Wywiad telefoniczny za pośrednictwem Sony Music przeprowadziłem dnia 1.10.2010r. COPYRIGHT: Łukasz Waleszczyński & Wywrota.pl
Łukasz Waleszczyński: Po pierwsze, chciałbym podziękować za wszystko, co ty i twój zespół zrobiliście i mam nadzieję jeszcze zrobicie dla ciężkiej muzyki. Zrobicie, czy nie? :)
Sascha Gerstner: <śmiech> Wszystko się okaże, ale myślę, że zrobimy jeszcze sporo.
Ł.W.: Jeśli mówimy o przyszłości i planach, muszę zapytać: czy „7 Sinners” będzie ostatnim albumem w dyskografii Helloween?
S.G.: Nie, nie sądzę, by był to ostatni album. Zespół wciąż się rozwija, szukamy nowych rozwiązań i brzmień więc jest jeszcze sporo rzeczy do przetestowania – być może niektóre z nich znajdą się na przyszłych albumach, ale jeszcze zbyt wcześnie, by o tym mówić. Jak na razie skupiliśmy się nad wydaniem „7 Sinners” i do tego czasu jest to główna kwestia, którą się zajmujemy.
Ł.W.: Porozmawiajmy o najnowszym albumie. Dlaczego nazywa się „7 Sinners”? Możesz wyjaśnić genezę tego tytułu?
S.G.: Tak, jak w przypadku „Keeper of the seven keys”, tak i tym razem liczba 7 pojawia się w tytule, ponieważ jest nas siedmiu: pięciu członków zespołu, dynia i producent. Oprócz tego mamy jakiś sentyment do tej liczby, dlatego nie mogło być to nic innego.
Ł.W.: W opublikowanej niedawno okładce „7 Sinners” możemy zobaczyć szczególny rodzaj piły zrobiony z różnych rodzajów ostrzy. Czy jest to zapowiedź najszybszego i najcięższego do tej pory albumu?
S.G.: Staraliśmy się, aby okładka odzwierciedlała charakter płyty. Rzeczywiście, ostrza symbolizują ostrą muzykę, ale ostrą nie znaczy pozbawioną melodii i sensu. Ten, kto zna nasz zespół na pewno będzie zadowolony, ponieważ jak już mówiłem, nie stracił nic na melodyjności, powiem więcej – krążek jest jednym z najbardziej melodyjnych jakie do tej pory wydaliśmy. Do tego jest bardzo szybki i cieszymy się, że udało nam się pogodzić te wszystkie cechy metalu w świetnym albumie, który wyjdzie pod koniec października.
Ł.W.: Jak powiedziałeś, „7 Sinners” jest ciężki i szybki. Czy dynia zrobiona z metalu będzie nowym wizerunkiem zespołu?
S.G.: <śmiech> Zespół wciąż się rozwija. Nie chcemy poprzestawać na pewnych schematycznych przedsięwzięciach, które po prostu szybko się nudzą. Znamy takie historie i przykłady zespołów, których nie będę wymieniał z nazwy, a które grały cały czas do znudzenia to samo, tracąc fanów. Moim zdaniem i zdanie to podzielają także koledzy z zespołu, w muzyce liczy się poszukiwanie. Dlatego też nie mogę z całą pewnością powiedzieć, że metalowa dynia będzie czy też nie będzie nowym wizerunkiem Helloween. Jeśli uzgodnimy z kolegami inne brzmienie, będziemy chcieli po raz kolejny spróbować czegoś nowego, dynia też pewnie zmieni się razem z naszym stylem gry. Na razie jest to metalowa dynia i do czasu następnego krążka pozostanie metalową. Czy się zmieni? Czas pokaże.
Ł.W.: Czy możesz powiedzieć, że to koniec nieco humorystycznego Helloween?
S.G.: Tak jak powiedziałem, eksperymentujemy i bawimy się. Kiedy przyjdzie czas na humor, na pewno go nie zabraknie.
Ł.W.: Czyim pomysłem było zagranie ciężej i szybciej niż dotychczas?
S.G.: Tak naprawdę ciężko wymienić tu kogoś z imienia i nazwiska. Była to decyzja spontaniczna, która wyszła od nas wszystkich i uzyskała akceptację wszystkich. Czuliśmy się świetnie grając cięższy styl i dlatego „7 Sinners” jest taki, a nie inny.
Ł.W.: Powiedz mi coś o pracy nad „7 Sinners”. Czy granie szybciej i ciężej było dla was dużym wyzwaniem?
