samobójcza Marcina znalazła się na liście Kosiarza, zdegenerowanego wcielenia samej  Śmierci (Robert Jarociński), który jeździ zdezelowanym czarnym karawanem, nie stroni od alkoholu i za wszelką cenę chce doprowadzić do śmierci chłopaka. Tylko w ten sposób Kosiarz może uwolnić się od nudnej pracy na Ziemi.

Wyścig ze Śmiercią nabiera tempa, gdy w całą sprawę miesza się uzależniony od psychotropów nadpobudliwy policjant.

 

PRASA O FILMIE:

Rzeszów.gazeta.pl

"Bobry", czyli polska komedia nie umarła.

Magdalena Mach

Śmierć jeździ czarnym karawanem, zabiera dusze umarłych, ale żeby wypełnić limit, potrafi sobie też zwłoki "zorganizować". Marcin jest kandydatem na samobójcę, dopóki nie zacznie wierzyć, że jego dawna punkowa kapela może jeszcze odnieść sukces. No i robi się wesoło...(…)

Hubert Gotkowski i Marcin Kabaj, rzeszowska nadzieja na to, że inteligentna polska komedia jeszcze nie zginęła, w sobotę po raz pierwszy w Rzeszowie pokazali w WDK-u swoje najnowsze wspólne dzieło - "Bobry", film długometrażowy i niskobudżetowy. Jego siłą jest świeży pomysł i absurdalny dowcip. Okazuje się, że można w Polsce napisać zabawną fabułę bez idiotycznych, wulgarnych gagów w stylu "Kac Wawa", mimo, że akcja dzieje się m.in. w miejskim szalecie.

Świetnie nakreślone są główne postacie. Bohaterem jest Marcin, kiedyś lider punkowej kapeli "Bobry", grany przez Wojciecha Solarza ("80 milionów"). Po powrocie z Irlandii, bez pieniędzy i perspektyw, postanawia się zabić, ale przypadkiem odzyskuje swoją starą gitarę, a wraz z nią – cel w życiu, teraz chce wskrzesić "Bobry"... Niestety, jego zgon zdążył już wciągnąć w statystyki Kosiarz, wcielenie samej śmierci. Okazuje się, że na ziemi kręci się sporo takich jak on – śmierci, które przenoszą dusze w zaświaty, każda jest odpowiedzialna za inny rodzaj zgonu. Kosiarz "zabiera" samobójców. Swojej pracy szczerze nienawidzi i chce jak najszybciej wykonać swój limit, żeby opuścić ziemski padół. Na czarnym rynku radzi sobie świetnie, bo to niezły kombinator, handluje informacjami o zwłokach, a i sam jest w stanie posunąć się do morderstwa. W tej roli – Robert Jarociński, który kradnie cały show. Jest rewelacyjnie dekadencki w swoim długim czarnym płaszczu, z nieodłączną piersiówką i nonszalancko zapalanym papierosem. No i ten jego ogromny, stary, amerykański karawan, z walającymi się pustymi puszkami po piwie i starymi kasetami magnetofonowymi...

Marcin odnajduje kolegów z dawnej kapeli: Smroda (zabawny Sebastian Stankiewicz) i Klocka (Marcin Kabaj, klasa sama w sobie – kto widział poprzednie filmy Gotkowskiego, ten wie o co chodzi).

Smród z pasją prowadzi miejski szalet, jego specjalnością jest wymyślanie atrakcyjnych promocji, a Klocek po kilku życiowych zakrętach uznaje, że najlepiej mu będzie w szpitalu psychiatrycznym. Udaje chorego psychicznie i dorabia, handlując psychotropami.

Chłopaki zajmują się organizowaniem koncertu, ale po piętach depcze im zdeterminowany Kosiarz, który chce dopaść Marcina, bo jest ostatnim samobójcą na jego ziemskiej liście.

Choć to w gruncie rzeczy całkiem zabawna, a na pewno mocno pokręcona czarna komedia, to ma też przesłanie, mówiące o poszukiwaniu celu w życiu i o wolności, jaką daje niezależność. No i...: Punk's Not Dead!