Rozmowa z członkami zespołu Fun Fire założonego w 2008 roku w Bochni.
Zespół Fun Fire działa już od blisko 5 lat, czy pamiętacie jeszcze ten moment, kiedy zadecydowaliście, że chcecie razem tworzyć muzykę pod tym szyldem? Czy każdy z Was od początku traktował ten projekt bardzo poważnie?
Tak, pamiętamy ten moment, kiedy podjęliśmy wspólnie próbę realizacji tego projektu – śmiało możemy stwierdzić, że te niespełna 5 lat minęło jak jeden dzień (śmiech), no może dwa. Wiadomo początki są zawsze trudne i mieliśmy wielki problem, by skompletować taki skład personalny, ażeby mieć pewność, że każdy z nas, z jednakowym zaangażowaniem i determinacją będzie pracować nad wspólnym dobrem, jakim jest muzykowanie. Na dzień dzisiejszy myślimy, że to założenie udało się spełnić.
Każdy z członków zespołu Fun Fire to doświadczony artysta o dużym stażu. Czy muzyka, którą tworzycie pod nazwą Fun Fire to po prostu suma doświadczeń każdego z Was, czy też zależy Wam, aby tworzyć coś zupełnie nowego, odcinając się od tego, co robiliście wcześniej?
Doświadczenia, jakie zdobyliśmy będąc członkami różnych muzycznych składów, zamiłowanie do różnego typu muzyki - często skrajne, czy inne naleciałości, których nabawiliśmy się po drodze, każdego z nas ukształtowały na swój własny sposób, i każdy z nas szczyptę tego doświadczenia wnosi do Fun-Fire. Z tym cennym bagażem doświadczeń obraliśmy wspólną drogę tworzenia czegoś nowego, naszego.
Promujące Waszą płytę dwa singlowe numery to spora dawka rockowej energii. Czy album, nad którym pracujecie również będzie pełen dynamicznych kompozycji i nie zamierzacie zwolnić ani na chwilę?
Owszem, materiał, nad którym pracujemy, w głównej mierze jest dynamiczny z mocną rockową nutą. Jednakże nie zabraknie takich momentów w naszej twórczości, w których słuchacz będzie miał okazję przenieść się w klimatyczną, muzyczną przestrzeń, oddając się jednocześnie romantycznej refleksji nad otaczającą go rzeczywistością. Mamy gotowe dwie ballady zarejestrowane w wersji demo i pracujemy nad kolejnymi. Z większej puli wybierzemy takie, które będą najbardziej odpowiednie stylistycznie i znajdą się na CD.
Umiejętnie łączycie klasyczne rockowe granie z elementami funky oraz popu, ale w Waszej muzyce wyczuwam także wpływy artystów z kanonu polskiego rocka. Słuchając utworu Gwarancja przydatności nie mogę uniknąć skojarzeń z zespołem Lombard. Czy właśnie typowe brzmienia lat 80. są Wam najbliższe i w takiej stylistyce czujecie się najlepiej?
Lata 80 były pięknym okresem w całej historii muzyki rozrywkowej, co również na nas odbiło swoje piętno w mniejszym lub większym stopniu. Sposób, w jaki Monika wykonuje utwór Gwarancja Przydatności, faktycznie nasuwa skojarzenia z zespołem Lombard i wokalem Małgorzaty Ostrowskiej, właśnie z takimi opiniami spotkaliśmy się już niejednokrotnie. Mimo ogromnego szacunku dla w/w zespołu podobieństwo to nie było naszym zamierzonym zabiegiem. Pozostajemy nadal sobą i w naszej pracy, staramy się iść o krok dalej.
Wasze piosenki to bardzo melodyjne utwory o przebojowym potencjale. Ale jest w nich także miejsce na wirtuozerskie partie instrumentalne. To rzadkość w dzisiejszej muzyce popularnej, gdzie większość tego, co słyszymy tworzą maszyny, a nie autentyczni muzycy. Czy właśnie z tego chcecie uczynić swój znak firmowy?
Takie było nasze świadome zamierzenie, gdyż samo melodyjne śpiewanie oraz granie w trakcie tworzenia utworów nam nie wystarczało. Stwierdziliśmy, że krótkie partie instrumentalne, które będą dopełniać całości z odpowiednim napięciem i smakiem doskonale sprawdzą się na koncertach, jak również będą ciekawym „przerywnikiem” podczas odsłuchiwania utworów.
W internecie można odsłuchać tylko kilka Waszych kompozycji. Jak wobec tego wygląda Wasz repertuar koncertowy, czy są tą tylko i wyłącznie autorskie utwory czy też poszerzacie go o covery?
Materiał, jaki prezentujemy na koncertach to w całości autorskie kompozycje za wyjątkiem 1-2 coverów, które lubimy i wykonujemy je we własnej aranżacji. Pozostałe nasze kompozycje, które nie zostały jeszcze wyprodukowane w wersji studyjnej, a są nagrane w wersji demo celowo nie zamieszczamy w sieci, ponieważ chcemy zrobić maksymalnie dobre „pierwsze wrażenie” na odbiorcy, który będzie tego słuchał.