S.G.: Nie, samo granie w sensie technicznym nie stanowiło wyzwania ponieważ dość szybko graliśmy przez cały czas z nielicznymi wyjątkami, dlatego w tym sensie nie stanowiło to wyzwania. Wyzwaniem było natomiast dostrojenie się. Przeważnie jest tak, że każdy nowy pomysł wymaga nowego strojenia, co jest szczególnie kłopotliwe przy strojeniu gitar. Poświęciliśmy naprawdę bardzo dużo czasu, aby to wszystko zgrać ze sobą i żeby to naprawdę fajnie brzmiało. Cóż, jest to jedna z tych kwestii technicznych, których słuchacze przeważnie nie biorą pod uwagę. Układanie riffów jest bardzo ważne, ale czasem zdarzało nam się wymyślić riff, który nie pasował do danej tonacji. Musieliśmy wtedy wybrać, czy ten riff zostawić ale zmienić tonację, czy tonację zostawić a zmienić riff. Nie są to łatwe kwestie, ale uporaliśmy się z tym, dostroiliśmy się do cięższego stylu i mam nadzieję że to wszystko spodoba się słuchaczom, bo włożyliśmy w to bardzo dużo serca i czasu.
Ł.W.: Właśnie jeśli chodzi o słuchaczy, powiedz jak myślisz, czy przyjmą oni ciepło wasze nowe brzmienie?
S.G.: Jeśli są z nami od samego początku i znają różne twarze Helloween, to powinni przyjąć je ciepło. Oczywiście nie ma tu żadnych pewników, ale wydaje mi się, że będą mile zaskoczeni tym wszystkim, co dla nich przygotowaliśmy.
Ł.W.: Przyjrzyjmy się bliżej nowemu albumowi. Kim jest Mr. Madman? :)
S.G.: <śmiech> I to jest właśnie jedno z pytań, które postawiliśmy słuchaczom „7 Sinners”. Kiedy słuchasz tej płyty nie będziesz mógł jej wyłączyć nie odpowiadając na pewne pytania, a to właśnie jedno z nich. Słuchając utworu pt. „Who is Mr. Madman?” musisz sam odpowiedzieć sobie: kim jest Mr. Madman? Kim ta postać jest w odniesieniu do mnie, co może mi przekazać? Czego mogę się od niego nauczyć? Nie chcieliśmy dostarczać zbyt wielu odpowiedzi, bo „7 Sinners” ma być osobistym przeżyciem, a wiadomo, że na pewne pytania będzie tysiąc różnych odpowiedzi. Chcemy, by słuchacz zastanowił się nad pewnymi kwestiami i udzielił samodzielnej odpowiedzi. W tej sytuacji Helloween to tylko pośrednik między słuchaczem a znaczeniem tego, co chcemy przekazać. Pokazujemy drogę, którą można podążyć, ale jej finał zależy od słuchacza.
Ł.W.: „Are you metal” to bardzo prowokacyjny tytuł. W co jest wymierzony, jeśli w ogóle jest?
S.G.: Utwór ten jest skierowany do wszystkich, którzy słuchają metalu, ale nie tylko tzn. interesują się też innymi gatunkami muzyki. Pytamy zatem: jak bardzo metalowy jesteś, tzn. ile szacunku i dobrych uczuć do ciężkiej muzyki jest w tobie? Jeśli słuchasz wielu rodzajów muzyki jakie miejsce zajmuje w tobie metal? Jak widać, znów stawiamy osobiste pytania i o to chodzi! Metal jest czymś, czemu poświęciliśmy całe życie i chcemy dalej to robić, ponieważ kochamy to co robimy. Czy ty też podzielasz nasze uczucia? O tym jest ten utwór.
Ł.W.: Piosenka tytułowana „If a mountain could talk” jest bardzo refleksyjna. Na jakie znaki powinniśmy zwracać szczególną uwagę i co powiedziała by nam góra?
S.G.: Rzeczywiście, jest to bardzo refleksyjna piosenka. Opowiada o bardzo ważnych sprawach, o dokonywaniu wyborów i ludziach, którzy oślepli na podstawowe wartości, o których w tym utworze przypominamy. Czasami pewne rzeczy są tak blisko ciebie, że nie musisz nawet się schylać, by po nie sięgnąć. Jakie to rzeczy? Tak jak wcześniej, to zależy tylko od ciebie.
Ł.W.: Podsumowując, dlaczego w „7 Sinners” nie ma już miejsca na rechot żab i trzaskanie drzwiami?
