Jakiś czas temu na ekrany kin wszedł obraz "Młode Wilki 1/2". Premierze towarzyszyło wydanie płyty z muzyką do filmu, na której znalazł się również jeden z najciekawszych, ale i najbardziej kontrowersyjnych utworów rockowych - To nie był film grupy Myslovitz.
Fascynująca, spokojna muzyka skupia uwagę na tekście, zainspirowanym prawdziwym wydarzeniem. Jego Autorem jest Przemysław Myszor - gitarzysta grupy Myslovitz, który wciela się w postać młodocianego przestępcy. Nastoletni zabójca zeznając przed sądem bardzo szczegółowo opisuje motywy zbrodni: Mówi, że wzoruje się na bohaterach filmowych. Planuje zbrodnię, nie myśląc o konsekwencjach - chce tylko poznać smak śmierci, zobaczyć jak to jest naprawdę zabić, patrząc ofierze prosto w oczy.Tekst utworu budzi wiele kontrowersji. Niektórzy powierzchownie odbierają go, jako nakłaniający do zbrodni i dlatego też wiele stacji radiowych zaprzestało emitowania tej "krótkiej piosenki o zabijaniu". Według krytyków treść utworu jest zbyt drastyczna i może urazić bardziej wrażliwe osoby. Przemek Myszor, autor tekstu przyznaje, że jest on nieco drastyczny, lecz jest to efekt zamierzony. Chcemy, aby ta piosenka przerażała, zmuszając do refleksji, a nie służyła tańcom i zabawie. Chodziło nam o to, żeby ludzie zaczęli dostrzegać różnicę między filmem a rzeczywistością, by schematów filmowych nie stosowali w życiu. Bo w życiu, jeśli robimy coś złego, dzieje się to naprawdę.
Właściwe przesłanie piosenki trafia do niewielkiego grona słuchaczy. Ludzie są zbyt płytcy aby głębiej zastanowić się nad jej treścią, a szkoda. To zachowanie jest jednak naturalne -ludzie zazwyczaj boją się nowego, więc automatycznie odrzucają to. Nie rozumieją i nie chcą zrozumieć o co chodziło autorowi opisującemu rodzący się w Polsce problem. Nie mają na tyle odwagi, aby spojrzeć prawdzie w oczy.
Przestępczość wśród nieletnich, tak nagłaśniana przez media, jest często tematem dyskusji. Dorośli krytykują młodzież za brak poszanowania dla podstawowych wartości, za arogancję i okrucieństwo. Na krytyce jednak dyskusja się kończy. Telewizja pokazuje, że nastoletni chłopak otrzymał wysoki wyrok za zabójstwo i publika jest usatysfakcjonowana. Geneza tego typu zachowań wśród młodzieży jest tematem tabu - nikt nie dostrzega, że winny jest nie tylko zabójca, ale także całe społeczeństwo.
Goniąc za zyskiem producenci filmowi produkują coraz bardziej brutalne filmy, zwracające uwagę na charyzmatyczną postać zabójcy. Zabawa "w wojnę" tak popularna wśród małych dzieci nie ma w sobie nic złego, bo chyba każdy mężczyzna, jako mały chłopiec biegał kiedyś z pistoletem. Gorzej, jeśli zabawa przechodzi do rzeczywistego życia, kiedy zabicie innego człowieka przynosi satysfakcję i pewien rodzaj spełnienia i udowodnienia czegoś sobie. Może to i prawda, że dzisiejsza młodzież pozbawiona jest wzorów osobowych, dlatego też coraz częściej zaczyna szukać ich nie w realnym życiu, lecz w telewizji. Od fikcyjnych bohaterów filmowych przejmują system wartości, który niestety nie sprawdza się w prawdziwym życiu. Reżyserowie nie zdają sobie sprawy, że tworząc film tworzą, w pewnym sensie rzeczywistość.
Na tym kończę moje refleksje na temat piosenki grupy Myslovitz. Mam cichą nadzieję, że w przyszłości twórczość grupy spotka się z większym zrozumieniem, bo naprawdę mają nam dużo do przekazania. Społeczeństwo musi dorosnąć do ich utworów i przestać oceniać ich twórczość jedynie na podstawie wyrwanych z kontekstu fragmentów.