Matka, tożsamość i pamięć. Recenzja nominowanej do Bookera powieści Avni Doshi „Burnt Sugar”

Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz
Kategoria literatura · 18 października 2020

 

Burnt Sugar to debiutancka powieść Avni Doshi, pisarki urodzonej w New Jersey (rocznik 1982) w rodzinie hinduskich imigrantów i mieszkającej obecnie w Dubaju. Książka pierwotnie ukazała się w Indiach pod tytułem Girl in White Cotton i została jak dotąd przetłumaczona na ponad dwadzieścia języków. Znalazła się też na krótkiej liście książek nominowanych do Nagrody Bookera 2020.

 

Historia zapominania

 

Tłem wydarzeń w Burnt Sugar jest Pune, miasto w zachodniej części Indii. Mieszkają tu matka (Tara) i córka (Antara), których niełatwa relacja jest przedmiotem całej opowieści. Starzejąca się matka traci pamięć i zaczyna przejawiać oznaki Alzheimera i córka, chcąc nie chcąc, zmuszona jest do opieki nad nią. Już od pierwszych zdań jest jednak jasne, że daleko jej do bezinteresownego poświęcenia. Antara zaczyna swoją opowieść słowami: „Kłamałabym, gdybym powiedziała, że niedola mojej matki nigdy nie sprawiła mi przyjemności. Cierpiałam przez nią jako dziecko i każdy ból, który później musiała znieść wydawał mi się rodzajem odkupienia – przywróceniem równowagi wszechświata, w którym zostawał odbudowany racjonalny porządek przyczyn i skutków. Ale teraz nie mogę nawet wyrównać rachunków między nami. Powód jest prosty: moja matka zapomina i nie jestem w stanie nic na to poradzić. Nie ma sposobu na to, by przypomnieć jej rzeczy, które zrobiła w przeszłości, nie ma jak zanurzyć jej w poczuciu winy” (tłum. D.C.).

 

Grzechy matki

 

Intrygujące otwarcie. Co takiego ma na sumieniu coraz bardziej nieobecna duchem i umysłem matka i co córka ma jej za złe? Dzieciństwo Antary naznaczone było niepewnością i niestabilnością: jej matka uciekła z domu swojego męża, ojca Antary, by zamieszkać w aszramie, tym sposobem wyrywając je obie z korzeniami z bezpiecznej i przewidywalnej gleby rodziny. W aszramie uwaga matki zaprzątnięta była głównie osobą charyzmatycznego guru, więc córka i jej emocjonalne potrzeby zostały zepchnięte na margines. Kiedy zainteresowanie guru Tarą osłabło, ta postanowiła wynieść się z aszramy, nie mając żadnego pomysłu na to, jak zapewnić dach nad głową sobie i dziecku, co skończyło się krótkim okresem bezdomności. Następnie Antara została na jakiś czas wysłana do szkoły z internatem, by po powrocie ujrzeć matkę w szponach nowej namiętności: nieprzynoszącego satysfakcji, obsesyjnego romansu z nieobliczalnym poetą, Rezą.

 

Z takim właśnie bagażem doświadczeń i wspomnień dorosła Antara podejmuje się opieki nad osuwającą się w niepamięć matką. Główną substancją tej powieści i jednocześnie jej najcięższym ładunkiem są, oczywiście, relacje matki i córki oraz zawodność i ulotność pamięci. Ale komu wydaje się, że czytał w tym temacie już wszystko, niech lepiej przygotuje się na jazdę bez trzymanki, bo rejony, w które zabiera nas tą powieścią Avni Doshi są naprawdę zaskakujące.

 

Przeciwieństwa a tożsamość

 

Stosunek obu kobiet do siebie nawzajem jest, w najlepszym razie, problematyczny. W gorszym – szokujący. Antara patrzy na matkę i czuje rozgoryczenie, gniew i urazę. Tara patrzy na córkę i widzi przeszkodę, która utrudniła jej życie; dziecko, którego nigdy tak naprawdę nie chciała. Brak między nimi choćby akceptacji, więc co tu dopiero mówić o miłości. Obie często powtarzają sobie nawzajem: nie jestem taka, jak ty. Choć przecież dla czytelnika oczywiste jest, że są jak dwie strony tej samej monety, że ich tożsamości są nierozerwalnie splątane korzeniami. Tara i Antara. Czy jedna jest w ogóle możliwa bez drugiej?