S.G.: <śmiech> „7 Sinners” jest mocnym, szybkim albumem. Odstawiliśmy akcenty humorystyczne na bok i skupiliśmy się nad surowym, melodyjnym heavy metalem w którym chwilowo nie ma miejsca na żaby i trzaskające drzwi. Nie mówię oczywiście, że ich nie będzie, bo było to bardzo spontaniczne przedsięwzięcie, ale tym razem ich nie uświadczymy. Być może któryś z nas kiedyś nagra coś równie zwariowanego, na razie jednak tak się nie stało.
Ł.W.: W 2010 roku, po świetnym „Gambling with the devil” pracowaliście nad dwoma albumami: „Unarmed” i „7 Sinners”. Jak udało wam się zamknąć dwa tak poważne projekty w ciągu jednego roku?
S.G.: To nie do końca było tak, że zamknęliśmy dwa projekty w jeden rok. Owszem, ukazały się one tego samego roku ale pracowaliśmy nad nimi o wiele dłużej. Jeśli mówimy o „7 Sinners”, zaczęliśmy komponować go już półtora roku temu. Dwa wydania zbiegły się w czasie i dobrze, bo słuchacze po trzech latach naszej nieobecności wydawniczej mogli czuć pewien niedosyt. Zrobiliśmy to i wydaliśmy dwa albumy! Co mogę więcej powiedzieć, cieszymy się z tego, że tak się stało.
Ł.W.: Nasz wywiad będzie opublikowany na stronie, której zadaniem jest m.in. pomaganie młodym muzykom w rozwijaniu ich zainteresowań i umiejętności muzycznych. Czy mógłbyś dać im kilka rad, które mogą być szczególnie pomocne w muzycznych zainteresowaniach?
S.G.: No cóż… Nie potrafię dokładnie powiedzieć każdemu z osobna, bo jak wiadomo w muzyce jest bardzo wiele różnych, nazwijmy to, specjalizacji. Ktoś, kto gra na gitarze będzie musiał stawić czoła innym wyzwaniom niż ktoś kto śpiewa i tak dalej, ale jest jedna, najważniejsza zasada. Nigdy się nie poddawaj. Nigdy nie rezygnuj z tego, co kochasz. Nawet, jeśli czasem coś ci nie wychodzi próbuj dalej! Bo porażki są tylko i wyłącznie dla ciebie abyś mógł się na nich uczyć. Mądry człowiek powiedział kiedyś, że porażki uczą cię więcej niż sukcesy i to jest najszczersza prawda! Też miałem kilka ciężkich momentów, ale nie poddałem się i dlatego do dziś gram, kocham to i cieszę się, kiedy mam okazję dzielić się z kimś swoim szczęściem. Powtórzę jeszcze raz: nigdy się nie poddawaj, a osiągniesz to, co chcesz. To najważniejsza zasada. Nie ma innych tak prostych, ważnych i zarazem uniwersalnych. Nie poddawaj się.
Ł.W.: Mówiąc o byciu muzykiem powiedz polskim fanom jak to jest być legendą metalu. Czy bycie kimś tak znanym jak ty może być męczące mimo serca i zaangażowania, które wkładasz w każdy utwór?
S.G.: Moje zdanie jest takie. Nie wiem, czy podzielają je koledzy z Helloween ale osobiście mogę powiedzieć, że nie czuję się legendą i nie lubię być tak nazywany, bo są ludzie, którzy bardziej zasługują na to miano. Zawsze starałem się w życiu robić to, co kocham i jeśli ktoś mówi o mnie, że jestem legendą, niech tak mówi – cieszę się, że docenia to, co zrobiliśmy z chłopakami przez tych dwadzieścia pięć lat, ale sam? Nigdy nie nazwę się legendą.
Ł.W.: Ostatnie, ale wcale nie najmniej ważne pytanie. Chciałbym, abyś polecił ludziom nie związanym z metalem swoją najnowszą płytę. Co możesz im powiedzieć? <śmiech>
S.G.: <śmiech> Tym którzy nie słuchają metalu raczej bym jej nie polecał, bo nie chcę nikogo namawiać na zmianę swoich zainteresowań. Tym natomiast, którzy są razem z nami i z tą muzyką powiem tyle: będziecie zadowoleni. Naprawdę. Ale nie wierzcie mi na słowo, kupcie płytę, posłuchajcie co nowego ma do pokazania Helloween a ma naprawdę dużo i wtedy oceńcie „7 Sinners” sami.
Ł.W.: Dzięki wielkie za rozmowę i do zobaczenia w grudniu w Polsce!!
S.G.: Również dziękuję. Trzymaj się i do zobaczenia!
Recenzja płyty dostępna na Wywrocie pod adresem:
http://www.wywrota.pl/db/artykuly/17742_dynioglowych_siedmiu_grzesznikow_lukasz_.html