Czarodzieje Dźwięku

s314ryt
s314ryt
Kategoria muzyka · 12 maja 2004

Nowatorstwo, stylowa niezależność i wielkie perspektywy. Czy w Polsce istnieją jeszcze artyści, których muzyka charakteryzuje się tymi cechami?

 


 

Wielka fala syntetycznego postępu zalewa obecnie polski rynek muzyczny. Powodem tego nie jest jednak coraz większa grupa wykonawców za to odpowiedzialnych, lecz prężny, aczkolwiek niesforny i wymykający się spod wszelkiej kontroli twór: trzon chyba najlepszego ostatnio polskiego produktu, Tworzywa Sztucznego, bracia Waglewscy. Oczywiście to nie przypadkowa zbieżność nazwisk. Ojciec chłopaków to znany chyba wszystkim Wojtek Waglewski, gitarzysta grupy Voo Voo.


Bartek, znany bardziej jako Fisz, choć zerwał dawno ze stricte hip-hopową twórczością, nieszczęśliwie nadal boryka się z dziwnymi opiniami i atakami, a dzieła, które tworzy wspólnie z bratem, Piotrem (Emade), wciąż zmuszane są krzywić się i jeszcze bardziej wyginać na tematycznych półkach sklepowych. Dzieje się tak może właśnie dlatego, gdyż nie powstało jeszcze takie miejsce w sklepie muzycznym, w którym z czystym sumieniem można by umieścić dzieła współczesnych Waglewskich.

 

Nadszedł czas, w którym miłośnik najnowszych projektów Fisza i Emade nieco mniej zachwyca się przeszłością tejże dwójki, a więc pierwszym hip-hopowym projektem RHX i późniejszą pierwszą płytą Fisza - „Polepione Dźwięki”. Dzisiaj to zupełnie inna muzyka, aczkolwiek twórcy nie zapominają o niej, udziwniając ją i modyfikując, głównie na koncertach. Wyraźniej w uszach wspomnianego słuchacza brzmi już druga płyta Fisza – „Na Wylot”, którą podobnie jak pierwszą produkował DJ M.A.D., brat, który z czasem przechrzcił się na Emade. Sukces tych dwóch płyt to w dużej mierze jego zasługa. Pamięć o tym przywracają obecne dokonania Piotrka, którego geniusz nie mógł dłużej pozostawać w cieniu. Pierwszy raz głośno dało znać o nim m.in. jego dziecko, kolejny album – „F3”. Tym razem firmowany Fisz Emade jako Tworzywo Sztuczne. Płyta zupełnie inna, bardziej „plastikowa”, owiana duchem trip-hopu, jazzu i neo-funku, okraszona niebanalną, osobistą liryką, która potwierdza klasę tego produktu.

 

W czasie gdy dźwięki „F3” układały się w głowach słuchaczy, w formacji działo się bardzo wiele. Na łamach Wywroty pisaliśmy już o kunszcie pierwszego albumu Tworzywa Sztucznego, warto jednak przypomnieć kto oprócz braci Waglewskich „wmieszał się” w produkcję „F3”. Z biegiem czasu ci nowi artyści zasilili regularny skład formacji, którą dziś nazywamy po prostu Tworzywo Sztuczne. W czasie promocji drugiej płyty Fisza, coraz więcej muzyków zaczęło pojawiać się na koncertach, kolejne sceny stawały się bardziej zaludnione, publiczność miała przyjemność słuchać coraz większej ilości instrumentów na żywo. Oprócz szerokiej palety dźwięków wydobywanych z gardła Bartka oraz produkcji, gry na perkusji, piano rhodes, obsługi syntezatora i gramofonu, czym zajął się Piotrek, na „F3” dane nam było usłyszeć gromadkę innych muzyków. Obecna jest znana z Modfunk wokalistka Nuno, która wspaniale spaja wiele elementów albumu swoim ciepłym, intymnym wokalem, Jurek Zagórski gra na gitarze, Dominik Trębski obsługuje trąbkę, znany z Voo Voo Karim Martusewicz zajął się basem akustycznym oraz kontrabasem, Joanna Kalińska gra tam na flecie poprzecznym, Pablo Hudini wraz z Peteero gościnnie rymują, a M.Bunio.S. przygotował remix „Dynamitu”, który na płycie znalazł się jako ostatni utwór. Skład koncertowy Tworzywa nieco się różni, pojawia się w nim np. basista Stasiu Starship. Usłyszeć go można było na wielu alternatywnych imprezach, a jeśli chodzi o bardziej komercyjne dokonania, Stasiu udzielał się m.in. na płycie Dizkret / Praktik pt. „IQ”. Wspomniany wcześniej Dominik Trębski kończył Wydział Jazzu w Szkole Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie, natomiast Jurek Zagórski przerwał naukę w Szkole Muzyki Rozrywkowej im. Krzysztofa Komedy na rzecz Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, a dokładnie Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej. W roku 2001 dostał się do Szkoły Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Kolektyw Tworzywo Sztuczne to obecnie prężna machina, której najnowsze dzieło ukaże się w sklepach jeszcze w maju. „Wielki Ciężki Słoń”, co dało się przewidzieć, nie daje się podporządkować żadnemu gatunkowi. Fisz staje się poetą pełna gębą, o której rozprawia zresztą też na nowej płycie. Album zapowiada solidny singiel „Tysiąc Pięćset Sto Gwiazd”, który wypchany jest po brzegi atrakcjami.

