A Broken Frame - Depeche Mode

Raven Tha Crood
Raven Tha Crood
Kategoria muzyka · 11 stycznia 2001

David w nienagannym kołnieżyku toczący pozory, Martin - ukazujący się z jeszcze ciepłymi ale już wypalającymi się beztroskimi marzeniami. "Mój Tajemniczy Ogród przestal byc tajemniczy ..." - światło nazbyt błyskawicznych faktów obnażyło wszelkie tajemnice, ale za to wzniosło ambitne idee w stworzeniu czegoś jak najbardziej pokazującego namiastkę odrębności kulturalnej. (wszelkie poznane i nie zawsze przemyślane moje wrażenia pod osłoną albumu z roku 1982, w okresie dojrzewania popkultury i jej wpływów.)

Złamanie istniejącej ramy poglądów dokonane zostało z młodzieńczą furią, choć wciąż widziałem jeszcze garstkę niepewności zespołu w dokonaniu "A Broken Frame". Być może to okres nowego romantyzmu, który zbliżał się do swego stanu wrzenia, sprawił iż nie tylko melancholia zaczęła być poważniejszym gościem ówczesnych utworów Depeche mode, ale także swoisty manifest tych którym nieuważnie zdjęto z ust kaganiec.

David w nienagannym kołnieżyku toczący pozory, Martin - ukazujący się z jeszcze ciepłymi ale już wypalającymi się beztroskimi marzeniami. "Mój Tajemniczy Ogród przestal byc tajemniczy ..." - światło nazbyt błyskawicznych faktów obnażyło wszelkie tajemnice, ale za to wzniosło ambitne idee w stworzeniu czegoś jak najbardziej pokazującego namiastkę odrębności kulturalnej.

Muzyka DM już wtedy rozpoczęła swoją rozwojową odyseję, dotarcia do miejsc pomijanych aby pokazać je w pryzmacie atmosferycznego brzmienia, tchnionego talentem i wrażliwością lidera grupy Martina Gore'a.

W rozmaitych, a uzasadnionych wątkach młodzieńczego buntu (owego miażdżenia schematów) istniały także niezwykle osobiste przeżycia i upodobania zespołu (miłosne epizody, wzloty, upadki).

Dla mnie Depeche Mode wówczas byli niczym sprzymierzeni wojownicy, których jedyną bronią pozostawała brzmieniowo-merytoryczna odrębność.

Ich melancholia była już tylko coraz bardziej nabierającym smaku, poważnym ukazaniem wad władców tego świata, Francuskojęzyczna nazwa podkreślała romantyczność przekazu jak myślę wplątaną w obłędną i gwałtowną gonitwę świata do namacalnego i duchowego upadku.

Początkowo muzyka ta wessała mnie pragnącego identyfikacji w swą słodką lecz straszną sieć melodyjności... dość szybko odkryłem jednak , że papkowata czasem linia gam - skrywa w swoim jądrze coś jeszcze... to była ta owa tajemnicza egzystencja. Duch połączonych, moich młodzieńczych pragnień, rozterek, uniesień, buntu oraz zachwycającego, eksperymentalnego smakowania wyimaginowanych miejsc, gdzie zawsze umęczona ludzkość pragnęła uciec od kakofonii pośpiechu.

Wszystkie teksty DM z tamtych lat,choć błędnie identyfikowane z istotą trendów i mody są nawet dziś uznawane za ponadczasowe.

"A Broken Frame" to młody album noszący jednak wciąż znamię niedotarcia. Nie rozwiązywał problemów, choć osobiście koił mnie ukrytym wyszukaniem rodzącego się, jeszcze doskonalszego smaku. Właściwie za każdym razem mojego samotnego wnikania w czarny krążek "A Broken Frame" - odkrywałem w nim coraz to nowsze przesłania, krajobrazy za które już wtedy mogłem oddać swoje racje. Muzyka tego krążka choć określana mianem suchej i trywialnej była jak dla mnie wówczas młodego, ustami które krzyczały buntowniczo za mnie, więc ja zamilkłem...

Przed kolejną odyseją - "The Sun & The Raifall" został więc mi uspontanicznioną okową, opinającą jeszcze większy głód przed poznaniem tego co miało właśnie nastąpić. Był to dla nas czas nieprzewidywalny niczym deszcz i słońce... choć skrycie ufałem iż "Szybka Moda" paradoksalnie przeciągnię się w niskończoną wiarę, ideę prowadzącą nas dojrzewających w rosnącym (choć nie zakwitłym jeszcze) swoistym manifeście chłopaków z układnego Basildon.

Dojrzewałem wraz z pojawiającymi się na rynku kolejnymi kopiami płyt długogrających... lecz nawet wtedy raz ujżana okładka "A Broken Frame" podświadomie nasyciła mnie metaforycznym wierzeniem iż tworząc młode pokolenie - nie tylko jesteśmy wartościowi ze swymi ideami lecz jesteśmy swoistym pokarmem (zbożem) przyszłości. Warto było walczyć aby pokonać okropny zastój, warto było się ugiąć raz jeszcze jak łany zboża przed ostrzem sierpa i złamać jeszcze raz niesprawiedliwe zasady, jednocześnie zachowując chłopięcą niewinność...