Czyli o Mansonie ponownie...
Amerykańska grupa, założona w 1989 zwana wtedy "Marilyn Manson & The Spooky Kids" jest teraz najbardziej kontrowersyjnym zespołem rockowym w USA. Zmienili nazwę na Marilyn Manson, rezygnując z końcówki, kiedy nagrali swój debiut "Portait Of American Family". Kiedy album dotarł do sklepów, mineło kilka dni żeby utwory które zawiera (m.in. Get Your Gunn) trafiły na szczyt list przebojów, oraz żeby Brian Warner/Marilyn Manson stał się wrogiem publicznym nr 1. Ale to było nic w porównaniu z tym czym jest dziś...Dwa lata później Manson wydał swoje następne nagranie, które było właściwie mini-albumem, zwanym "Smells Like Children" Do dziś uważane jest za najbardziej zakręcone dziełko w jego dyskografii. Zawiera kilka coverów, np. "Sweet Dreams (Are made of this)" Eurythimcs, oraz porcję szalonych, chorych pioseneczek....
W 1996 nadeszła era Antychrysta. Marilyn Manson nagrał swój trzeci album, który za większą część fanów uważany jest za najlepszy : "Antichrist Superstar". Na tym albumie, do standardowego industriala dołączyła dawka elektroniczych dźwięków, tworząc album tak bardzo industrialny jak tylko może być. Album wywołał wiele kontrowersji, tak jak nowy image Mansona: lateksowe ubranko i upiorny makijaż, który popchnął publikę do myśli, że jest on ucieleśnieniem wszelkiego zła. No, właściwie mieli trochę racji, gdyż wtedy Manson fascynował się biblą szatana, napisaną przez Antona LaVey'a.
W słowach na albumie, jak również na książeczce w środku, można zauważyć metamorfozę Mansona : z robaka w Desintergratora (Manson, jako anioł z parszywymi skrzydłami, zwany też po prostu Antychrystem). Manson prawdopodobnie chciał przez to wyrazić, to, iż z niczego zmienił się w negatywną gwiazdę rocka, niekoniecznie z własnej woli.
"Antichrist Superstar" zapoczątkował tryptyc, którego następna część powstała 1998 roku, i zwie się "Mechanical Animals". Jest to totalny przełom album w historii zespołu, zmienił się nie tylko styl grania, ale także wygląd Mansona. Z czarnego, odzianego w latex antychrysta w.... CO TO JEST ?!
Wyobraźcie sobie kreaturę z innej planety, pół samca, pół samicę, w kobiecym makijażem, i czerwoną fryzurą. Desintergrator przetransformował się w Omegę. Połączenie imagu Ziggy Stardust (David Bowie) z marsjaninem. Wyobrażacie sobie takiego Mansona, i myślicie "Co on z sobą zrobił?!". A do tego wszystkiego bardziej sentymentalna muzyka na albumie. O co chodziło Mansonowi z Omegą, obojniakiem z innej planety? Prawdopodobnie czuł się w owym czasie jak obojniak, obojętnie i bezpłciowo, przeprany nieco przez dragi (I don't like the drugs, but the drugs like me).
Wróćmy do kontrowersji. Cała ta otoczka, która powstała wokół zespołu, narodziła się z plotek, a całe zło (no, prawie całe, nie róbmy z niego niewiniątka...) Mansona z ludzkich umysłów, które zresztą potrzebują czegoś takiego. "Kochają cię kiedy jesteś na okładkach, a kiedy cię na nich nie ma, kochają kogoś innego" oto cytat z utworu "Dope Show".
Nie wszystkie z tych plotek są prawdziwe. Np. Manson nigdy nie był gejem, i nigdy nie chciał ani mordować ani gwałcić niemowląt, jak twierdzili ludzie, po "Smells Like Children"
Ale z drugiej strony kontrowersje uczyniły go bogatym człowiekiem (także jednym z najbardziej nienawidzonych artystów, a takę jednym z najbardziej kochanych).
Jeśli zajadli tradycjonaliści, księża itp. chcieli by kupić ze sto egzemplarzy płyt Mansona, żeby potem je spalić w miejscu publicznym, tak jak palone były księgi zakazane w czasach kontrreformacji, tylko po to żeby symbolicznie ukazać swą nienawiść, Manson i tak zarobiłby na tym. Więc właściwie nie bardzo się tą nienawiścią przejmuje. Jak sam mówił, najlepszym sposobem żeby go zniszczyć, jest ignorowanie go. Co jest w pewnym sensie niezbyt możliwe.
W roku 2000 wreszcie nadeszła ostatnia część tryptyku, zwana "Holy Wood : In The Shadow Of The Valley Of Death". Cały album opowiada historię o Bogu, Adamie w Edenie i śmierci.
Jest to najlepszy artystycznie (no i komercyjnie) album Marilyn Manson. Pan Warner znów w lateksie, z nowym symbolem. Znak drogowy przedstawiający piorun z "Antichrist Superstar", później symbol Omegi (coś w rodzaju znaku zodiaku) a dziś , w erze Holy Wood jest to znak Byka, połączony z symbolem męskości, razem dając znak Merkurego, a w innym znaczeniu Adama, pierwszego człowieka, jak również pierwszego grzesznika.
Po wydaniu Holy Wood, Manson napisał kolejną książkę (pierwszą była jego autobiografia) pod tym samym tytułem co album, która opowiadała historię Adama.
Manson rozpoczął również światową trasę koncertową, "Guns, God & Goverment" która powinna trwać dwa lata. Ta własnie trasa zahaczyła o Polskę w lutym tego roku.
Teraz kiedy zakończył się tryptyk, jedyna rzecz, którą my, fani możemy zrobić to czekać na następny. Jednak skoro Holy Wood opowiada o śmierci, musimy mieć również nadzieję że będzie ten następny.