 

O „Wielkim Ciężkim Słoniu” z pewnością jeszcze napiszemy, natomiast teraz przyjrzyjmy się fenomenowi formacji, która zdobywa coraz większe szczyty metodami tak bardzo odległymi, nie pasującymi do naszej rzeczywistości. Tworzywo Sztuczne dla wielu zdało się być formacją, którą napędza głównie młodszy z braci Waglewskich, Piotrek. Faktycznie, to Emade produkował dwie pierwsze płyty Fisza, w grudniu 2003 roku wydał nawet swój „Album Producencki”, na którym rymował O.S.T.R., Sokół, Inespe oraz Włodi. Głosu użyczył mu również Bartek, Iza Kowalewska - wspaniała wokalistka jazzowa, którą przy odrobinie szczęścia można ujrzeć razem z Tworzywem na scenie oraz grupa Little Egypt z Wielkiej Brytanii. Jedyny koncert promujący płytę odbył się 19 marca w warszawskim klubie Piekarnia, w którym pojawili się wszyscy polscy goście znani z albumu. Fantastyczny występ, atmosfera, której w wersji spotęgowanej możemy doświadczać na koncertach Tworzywa Sztucznego. W obu przypadkach swoją ciekawą grą na perkusji fundamenty muzycznego występu buduje właśnie Emade.

 

Piotr, podobnie jak Fisz i M.Bunio.S współtworzą również formację Bassisters Orchestra. Projekt tworzą też inni muzycy, znani głównie ze sceny gdańskiej. Pomysłodawcą projektu był Wojciech Mazolewski, kompozytor, basista i kontrabasista, założyciel Pink Freud i Paralaksy. W skład Bassisters Orchestra wchodzi również awangardowy perkusista Tomasz Ballaun z grupy Multiwitamina, gitarzysta jazzowo-yassowy Michał Jarzębski, pianista Sławek Jaskułke z kwartetu Zbigniewa Namyłowskiego, Paweł Nowicki znany z koncertów w duecie z trębaczem Antoinem Cure w Strasburgu i solowych koncertów w Luxemburgu oraz udzielający się na trąbce, saksofonie tenorowym i kontrabasie Marek Rogulski. W lutym tego roku Wojciech Mazolewski, Macio Moretii, Mikołaj Trzaska, Emade, M.Bunio.S oraz Fisz rozpoczęli rejestrację materiału na album Bassisters Orchestra. Dotychczas ukazał się oryginalny singiel „Live at Wrzeszcz”, który przedstawia dwa długie utwory zagrane i zarejestrowane 24 sierpnia 2003 roku w Teatrze Leśnym w Gdańsku. Bassisters Orchestra to kolejna ścieżka ku alternatywie, bardziej jazzowe źródło dźwięków, które eksperymentalnie odkrywa najbardziej niekonwencjonalne sfery muzyki.

 

Bracia Waglewscy, którzy ze względu na ich wymienione dokonania w całej tej grupie interesują mnie najbardziej, łamią konwencje, nie dają się zaklasyfikować i zaszufladkować. Otaczają się coraz większym gronem niezależnych, niebojących się eksperymentować artystów, o których z pewnością będzie głośno. Są zdecydowanie jednym z najoryginalniejszych zjawisk na polskiej scenie muzycznej. Tworzywo Sztuczne wymaga jednak od słuchacza porzucenia prostoty, umiejętności poddania się bardzo nietypowym dźwiękom, pozornie abstrakcyjnym słowom. Jak pisze Przekrój, to „neurotyczna psychologia, podglądanie własnego wnętrza (...) Nie ma w nich agresji, jest za to rozbrajająca szczerość.”

