Poezja… Niby każdy wie, co to takiego jest, ale gdyby poprosić o określenia, padną nic nie znaczące słowa lub synonimy. Wiersz, utwór poetycki, liryka. Czasem ktoś spróbuje uchwycić jej ducha i powie, że to zapis ulotnej chwili, nostalgia, tajemnicza atmosfera. Tylko czy te ostatnie określenia na pewno nie będą charakteryzować także czegoś innego? A jeśli tak, to czymże ona w końcu jest? Jest pojęcie, coś się kryć za nim musi, a jednak to coś jest tak nieuchwytne.
Kiedy zaglądamy do definicji niewiele się dowiadujemy, bo „poezja to określenie dzieł literackich nienapisanych prozą lub synonim liryki.” (Wikipedia).
To tak samo jakby powiedzieć, że kura to nie kot. Nawet jeśli wiemy jak wygląda kot, to dalej niewiele tu na temat kury.
Słownik PWN wcale nie rozjaśnia sytuacji.
1. „Poezja «ogół utworów literackich pisanych wierszem»
2. «poetycki nastrój, romantyczny urok czegoś» ”
Konkretyzuje tylko jeden z rodzajów poezji – „poezja konkretna «poezja, w której zasadniczą rolę odgrywa graficzny kształt wyrazów lub liter oraz ich rozmieszczenie na stronie»”
Dzięki temu już wiemy, że kura ma dwie nogi a nie cztery. Tylko ta konkretna kura. A inne?
I tu tak naprawdę zaczynają się spekulacje.
Adam Zagajewski powiedział kiedyś, że poezja jest niedefiniowalna. I ja się z nim w pewnym stopniu zgodzę. Otóż poezja to stan intuicyjnie chwytany i rozumiany przez większość ludzi, który możemy wyrazić na różne sposoby. I stąd w definicji pojawia się ów nastrój. Nastrojowy i poetycki może być widok, zdjęcie, film. Poezja jest też, według mnie, potrzebą praktycznie każdego człowieka, jakimś wewnętrznym stanem duszy, który próbujemy – każdy na swój sposób – wyrazić. Ludzie nawet wtedy, kiedy twierdzą, że się na poezji nie znają, poszukują jej w zdjęciach, piosence, książkach. Próbują pisać. Myślę, że prawie każdy z nas chwycił za pióro w średniej szkole albo pod koniec podstawówki, aby wyrazić miłość, pierwsze porywy serca. Pamiętam jak mój chrześniak poprosił mnie nagle o spojrzenie na jego wiersz do dziewczyny, bo chciał, aby był on coś wart. A cenił moje zdanie. To był jedyny wiersz i w ogóle utwór literacki, który napisał. Jednak napisał i czuł ogromną tego potrzebę.
Gust oraz wrażliwość są u każdego inne. Jedni lubią poezję nazywaną przez krytyków kiczowatą, popularne teksty z rymami równymi jak spod sztancy. Inni uczą się smakować jej subtelniejsze odmiany. Jednak każdy o nią zahacza.
Portal Wywrota powstał z umiłowania kultury w jej jak najlepszych aspektach. Mamy aspiracje tworzyć i pokazywać coś wartościowego. Chcemy, przynajmniej mam taką nadzieję, aby nasze teksty były coraz lepsze. Dlatego konfrontujemy w dyskusji to, co spłynęło na papier czy ekran, w zależności od tego, jaką formę pisania preferujemy (na marginesie zaznaczę, że rejestrowanie ręczne jest lepsze z punktu widzenia kreatywności, która z kolei pomaga tworzyć ciekawsze rzeczy).
A jeśli tak, to przecież jakieś wytyczne, drogowskazy na owej drodze do doskonałości, bardzo się przydają. Jak je znaleźć?
Zajrzyjmy do definicji wiersza. Może tam? Skoro poezja to także obraz, uczucie, wrażenie, to czym jest wiersz? Może tu znajdziemy wskazówki.
Encyklopedia PWN: „wiersz, mowa zorganizowana brzmieniowo (w przeciwieństwie do → prozy)”.
