Na pytanie Katarzyny Janowskiej: A we własną śmierć pan wierzy? Jerzy Pilch w grudniu 2009 roku odpowiedział: Mnie się mogłoby wydawać, że nie, że jest to szalenie trudne do przyjęcia. (...) Gramy do końca. Z uporem dobrym lepszej sprawy. [1]
Ja wybrałem życie pesymistyczne, klęskowe – mówił żartobliwie o sobie Jerzy Pilch w rozmowie z Michałem Nogasiem w 2018 roku, a jednak w odpowiedzi na ostatnie pytanie tego spotkania: Co panu sprawia radość? Odpowiedział bez wahania: Życie.
Zmarł w piątek, 29 maja, 2020 roku, w wieku 67 lat.
Pasja życia i pilchowszczyzna
Jerzego Pilcha fascynowało życie i chłonął je pełnymi garściami, żeby przetwarzać je potem, albo i w trakcie, na literaturę. Posiadał zarówno własny język, jak i bogactwo doświadczeń. Dlatego właśnie Jerzy Pilch był jednym z najwybitniejszych i nawyrazistszych polskich prozaików, znakomitym dramaturgiem i scenarzystą. Pilch był laureatem Nagrody Nike, Paszportu Polityki, Nagrody Literackiej Gdynia oraz nagrody Fundacji Kościeleckich. Znakomitym publicystą związanym z Tygodnikiem Powszechnym, Przekrojem i Polityką. Jerzy Pilch był też kobieciarzem, osobowością kontrowersyjną, człowiekiem doświadczonym chorobą alkoholową i Parkinsonem.
Dlatego do twórczości autora Pod Mocnym Aniołem trudno podchodzić neutralnie. Czytelnik, który znał choćby jedną książkę Pilcha, musiał się spodziewać, co czeka go w kolejnej. Jaki kaliber wglądu, wiedzy, refleksji, sarkazmu, ironii, humoru, ale i jaki poziom pilchowszczyzny – czyli pewnej szczególnej interpretacji rzeczywistości – może go spotkać.
Upijałem się prozą Pilcha. Zawsze musiałem brać pod uwagę ciężkiego kaca, który mnie czeka po spotkaniu z tym autorem. Jego narracja była dla mnie trochę jak głos daimoniona, atrakcyjnego kompana, ale niekoniecznie dobrego ducha. Dlatego osobiście stroniłem od jego prozy, wyrzekłem się tej niesamowitej, brawurowo długiej frazy i z dużym smutkiem odmówiłem sobie niepowtarzalnego klimatu, który pisarz wytwarzał w języku, opisującym (w absolutnie ujmujący sposób) często ciężkie, trudne do zniesienia doświadczenia. Mistrz języka i niezrównany gawędziarz, który jednakowoż zaginał i zaklinał rzeczywistość. Niech to moje osobiste wyznanie stanowi wyraz szacunku wobec formatu zmarłego pisarza.
Twórczość Jerzego Pilcha była wielokrotnie komentowana na łamach naszego serwisu.
Pozwolę sobie przypomnieć kilka wypowiedzi moich redakcyjnych koleżanek:
Dominika Ciechanowicz w artykule O Wiśle, lutrach i piłce nożnej. „Dziennik” Jerzego Pilcha pisała o rozbrajającym poczuciu humoru pisarza i klasie jego ironii:
[…] Otwieram na notatce z 25 kwietnia 2010. Czytam: „Katastrofa się zdarzyła? Prezydent zginął? Pozwolą państwo, że w takim razie powiem coś o sobie” i zastanawiam się nad jednym – jak można go nie kochać, tego Pilcha? [...]
A ci, co kochają, sami wiedzą, za co Pilcha kochać należy. Za styl, za język, za ironię, za erudycję i za rozbrajające poczucie humoru. I owszem, to wszystko w Dzienniku występuje i to w stopniu stężonym. Dziennik wszak, jako forma, szerokie takiemu stężeniu udostępnia pole: to jest gatunek, w którym zmieści się właściwie wszystko. Jak pisarz marny, to efekt takiego upychania w dziennik wszystkiego wyjść może marnie, ale jak się jest Pilchem – o, ho, ho! Wtedy dziennik wydobywa z Pilcha całą jego Pilchowatość. […]
Są tacy pisarze, że tak powiem filozoficznie na zakończenie, których czyta się z przyjemnością z tego prostego powodu, że czuje się, iż oni z przyjemnością napisali to, co napisali. I Pilch do tej właśnie kategorii pisarzy należy: niemal widzę go, pochylonego nad ekranem, potężnego, siwowłosego i skupionego, z ponurym wyrazem twarzy sugerującym: piszę teraz i jak mi przeszkodzisz to skrzywdzę ciebie i twoją rodzinę, jak opisuje tę historię z butami i w duchu pęka ze śmiechu. I bawi się przy tym tak rozkosznie, że jako czytelnik nie masz wyjścia i ubawisz się równie rozkosznie. Chociaż to wcale nie jest wesoła książka.