 

Tworzywo Sztuczne wyłoniło się ze skłonności Bartka i Piotrka Waglewskich do coraz bardziej nietypowych brzmień. Związane było to z coraz większym odejściem od hip-hopu, gatunku, którym zafascynowali się na samym początku, nurtu, który wg Fisza jest wspaniałą kreatywną podstawą do rozwoju.

 

Istnieje gatunek muzyczny, który w Polsce również nie jest zbyt popularny, nurt, od którego wykonawców roi się z kolei na zagranicznych listach przebojów. Rn’B to muzyka, której oblicze może być bardzo różne. Jedne z nich prezentuje nam wg wielu odkrycie muzyczne tego roku – Sistars.

 

Grupa istnieje trzy lata, zachwyca się nią m.in. Kayah, Zbigniew Hołdys i Ewa Bem. Trzon Sistars stanowią siostry: Natalia i Paulina Przybysz. Natalia jest starsza, ma 20 lat, ukończyła warszawską muzyczną szkołę podstawową w klasie wiolonczeli. Następnie pobierała nauki z rytmiki i piosenki w szkole muzycznej na ul. Bednarskiej w Warszawie. Obecnie studiuje produkcję telewizyjną i filmową w Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi. Paulina ma 18 lat, w tym roku zdaje maturę w Liceum Ogólnokształcącym im. Stefana Żeromskiego w Warszawie. Ukończyła tą samą podstawówkę, co siostra. W zespole dziewczyny wspiera basista Bartek Królik (BarteQ), który z wykształcenia jest wiolonczelistą. Bartek współpracował m.in. z O.S.T.R., Magdą Femme, Natalia Kukulską oraz Tede. Marek Piotrowski (Maru$) kończył olsztyńską szkołę muzyczną w klasie fortepianu oraz Policealne Studium Jazzowe w Warszawie. Obecnie jest studentem drugiego roku Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej. W Sistars zajmuje się instrumentami klawiszowymi. Wcześniej współpracował m.in. z Tworzywem Sztucznym i Natalią Kukulską, był również laureatem wielu konkursów. Perkusistą w składzie Sistars jest Marcin Ułanowski, który ukończył Wydział Jazzu na ul. Bednarskiej w Warszawie i współpracował m.in. z Futrem, Kasią Stankiewicz, Patrycją Kosiarkiewicz, orkiestrą dętą z Iławy. Przemek Maciołek gra w Sistars na gitarze, a wcześniej ukończył średnią szkołę muzyczną w klasie kontrabasu, następnie 3 lata studiował grę na kontrabasie w Poznaniu. Potem dostał się na do Katowic, gdzie studiował kolejny instrument – gitarę. Współpracował z Polucjantami, nagrał płytę z Ewą Bem.

 

