Elastyczny klimat. „Houston. We Have A Problem” Zibbona

Adrian Witkowski
Adrian Witkowski
Kategoria muzyka · 24 grudnia 2013

Zbigniew „Zibbon” Pisarczyk to artysta, który zwraca na siebie uwagę poważnym podejściem do swojej muzyki i osobistą skromnością jednocześnie. Świadczy o tym m.in. fakt, że systematycznie tworzył (i być może teraz tworzy) muzykę elektroniczną od 1995 roku i obecnie dzieli się ze swoimi fanami przeszło 70-cioma utworami, o nienagannej wartości muzycznej.

Zbigniew „Zibbon” Pisarczyk to artysta, który zwraca na siebie uwagę poważnym podejściem do swojej muzyki i osobistą skromnością jednocześnie. Świadczy o tym m.in. fakt, że systematycznie tworzył (i być może teraz tworzy) muzykę elektroniczną od 1995 roku i obecnie dzieli się ze swoimi fanami przeszło 70-cioma utworami, o nienagannej wartości muzycznej. A fanów ma zapewne sporo, bo dźwięki które wyprodukował – szczególnie dla osób obracających się w muzyce elektronicznej – są pełne poszukiwanych przez nich przestrzeni, wolności i brzmienia o których wszyscy dziś już zapominają. Przykładem tego stanu rzeczy jest album Houston. We Have a Problem, który choć wydany w XXI wieku, brzmi jakby był nagrany co najmniej dwadzieścia lat wcześniej ramię w ramię z Jean Michael Jarre’m, którego wpływ na tą muzykę czuć już od pierwszych nut.

 

Tak naprawdę cała muzyka jest jedną wielką inspiracją tymi „największymi” gatunku muzyki elektronicznej. Sam autor w swoich wypowiedziach wymienia wpływy Jarre’a, Bilińskiego, Vangelis czy Tangerine Dream i Kraftwerk. Mimo wszystko jego wypracowane brzmienie jest mocno zakorzenione w twórczości tego pierwszego, bowiem dźwięki są tutaj bardzo jasne, klarowne, prezentujące lekkie motywy przestrzenne rodem z najlepszych płyt francuskiego mistrza. Ale dość tych porównań. Na płycie nie ma mocniejszych i słabszych kawałków. Praktycznie wszystkie prezentują podobny poziom – budowany na powtarzających się sekwencjach - jednakże jak najbardziej zróżnicowany instrumentalnie. A poziom jest naprawdę niemały. Mało kto potrafi tworzyć tak elastyczny klimat, który naturalnie zmienia się wraz z tempem czy sekwencją. Dzieje się tak chociażby w tytułowym Houston We Have a Problem, gdzie powtarzalny bit co rusz przekształca się w piękne melodie i kosmiczną otchłań pełną tańczących gwiazd. Do tego trochę progresji i instrumentarium z lat ‘80/’90 i mamy hit gotowy.

 

Podobnie rozbraja mnie (pozytywnie!) następny w kolejce Microprocessor, który choć z łatwością mógłby być podzielony na dwie kompozycje, cieszy spójnością i zmianami nastrojów. Podoba mi się również prostota niektórych kawałków (Niebo Pełne Aniołów), które są miejscami zbudowane z zaledwie dwóch czy trzech ścieżek a mimo to brzmią wręcz orkiestralnie. Cieszę się również, że na płycie znalazło się miejsce na klimat nieco krautrockowy. Mowa tu o elementach kompozycji Your Computer które wypełniane są syntetyczną mową i nieco ciemniejszym (bardziej kanciastym) brzmieniem. Zaskoczyła mnie też końcowa część płyty tzn. kawałek Blue Planet 2008, który jest utrzymywany wręcz w lekkim klimacie disco. W każdym razie najlepsze w tej płycie jest to, że słuchając jej nie chce się tak naprawdę rozbierać jej na czynniki pierwsze. Lepiej jest dryfować na falach beztroskich melodii takich kawałków jak Księżycowa Światło, Gwiezdne Ogrody, Kiedy Zaśnie Księżyc itd.. Technicznie pewne brzmienia mogą być tematem dyskusji, ale pamiętajmy, że tutaj króluje stary klimat, rządzący się innymi regułami – tu ma być słychać elektronikę w 100%.

 

Słuchając twórczości Zibbona nie zastanawiam się tak naprawdę czy gdzieś to już słyszałem, czy jest to fajne czy nie. Wiem że po prostu lubię tą muzykę. Wiem, że jest idealna na zimne wieczory i że idealnie nadaje się jako tło do oglądania nocnego nieba. Nie jest ona spięta jakimiś szczególnymi wymogami i nastawiona na komercyjny sukces, ale na radość dzielenia się nią z pasjonatami muzyki elektronicznej i nie tylko. I chyba właśnie to sprawiło że jest ona tak niesamowicie dobra.

 

http://www.jamendo.com/pl/list/a117908/houston-we-have-a-problem