Anna Balcerowska w recenzji Pociąg do życia wiecznego – o zbiorze felietonów Jerzego Pilcha pisała o emocjonalnym stosunku pisarza do jego rodzinnej Wisły i łatwości z jaką Jerzy Pilch wytwarzał atmosferę bliskości z czytelnikiem:
[...] Utwory Pilcha są pełne humoru, niekiedy ironii, ale także głębokich przemyśleń na temat otaczającej autora rzeczywistości. Najwięcej miejsca Pilch poświęcił osobistym wspomnieniom dotyczącym rodzinnej Wisły. Z kart książki bije miłość, przywiązanie, a niekiedy także tęsknota do rodzinnej Wisły. Nietrudno domyślić się, że rodzinna miejscowość jest dla autora czymś wyjątkowym i nadzwyczajnym, stąd niekiedy można odnieść wrażenie, że Pilch nieco mitologizuje „swoją” Wisłę. W opisach tych można odnaleźć wiele informacji dotyczących upodobań autora. Pilch zdradził czytelnikom, takie szczegóły swojego życia jak: dlaczego nie lubi się fotografować, co sądzi o kloszardach koczujących nieopodal jego domu, a także dlaczego lubi podróżować pociągami InterCity. Sprytne przemycenie do książki tych informacji spowodowało, że autor wytworzył swego rodzaju więź z czytelnikiem. Poza dawką refleksji i spostrzeżeń dotyczących spraw ważnych i wielkich autor obnażył nieco swoje ja. Pilch wtajemniczył czytelnika w swoje życie, zaprosił do swego domu, wyznał swoje wady. Zabieg ten wywołał wrażenie, że autor jest w zasadzie bardzo podobny do swojego czytelnika.
Beata Igielska zachwycała się stylem dojrzałej twórczości Pilcha w recenzji „Portretu młodej Wenecjanki” :
[…] I jeszcze język – pełen „pilchowszczyny”! Bardzo lubię ten styl, w którym powaga przeplata się z ironią i sarkazmem, kunsztowne, barwne zdania sąsiadują z prostymi frazami i równoważnikami zdań, poetyckość zaskakująco komponuje się z dosadnością i naturalizmem, a całość jest systematycznie wzbogacana przesadniami i gradacjami.
Taką prozę chłonie się wszystkimi zmysłami!
Anna Balcerowska w recenzji dramatu „Narty Ojca Świętego" podkreślała również odwagę zadawanych przez pisarza pytań i wiarę w człowieka
Optymistyczne rozwiązanie, jakim Pilch raczy czytelnika i widza sztuki wskazuje na głęboką wiarę autora w zwycięstwo dobra i przemianę człowieka. Pilch z ironią, dystansem do świata i poczuciem humoru przedstawił swego rodzaju zbiorowy portret Polaków. Pilch w swojej sztuce skrytykował podstawowe grzechy polskiego społeczeństwa, szczególnie zaś podwójną moralność, dulszczyznę, która bardzo mocno zakorzeniła się w zbiorowej świadomości społecznej. Obserwacje autora są pozbawione złośliwości, zaciętości. Sztuka została napisana zupełnie innym stylem niż większość felietonów Pilcha. Inteligentne, momentami zabawne dialogi nie zawierają ciętej riposty czy ironicznej pointy.
W sztuce Narty Ojca Świętego Pilch podjął także inny, ważny dla Polaków i ich świadomości narodowej problem. Chodzi oczywiście o osobę Jana Pawła II i próbę odpowiedzi na pytanie, jak jego pontyfikat wpłynął na poszczególnych ludzi, a także na historię Polski. Autor stawia, między innymi pytanie, jaką rolę odegrał Papież w obaleniu komunizmu? Czy rzeczywiście taką, jaką zwykło mu się przypisywać? Czy może teza o wpływie nauk Jana Pawła II na upadek komuny to tylko mit? Stawiając niekiedy trudne pytania, Pilch w żadnym wypadku nie krytykuje wartości chrześcijańskich ani wyznawców tej religii. Interesują go przede wszystkim ludzie i ich podejście do tych kwestii. […]
Z kolei w recenzji zbioru felietonów "Tezy o głupocie, piciu i umieraniu" Anna zachwycała się refleksyjnością i poczuciem humoru Jerzego Pilcha:
Pilch wyciąga na światło dzienne absurdy, których był świadkiem, próbuje je zrozumieć, a tam, gdzie to niemożliwe usiłuje obnażyć ich całą przesadność, bezsens i głupotę. Wszelkie refleksje autora są bardzo przemyślane, głębokie. Pilch w swoich rozważaniach usiłuje dotrzeć do sedna sprawy, odnaleźć jej drugie dno, spojrzeć z innej perspektywy. Autor maluje także portrety znanych ludzi, obnaża ich słabości, niekiedy podkreśla wybitne zasługi. Z poszczególnych wersów, zdań felietonów przebija się ironia, dystans do świata i bardzo specyficzne poczucie humoru.
*
Takim go zapamiętamy. Jerzy Pilch to dla wielu z nas, czytelników i piszących, jeden z najważniejszych polskich pisarzy wszechczasów. Niedościgniony ironista, mistrz inteligentnej krytyki społecznej, szermierz wyrazistej polszczyzny, arcykpiarz, niezwykle ciekawy, odważny i refleksyjny człowiek. A przy tym postać niejednoznaczna, kontrowersyjna, nie ukrywająca swoich trudnych do zniesienia przypadłości, a czyniąca z nich pisarski atut. Człowiek, który potrafił hipnotyzować sposobem pisania i przebijać się do głębokich pokładów wrażliwości czytelnika, ucząc dystansu do siebie, siejąc ziarno autorefleksji, ale i niepokoju.
Chylimy czoła, Panie Jerzy i dziękujemy.
Paweł Kaczorowski
Redakcja serwisu Wywrota.pl
[1] Rozmowa Jerzego Pilcha z Katarzyna Janowską z grudnia 2009 roku: „O śmierci, miłości i pisaniu Dzienników do Przekroju”