Zanim jednak taki skład się wyklarował, rodzice, państwo Jacek i Ania Przybyszowie, gdy tylko na jaw zaczął wychodzić talent obu córek, postanowili tego nie zmarnować. Stąd wziął się pierwszy poważny kontakt z muzyką w szkole podstawowej. Z czasem dziewczyny wygrały dwa razy festiwal Morda organizowany w jednym z warszawskich liceów, brały udział w sesjach w klubie Muza. W kolejnym stołecznym klubie – Trasa, w roku 2002 siostrami zainteresował się Tede, który zakładał wówczas wytwórnię Wielkie Joł. Zespół zaistniał na rynku w utworze „Zeszyt Rymów” pochodzącym z albumu Tede. Rok później w sklepach ukazała się płyta firmowana nazwą Sistars – „Siła Sióstr”. Na płycie znajdujemy bardzo przyzwoitą porcję muzyki Rn’B, a dokładniej, najlepszy tego typu wypiek na polskiej scenie muzycznej. To najlepsze, co zrobił dla nas Tede, choć na płycie gościnnie występuje (na szczęście) tylko w jednym utworze. „Siła Sióstr” to nie tylko Rn’B, ale również kilka nowych odmian soulu, jazz oraz hip-hop. Trochę niepotrzebnie pojawia się tylu gości, aczkolwiek genialnego udziału O.S.T.R. i czarnoskórego Apexa nie śmiem negować. Ania Szarmach nie mogła się nazbyt tym razem pokazać, ale jak twierdzą sami muzycy Sistars – nic straconego, bardzo prawdopodobne, że usłyszymy ją na kolejnej płycie dziewczyn. Płytę wyprodukował Marek i Bartek (SiSquad) i trzeba powiedzieć, że kolejne dokonania tej dwójki zapowiadają się bardzo interesująco. O nominacjach do całkowicie nie prestiżowych Fryderyków i szumem związanym z tym, czy taki zespół powinien startować w konkursie Eurowizji (ostatecznie 7 miejsce) nie będę pisać. Pewne jest jednak, że grupa zyskuje niebywałą, całkowicie uzasadnioną popularność. Dziewczyny dysponują wspaniałymi głosami, z pomocą których mogą z powodzeniem podrabiać dokonania Lauryn Hill, Mary J. Blige, czy Erykah Badu. Trochę gorzej jest ze sferą liryczną. Sporo tekstów z płyty „Siła Sióstr” brzmi jeszcze naiwnie i mało ambitnie. Są też jednak bardziej dojrzałe partie liryczne. Pod względem muzycznym, słuchając albumu bardzo często trudno jest uwierzyć, że to polska produkcja, debiutancka płyta grupy młodych ludzi. Zadziwia również właśnie owa młodość i niebywała pomysłowość. Atutem „Siły Sióstr” jest wspaniałe, co rusz ocierające się o akustykę brzmienie, elektronika, która czasem bywa subtelna, czasem natomiast, tam gdzie jest to wskazane, agresywniej atakuje uszy słuchacza. Dość intrygujące brzmienie podnosi poziom produkcji stajni Wielkie Joł, jednocześnie stanowi o niebywałej klasie przedsięwzięcia Sistars. Jednak to, co najbardziej podnosi na duchu to ciekawe perspektywy. To samo uczucie kłębiło się w przypadku płyty „F3”, która swoim poziomem i zapleczem w pewien sposób informowała o tym, czego możemy oczekiwać w przyszłości. Po takim debiucie jak „Siła Sióstr” można spodziewać się wiele.

 

 8 maja grupa Sistars gościła w łomżyńskim klubie Yam Caffe, w którym zagrały koncert na miarę oczekiwań chyba każdego, kto się tam znalazł. Dziewczyny zaśpiewały sporo własnych utworów, poza tym setlistę zasiliły kilkoma coverami, m.in. Mary J. Blige. Na bis niestety nie dały się namówić. Dały się natomiast namówić na krótką rozmowę po koncercie. Natalię i Paulinę miałem okazję zapytać jedynie o Tworzywo Sztuczne, a ich krótkie wypowiedzi, podobnie jak wypowiedzi dwóch innych członków składu dostępne są poniżej w formacie mp3. Marek bardzo miło wspominał występy z Tworzywem Sztucznym, podczas których obsługiwał oczywiście klawisze. Mówił o albumie producenckim, na którym pojawi się kilku ciekawych gości, który przyniesie nieco szersze spojrzenie na muzykę Rn’B i nie tylko. Będzie to album tworzony wspólnie z Bartkiem, a więc drugą połową obiecującego producenckiego SiSquadu. BarteQ, natomiast, wspominał o gościach, którzy znajdą się na następnej płycie Sistars. Wśród nich figuruje się Ania Szarmach i gość z zagranicy, o którego zespół bardzo się postara. Nie zależy to oczywiście jedynie od Sistars, ale od tego, jakie będą możliwości, jak bardzo ten ktoś da się zainteresować. Bartek po cichu liczy na De La Soul, co byłoby niewątpliwie poważnym wydarzeniem i na pewno podczas zbliżającej się wielkimi krokami wizyty De La Soul w Polsce, w miarę możliwości podjęte będą wstępne rozmowy. Wszystko to istnieje jeszcze we wstępnej fazie, a więc nie pozostaje nic innego, jak tylko trzymać kciuki za panów, którzy czuwać będą nad klasą drugiego albumu Sistars.

 

Choć trudno sobie wyobrazić, że następne dzieła Natalii i Pauliny będą do tego stopnia nowatorskie, co dokonania Tworzywa Sztucznego, to poczynania panienek Przybysz należy śledzić bardzo dokładnie. A z resztą kto powiedział, że drogę muzycznych transformacji, którą podążali Waglewscy muszą powtarzać dziewczyny z Sistars?