I znowu masło maślane: kura nie jest kotem, co od początku wiemy. Kiedy sięgniecie do źródła PWN, to definicja się rozbudowuje, płynie, usiłuje uszczegóławiać, aż staje się nieomal opowiadaniem, które z pewnością nie wyczerpuje tematu.
Z kolei za Wikipedią – „Wiersz (także: mowa wiązana, oratio vincta) – sposób organizacji tekstu polegający na powtarzaniu się w nim odcinków o takich samych właściwościach strukturalnych; przeciwieństwo prozy; utwór o swoistej językowej kompozycji, w której wers (linijka wiersza wyodrębniona intonacyjnie i graficznie) pełni funkcję wierszotwórczą, wykorzystuje środki stylistyczne”.
I tu mamy odrobinę konkretu. Ślad wskazówki – strukturalność, powtarzalność struktury i środki stylistyczne.
Na początek wystarczy.
Nie będę w tym artykule zagłębiała się w omawianie środków stylistycznych, bo jest ich dużo ale, to właśnie one sprawiają, że wiersz różni się od prozy. Nie, też nie tak, bo w prozie także mogą one występować. Więc może inaczej – ich nagromadzenie jest proporcjonalnie większe do objętości niż w prozie, nawet w prozie poetyckiej. Są od tego wyjątki, bo wyjątki są zawsze i wszędzie, ale na razie niech nam to na początek wystarczy. Na wyjątki mogą sobie pozwolić wielcy, jak Tadeusz Różewicz a i on wychodzi poza te ramy tylko od czasu do czasu.
Odrobinę więc przybliżyliśmy się do sedna problemu.
Kiedy chcemy stworzyć wiersz, musimy sięgnąć po środki stylistyczne. Niektórzy twierdzą, że w poezji niczego nie musimy, jednak ja pozostanę przy tym stwierdzeniu. Warto nie ograniczać się do jednego środka ani do rymu, który jest najłatwiejszym do zastosowania krokiem w produkcji wiersza, a tak naprawdę – obecnie najmniej wartościowym.
Osobiście nie przychylam się do zdania, że gdyby poezję zapisać jak prozę, byłaby od niej nie do odróżnienia. I odwrotnie. Gdyby zapisać na przykład „Potop” wersyfikując nie stałby się on wierszem jak „Pan Tadeusz”. Przynajmniej według mnie, choć znalazłam w necie zdanie odmienne.
Edward Stachura był zdania, że poetą jest każdy – „Wszystko jest poezją i każdy jest poetą”, mawiał. Są tacy, którzy są przeciwni temu zdaniu. Posuwają się nawet do twierdzenia, że nie można nazywać siebie poetą, bo nikt nim nie jest. Ja wolę pogląd Stachury, jednak uważam, że jeśli chcemy pisać, powinniśmy się doskonalić. Tak samo jak w każdej dziedzinie. Kiedy wychodzimy z czymś do ludzi, to nie musi być idealne. Może być nawet dalekie od doskonałości. Jednak nic nie zwalnia nas, twórców, od szlifowania umiejętności, poszukiwania własnej drogi, wyrażania siebie tak, aby nie powielać odkryć innych. Nie mnożyć podobnych bytów a otwierać horyzonty – zarówno sobie, jak i naszym czytelnikom. Nawet gdy tym horyzontem ma być tylko humor i poprawa nastroju. Dlatego jeśli rozwój nie jest naszym celem, zostawmy swoje wiersze szufladom i – ewentualnie – rodzinie. Będą cenną pamiątką dla następnych pokoleń, zapisem naszych emocji, bolączek, wahań, poszukiwań, wątpliwości oraz czasów, w jakich przyszło nam żyć. W rodzinnym gronie będą miały niezaprzeczalną wartość.
Odważnie opuszczajmy szuflady, jeśli chcemy szukać, doskonalić, zmieniać siebie i świat zostawiać odrobinę innym po naszym przejściu. Dodałabym – lepszym, ale to już byłaby daleko idąca prywata.