Walijski kwintet uderza ze zdwojoną siłą. Nie ma sensu szukać schronienia.
Po raz pierwszy nikomu nie znany zespół Funeral For A Friend pokazał się szerszej publiczności przy okazji wydania EP-ki pt. ”Between Order And A Model”. Alternatywne stacje radiowe, głównie w Wielkiej Brytanii, puszczały wszystkie cztery piosenki: ”10:45 Amsterdam Conversations”, ”Juno”, „Red Is The New Black”, „The Art Of American Football”. Kompozycje były dość surowo zaprezentowane, aczkolwiek coś w tym było. Na dowód tego, dziś mamy okazję oglądać teledysk i słuchać wspaniałej reedycji piosenki ”Juno”. Tym razem nieco zmieniony tytuł: ”Juneau”. Premiera podwójnego singla miała miejsce 28. lipca tegoż roku. Odświeżony, lepiej wyprodukowany ”Juno” robi wrażenie. Ale wróćmy jeszcze na chwilę do wydarzeń sprzed roku, kiedy to właśnie ukazała się płyta ”Between Order And A Model”.„Intensywność i agresja wykrzesana z muzyki hard-core, malowane serce emo” – to określenia, które formowano w redakcji pisma Kerrang. Pierwszy krążek Funeral For A Friend cechuje znakomite oddziaływanie sekcji gitarowych, co jest zdecydowanie charakterystyczne dla zespołów, które zafascynowane indie rockiem, nie odmawiały miłości hard-core’owym sieczkom, post-punkowym rytmom. Debiut Funeral For A Friend nie był debiutem na skalę ”Waiting” Thursday, ale był obiecujący. Wokalista, Matt Davies, napędzał będące i tak na bardzo wysokim poziomie tempa. ”Between Order And A Model” porusza swoim przejmującym brzmieniem. Zapowiadał się naprawdę ciekawy dramat.
Opatrzony wieloma stylami, w wersji poskromionego scream-core’u, Funeral For A Friend powrócił w kwietniu tego roku, prezentując drugi, znów posiadający jedynie 4 utwory krążek. ”Four Ways To Scream Your Name” wyprodukował Colin Richardson, znany ze współpracy m.in. z Machine Head, InMe, Carcass. Ostatnia EP-ka Funeral For A Friend pod pewnymi względami kontynuuje poczynania sprzed roku, lecz wspaniała produkcja, inny mastering sprawiły, że utwory brzmią po prostu wybuchowo. Zostało wiele melodyjnych tendencji punkowych, ale doszło bardziej metalowe brzmienie. Panowie tworzą tutaj prawdziwą sztukę. Post hard-core we wspaniałej, niesamowicie emocjonalnej formie. Już sam początek wgniata w ziemię. ”This Year’s Most Open Heartbreak” otwiera delikatne sprzężenie i narastające wprowadzenie. Pogoń zaczyna się, gdy Matt krzyczy w pierwszej, dość ostrej zwrotce. Przechodzi ona w zadziwiający pre-chorus i ani na trochę muzyka nie traci ze swojej dynamiki. Bardziej przystępny wokal wypełnia większość tej kompozycji. Słychać chwyty stosowane przez mistrzów, np. przez wspomnianą wcześniej kapelę Thursday: dynamiczny, śpiewny wokal, w którego tle przedzierają się nie mniej przejmujące krzyki. "We will never be the same, the same old songs on a brand new stereo.” – to słowa poprzedzające ostatni refren utworu. Wspaniały wstęp zawierające niesamowity ładunek energii. Trochę agresji, wiele ciekawych, dynamicznych melodii i sporo uczucia. ”She Drove Me To Daytime Television” również oferuje krzyki w stylu hard-core, ale, nie da się ukryć, jest bardziej chwytliwa. Wspaniały wokal, ujmujący na całej linii. Smutny, ale zdecydowany, nie wahający się, przez co potrafiący nieźle namieszać. Coraz bardziej zauważalna staje się znakomita praca perkusisty. Tworzy fundamenty do genialnej współpracy gitar, które ponownie przywodzą na myśl najlepsze dokonania emo-core. ”Kiss And Makeup (All Best Are Off)” prezentuje bardziej popową stronę tej płyty. Utwór jest nadal potężny i znakomicie brzmiący, ale w tym przypadku mamy do czynienia z mniejszym ładunkiem złości. To kawałek w stylu niektórych utworów Fincha, którym prawdziwi emo-core’owcy i hard-core’owcy zarzucają zbytnią melodyjność. Ogólnie, bardzo dobry utwór, ze spokojnym, emocjonalnym zakończeniem. ”Four Ways To Scream Your Name” kończy mój zdecydowany faworyt. Piosenka pt. ”Escape Artists Never Die” bombarduje każdą swoją cechą. Morderczo melodyjna, uczuciowa zwrotka, wspaniały tekst. To jeden z utworów, obok których nie przechodzi się obojętnie, o których się nie zapomina. Fantastyczny pod względem lirycznym. Rozpoczyna się, jak już mówiłem, niesamowicie melodyjnym śpiewem wspieranym przez solidne, ostre sekcje muzyczne. Matt śpiewa: „The red poison of your lips, the red poison of your eyes is where I kiss the blood from”. Później jest coraz lepiej. Wspaniały pre-chorus, bardzo dobry refren, a potem… bomba! Jeden z „mostków”, na które czeka się całą płytę. Zadziwiający, okraszony pięknymi słowami, poprzedzony „ładującymi” gitarami. Po porostu geniusz. Ciężko jest znaleźć słowa, które by to opisały.
Funeral For A Friend spodoba się fanom ciężkiego emo-core’u, zachwyci wielbicieli Atreyu, Finch, Thrice, Grade, jak również wprawi w zdumienie ludzi, którzy zakochali się w Thursday, Boy Sets Fire i innych tego typu zespołach. Angielski debiut numer jeden w tym roku charakteryzuje oryginalność, łączenie tego co najlepsze w jednej z najlepszych i najciekawszych dziedzin współczesnej muzyki. Udowadnia, że nie ma już oczywistego podziału gatunkowego, jeżeli w grę wchodzi emo. Wrażenia, jakie towarzyszą mi podczas obcowania z ich muzyką sięgają podobnych rozmiarów jak miało to miejsce w przypadku Thursday. Poziom wszelkich kapel reinterpretujących emo-rock indie-rock robi się naprawdę wysoki.
Dokonania Funeral For A Friend polecam absolutnie każdemu, a zacząć radzę właśnie od ”Four Ways To Scream Your Name”.