 

Kwestia tożsamości w tej powieści to w ogóle temat-rzeka. Mamy tu więc próby budowania własnej tożsamości w opozycji do „tej drugiej”. Czy stąd właśnie, z ciągłego odcinania się od matki i negowania w sobie jej rysów i cech, rodzi się obsesja Antary na punkcie tego, jak jest postrzegana? No bo kim właściwie byłaby Antara, gdyby nie próbowała stać się przeciwieństwem Tary? Kim byłaby Antara pozbawiona ról społecznych, które spełnia? Jak zdefiniowałaby siebie gdyby nie musiała ciągle przeglądać się w cudzych oczach? Za przepiękną metaforę służą tu lustra, występujące w tej powieści w dość dużych ilościach – Antara często widzi w nich sceny z własnego życia, jakby oglądała je w filmie, jakby patrzyła na siebie cudzymi oczami: „Zastanawiam się, czy odgrywanie przedstawień dla świata wprawia w ruch coś niezbędnego? Czy presja publiczności pompuje krew? Czy łatwo rozpaść się na kawałki, kiedy nikt nie patrzy?”(tłum. D.C.).

 

Pamięć i prawda

 

Sposób, w jaki autorka wplotła w tę narrację utratę pamięci to prawdziwy majstersztyk. Dzieje się tu coś niezwykłego: choć to Tara jest tą, która traci pamięć, Antara stopniowo, z rozdziału na rozdział, zaczyna tracić wiarygodność. Znikanie wspomnień matki oznacza znikanie połowy ich wspólnej historii oraz utratę możliwości weryfikacji tego, co pamięta córka. Antara nie raz w trakcie tej opowieści oskarżana jest o kłamstwo – głównie przez matkę, ale przecież nie tylko, inne postaci też napomykają o jej upodobaniu do zmyślania historii (czy to zresztą nie znamienne, że pierwsze zdanie jej relacji zaczyna się od słowa „kłamałabym”?).

 

Tak więc, o ile na początku wierzymy Antarze jako narratorce, prędko okazuje się, że jej wersja wydarzeń ma luki, sprzeczności i niedopowiedzenia. Mało tego – bywa, że Antara sama kwestionuje własną wiarygodność, zastanawiając się, czy aby nie wymyśliła sobie pewnych faktów i wydarzeń, a nawet samej choroby matki.

Efekt jest taki, że im głębiej wchodzimy w tę opowieść, tym mniej rozumiemy, co tu się właściwie stało. I to jest naprawdę świetny pomysł narracyjny, bo Burnt Sugar do samego końca nie przestaje zaskakiwać.

 

Ładunek języka i bogactwo znaczeń

 

Co jeszcze robi ogromne wrażenie, to sam język powieści. Avni Doshi często podkreśla w wywiadach, że praca nad książką zajęła jej około 7 lat i że wersja, która ostatecznie trafiła do druku jest efektem wielokrotnego przepisywania tej samej historii. I to rzeczywiście daje się odczuć w misternej strukturze zdań, w językowej konstrukcji tej powieści. Każde zdanie jest tu niezwykle precyzyjne i zdaje się dokładnie przemyślane i naładowane treścią. Mam wrażenie, że autorka ukryła w metaforach, obrazach i konotacjach dodatkowy ładunek znaczeń, które w pełni ujawnią się dopiero przy drugiej lub nawet trzeciej lekturze. Czuję, że w tej książce dużo jest jeszcze do odkrycia, że pewne rzeczy zarejestrowałam tylko kątem oka – na przykład rolę zapachów i fakt, że sama Antara jest... bezzapachowa. A zmysł węchu u człowieka jest przecież najsilniej związany z pamięcią, z tworzeniem i przechowywaniem wspomnień...

 

Burnt Sugar to książka tak niewielka (trochę ponad 200 stron) i podejmująca tematykę pozornie tak mocno wyeksploatowaną, że łatwo byłoby ją pominąć czy zlekceważyć. Sama zabierałam się za nią bez wielkiego entuzjazmu, nie oczekując niczego wybitnego. Tymczasem treści wysypały się z niej z obfitością, złożonością i wielowymiarowością, która zdumiała mnie i olśniła. Znakomity debiut i mocny kandydat do Bookera 2020.

 

Avni Doshi, Burnt Sugar

Wydawnictwo Hamish Hamilton 2020

 

źródło zdjęć: theguardian.com