Wy także ulegliście pokusie popularnych programów telewizyjnych i wystąpiliście w kilku programach typu talent show. Czy nie macie jednak wrażenia, że stawianie na jednej scenie artystów z dwóch różnych światów i próba ich porównania jest po prostu wyrządzaniem im krzywdy?
Wiesz dla jednych to wyrządzanie krzywdy, dla innych bardzo duża promocja. Dla nas była to promocja, gdyż ilość ludzi odwiedzających naszą stronę internetową oraz innych profile muzyczne wzrosła diametralnie. Część z tych osób zapisała się do naszego fanpage'a i dlatego bilans występu w tego typu programach jest dodatni. Z drugiej jednak strony zgadzamy się z opinią, że niesamowicie trudno jest fachowo oceniać jednemu składowi jurorskiemu tak wielu różnorodnych artystów. Poza tym są to programy telewizyjne, w których, jak powszechnie wiadomo, muzyka sama w sobie jest elementem drugo albo i nawet trzeciorzędnym.
Po obejrzenie kilku fragmentów waszych występów na żywo jestem zdania, że doskonale czujecie się na scenie. Czy należycie do tego typu zespołów, który dopiero na podczas występów na żywo pokazuje swoją prawdziwą twarz i nigdy sami nie wiecie co do końca wydarzy się danego wieczoru?
Występy na żywo sprawiają nam ogromną przyjemność i dają spełnienie. Energia jaka wytwarza się podczas lifów spowodowana jest wieloma czynnikami. Przede wszystkim ogromną miłością do muzyki, magią chwili, wszelkimi zdarzeniami losowymi i oczywiście publicznością, której reakcji nigdy nie da się przewidzieć, co tym bardziej jest ekscytujące. Niesamowitym doświadczeniem dla nas jest fakt, kiedy publiczność z ogromnym zaangażowaniem wyśpiewuje razem z nami fragmenty utworów czy refreny, mimo iż nie są one powszechnie znane. Jest to ogromna i niezwykła nobilitacja dla naszej ciężkiej pracy.
Każdy z Was jest zapewne wielkim fanem muzyki i równie chętnie występujecie w roli słuchaczy. Opowiedzcie o tym, jaki artysta, płyta lub koncert zadecydowała o tym, że dziś jesteście profesjonalnymi muzykami i nie wyobrażacie sobie życia bez swoich instrumentów.
Frank: Osobiście na początku fascynacji muzyką, gdy byłem nastolatkiem wielu bluesowych, rythm and bluesowych i rockandrollowych artystów takich jak Jerry Lee Lewis, Carl Perkins, Muddy Waters, Budy Guy nauczyło mnie odnajdywać groove oraz feeling w muzyce. Po wielu metamorfozach muzycznych byłem zafascynowany wirtuozerią fortepianu Michela Camilo. Natomiast Stinga podziwiam za genialne aranżowanie swojej muzyki i prezentowanie jej w komercyjnym świecie muzycznym. Zachwycam się zespołem Spyro Gyra. Nie mogę tutaj stwierdzić jednoznacznie, który artysta, płyta czy koncert o tym zdecydował. Wydaje mi się, ogólnie to ujmując, że przebywanie w świecie muzycznych wydarzeń i czerpanie z niego jak najwięcej interesujących nas wartości, kształtuje styl muzyczny.
Kriss: Moje początki z muzyką, to wczesne dziecięce lata – szkoła muzyczna…klasyka. Dopiero w wieku 15 lat na poważnie zacząłem się interesować muzyką rozrywkową. Moim gitarowych idolem w tamtym czasie był Jan Borysewicz i Grzegorz Skawiński. Na przestrzeni lat zagłębiałem się w twórczość takich person jak: Steve Lukhater, który jest moim niedoścignionym mistrzem, Steve Vai, Joe Satriani, Erick Johnson, Clapton i całe mnóstwo innych znakomitych muzyków. Uważam, że w muzyce nie powinno się zostać zaszufladkowanym. Należy pamiętać o tym żeby przez cały czas mieć otwarty umysł na nowe dźwięki, harmonie, emocje itd. Wówczas człowiek rozwija się nieustannie i czerpie z tego wielką satysfakcję.
Na koniec chciałbym zapytać o Wasze najbliższe plany artystyczne oraz o marzenia, które wciąż pozostają niedoścignione, ale zawsze dają ogromną motywację do działania.
Sezon letni, co za tym idzie czas intensywnego koncertowania dobiegł końca. Patrząc wstecz, jesteśmy bardzo zadowoleni z wielu postanowień, które udało nam się zrealizować, mianowicie z nagrania dwóch utworów stanowiących zapowiedź płyty, stworzenia profesjonalnej strony internetowej, udziału w finałowych line up-ach kilku znaczących festiwali w Polsce czy z zagrania kilkudziesięciu fantastycznych koncertów. Przed nami sezon jesienno-zimowy, który przeznaczymy na realizację swoich przemyśleń i pomysłów w studio nagrań i oczywiście na komponowanie nowych utworów.
Rozmawiał: Bartosz Domagała