Spać, popaść w sen w świecie „Kołysanek” mógłby chyba każdy. Nawet pozornie uśpiony wiecznie manekin.
Od czasu do czasu – to tu, to tam – da się słyszeć głosy, w trakcie mniej lub bardziej udanych posiedzeń towarzyskich… właściwie może nie głosy, a zaledwie przebąkiwania; niewyraźne, acz odważne bąknięcia… Zdarza się niektórym głosić (chociaż czasownik głosić zda się nie odpowiadać owym marnym uniesieniom), że w polskiej muzyce nie dzieje się nic dobrego. Nie ma czego w niej słuchać, a w radiu – jak to wyznaje Świetlicki – od wielu lat ta sama wokalistka śpiewa tę sama piosenkę.
O ile trudno nie przyznać racji Świetlickiemu, o tyle nie można zgodzić się z tym, że nic się w polskiej muzyce nie dzieje. Oczywiście próżno szukać owych ciekawych zjawisk w rozgłośniach (nie tylko) radiowych. Trzeba co nieco poszperać… Ale przy dzisiejszych możliwościach nie stanowi to czynu, który byłby godny miana heroiczny.
W tym roku trafiłem już na kilka naprawdę interesujących wydawnictw i trafiam na kolejne. Jednym z takich odkryć jest album zespołu Kariera. Nie odnajdziecie tutaj miłosnych songów z jęczącym wokalem, ale tacy słuchacze odnajdują się świetnie w słuchaniu tej samej wokalistki od lat, chociaż ma różne nazwiska.
Kołysanki zapraszają nas (nomen omen) do świata snu. Wystarczy przejrzeć listę utworów. I choć Śpij, Sen na plaży oraz Dobranoc to tylko instrumentalne kawałki, to ich tytuły i nastrój świetnie wkomponowują się w całość. W senny klimat przełamany niepokojem. Jakby ten tytułowy czasownik w Śpij wchodził w konflikt z gitarą, z tymi brudami dźwiękowymi. Przypomina się Śpij, Aniele Mój Klausa Mitffocha.
W Kołysankach Kariery ów konflikt rozrasta się na całą płytę. Od Wyżutego poczynając, a na Dobranoc kończąc. Spokój porzuconego za tapczanem, pozbawionego smaku jegomościa (pana Guma do Żucia?) przenika przecież jakieś osamotnienie, zapomnienie. Sen staje się ucieczką, próbą budowania świata wyimaginowanego, obrastającego kurzem. Kurzem miękkim, ale… kurzem właśnie (Wyżuty). Dobrze jednak jest się ukryć pod powierzchnią; dobrze jest się ukryć przed sztormem. Zniknąć pod powierzchnią wody, aby nie musieć oglądać sinych chmur niepokoju lub zagrożenia. Można tak ukrytym w nierealnym śnie płynąc sobie w dal, płynąć sobie przez całe życie (Dryf).
Spać, popaść w sen w świecie Kołysanek mógłby chyba każdy. Nawet pozornie uśpiony wiecznie manekin. Znudzony swą monotonną (senną?) egzystencją ulatuje, ucieka. Znika wystawowa szyba, manekiny unoszą się ponad miastem, zbliżają się do gwiazd… Marzą o niebieskich migdałach? Ich sen staje się marzeniem? To po raz kolejny opowieść o odrzuceniu świata zewnętrznego i zanurzeniu się w swojej głowie (chociażby była tylko głową manekina)? (Manekiny)
A może lepszym rozwiązaniem od ucieczki byłoby zniszczenie całego świata? Inna sprawa, że trzeba go zniszczyć, aby nam nie utrudniał spania. Te drobne niedogodności nagromadzone stają się przeszkodą nie do ominięcia. Nadchodzi moment, w którym podejmuje się decyzję ostateczną. Trzeba przygotować bombę, która zlikwiduje świat. Zlikwidujemy świat… samobójczo. I wówczas zapadniemy w sen wieczny, sen nieprzespany – jak nazywał śmierć Jan Kochanowski. (Dość)
Czy tylko w ogóle całe nasze tutaj bycie pod kumulacją kumulusów nie jest snem? Uśpieni pozorną ważnością naszego ziemskiego życia, kołyszemy się wraz falującymi na łąkach trawami, szczelnie przykryci kołdrą własnych przekonań i opinii? I może nie potrafimy obudzić się inaczej jak tylko w sen. W sen nowy, ale sen – choć bardzo byśmy chcieli nazwać go jawą. (Mamy czas)
Chcielibyśmy, żeby wakacje od życia trwały… trwały… trwały… Ale nadchodzi ich koniec. Jest taki utwór na Kołysankach w środku stawki. Skryty pod numerem piątym. Najsmutniejszy, jakoś tak niewymownie rozżalony i melancholijny. Koniec wakacji, w którym oprócz wracającej tytułowej frazy nie ma więcej tekstu. Muzyczny rozkołysany, nadmorski klimat… Klimat opuszczania nadmorskich plaż, klimat schyłku. Próba obudzenia się, powrotu. Wszyscy nadal trwamy w swym wakacyjnym przeświadczeniu, że mamy czas, na marzenia, na sen, na realizację... Musimy się tego trzymać, bo to nas tutaj trzyma (sic!).
Kołysanki mówią o śnie i na sen nas skazują. Są albumem konsekwentnym. Miejmy nadzieję, że dalsza kariera Kariery przyniesie nam równie kompletne dokonania.
© Michał Domagalski
Kołysanki
Wykonawca: Kariera
Wydawca: Tkliwi Nihiliści Recordss
Rok wydania: 2014