Preppersi – Wojciech Chełchowski, Andrzej Czuba

Agnieszka Pilecka
Agnieszka Pilecka
Kategoria literatura · 30 lipca 2017

Preppers jaki jest, każdy widzi… Albo raczej wydaje mu się, że widzi. Dla większości pospolitych ludzi, to świr, który z nudów wymyśla dziwne rzeczy, aby zająć czymś czas. Typowy Kowalski mógłby uznać, że to paranoik, tworzący jakieś teorie spiskowe. Cóż, bardzo często ludzie nie zaznajomieni z tematem tak właśnie postrzegają preppersów. Książka Preppersi to świetna pozycja do „oczyszczenia” wizerunku jej „bohaterów.

 

Andrzej Czuba i Wojciech Chełchowski to dziennikarze i autorzy książki Militarni. Już wojskowi czy jeszcze cywile? Nic więc dziwnego, że pozycja ta napisana jest w formie wywiadu. No, może nie dosłownie. Tylko jeden rozdział jest typowym wywiadem, na zasadzie: pytanie – odpowiedź. Cała reszta skonstruowana jest bardziej w formie artykułu, w którym autorzy powołują się co chwilę na słowa znanych preppersów z Polski.

 

To „powoływanie” po pewnym czasie staje się irytujące. Otrzymujemy jakąś informację, niedosłowny cytat i następnie imię, nazwisko, a także np. adres bloga czy serwis jaki dana osoba prowadzi. Nie ma w tym nic złego, bardzo dobrze, że przepytywani ludzie są w książce wspomniani. Świetnie, że ich działalność jest wspomniana, mają szansę na promocję dzięki temu. Jednakże jeśli kilkanaście razy czytamy to samo imię i nazwisko, a także adres strony… można się wkurzyć, ja się wkurzyłam. Zwłaszcza, że tych osób nie było aż tak dużo, w kółko przeplatały się te same nazwiska. Według mnie, o wiele więcej sensu miałoby poświęcenie kilku stron na początku, na przedstawienie sylwetek tych osób. Krótka notka biograficzna, logo strony, ewentualnie zdjęcie. Myślę, że byłoby to pewnego rodzaju nobilitacją dla tych osób, które według mnie sporo się przyczyniły do powstania tej książki. Wtedy także można by używać samego imienia, ksywy w tekście i nie drażnić czytelników nadmiarem powtarzanych informacji.

 

Autorzy ukazują preppersa w dobrym świetle. Nie jako wariata szukającego zajęcia, tylko jako człowieka, dbającego o dobro swoich najbliższych, przezornego i zapobiegawczego. Wbrew pozorom Preppersi to nie poradnik, instrukcja obsługi na różne wypadki. To publikacja mówiąca nam o tym, kim są preppersi. Przed czym się chronią? Dlaczego to robią? Na te pytania dostajemy tutaj odpowiedzi. Nie mniej nie są to same nudne fakty. W treści zostaje przemyconej sporo wiedzy, która nam także pozwoli się przygotować. Nie jest to niestety obszerny podręcznik, ale otrzymujemy strzępki wartościowych informacji, a także zostajemy uświadomieni, gdzie swą wiedzę w tym zakresie możemy poszerzać.

 

Na końcu publikacji mamy nawet konkretny program. Dziewięciomiesięczny plan przygotowawczy, dzięki któremu będziemy mogli zbudować swój własny system bezpieczeństwa. Wszystko to napisane jest w sposób zachęcający i bardzo ciekawy. No, może poza działem historycznym, który mnie osobiście trochę nudził. Ale to żadna nowość, że mnie historia niestety nudzi. Z kolei najbardziej interesujący wydał mi się dział „Kobieca twarz prepperingu”. Może dlatego, że jestem kobietą, a może dlatego, że opowieść Agnieszki Kordalewskiej była dla mnie niezwykle ciekawa i bardzo inspirująca.

Choć książka podzielona jest na rozdziały, odniosłam wrażenie, że nie jest do końca poukładana, miejscami chaotyczna. Niektóre wątki były powtarzane, przez chwilę wydawało mi się, że już dany fragment czytałam. Jednakże nie było to na tyle częste i denerwujące, by odłożyć lekturę. Ta okazała się zbyt fascynująca, by ją tak po prostu porzucić.

 

Największą zagadką natomiast, jest dla mnie rozdział „Mistrzowie przetrwania”. Zawiera on wywiad z bezdomnym. Na początku autorzy mówią nam o tym, że preppering to nie musi być zajęcie dla bogatych (jak powszechnie się ludziom wydaje). Mówią o tym, że spore doświadczenie w temacie mają bezdomni. No ok, to jest dla mnie zrozumiałe. Tylko nie do końca załapałam po co uganiali się oni za bezdomnym? Dlaczego tak bardzo zależało im na tym, by umieścić z nim wywiad w tej publikacji? Rozumiem, że mogli rozwiać tym stereotypy: że preppers musi być bogaty, że bezdomni są bezużyteczni, że nic nie potrafią sami zrobić. Oczywiście, to im się udało. Mało tego, dzięki temu wywiadowi mogli uświadomić wielu osobom, że tak naprawdę, każdy z nas pewnego dnia może stać się bezdomny. Każdy z nas w jednej sekundzie może stracić wszystko to, na co pracował całe swoje życie. Nagle wszystko to może przestać istnieć, a my wylecimy na bruk jak opisany tu Aleksy. Oczywiście, te powody mają sens, ale nie jestem pewna czy ta publikacja to odpowiednie miejsce do ukazania ich, szczególnie w takiej formie. Nie specjalnie pasował mi ten rozdział, jest inny niż pozostałe, odniosłam wrażenie, że pisany trochę na siłę, aby nie było wątpliwości, że autorzy są dziennikarzami. Aby ich dziennikarska praca była tu wyraźnie zaznaczona. Niestety, według mnie ten wywiad nie wniósł za dużo do tematu. A z pewnością nie tyle, by wart był obdarcia tego człowieka z jego prywatności. Bo tym właśnie był dla mnie. Zresztą Aleksy też chyba nie był z tego układu do końca zadowolony, bo na kolejne spotkanie i przepytywanie już się nie stawił.

 

Preppersi to całkiem niezła publikacja. Jeśli usunęłabym dział o bezdomnym oraz ten o historii, byłaby to publikacja bardzo dobra, idealna dla mnie. Choć osobiście wolałabym, aby było to coś w stylu poradnika, podręcznika, to nawet w tej formie jest to pozycja godna uwagi. Mnóstwo inspiracji, pełno informacji. Wojciech Chełchowski i Andrzej Czuba spisali się bardzo dobrze, zbierając to wszystko do kupy. Ale ta „kupa”, z której musieli zbierać, te wszystkie opowieści i dane od ludzi z branży, to pewnego rodzaju skarbnica wiedzy. Myślę, że to właśnie oni wykonali sporą część roboty, tę „kupę” produkując. Nie wiem jak to wyglądało, ale odnoszę nieodparte wrażenie, że za mało zostali za to docenieni (brak notek biograficznych, o których pisałam na początku). Ja doceniam ich pracę, zaangażowanie. Doceniam także tę publikację, bo zasługuje ona na docenienie, a przede wszystkim na przeczytanie.