Psycho Killer, Karolina Sałdecka-Kielak [recenzja]

Michał Domagalski
Michał Domagalski
Kategoria literatura · 4 marca 2017

Tkwimy w gargantuicznym świecie myśli i emocji. Dusznym i napierającym. Otaczającym szczelnie bohaterów i czytelnika.

Pisanie o Psycho Killer nie jest łatwe. Ta mini powieść swoją konstrukcją przypomina raczej rozbudowany poemat prozą niż utwór fabularny. Wydarzeń tutaj naprawdę niewiele. Tkwimy w gargantuicznym świecie myśli i emocji. Dusznym i napierającym. Otaczającym szczelnie bohaterów i czytelnika.

 

 

Kolejne skromnych rozmiarów rozdziały Psycho Killer zamieniają się często w monologi, czasami wzbogacane szczątkami rozmów. To niby bohaterowie mówią do siebie, niby to jakiś narrator mówi do postaci, ale zdarza się jednak, że wiele tych wypowiedzi wycelowanych jest w nas. Nie w czytelnika jako takiego, ale w doświadczenia poszczególnych odbiorców. Wrażenie to podsyca używana w wielu przypadkach apostrofa. Refleksje wyciągnięte z fabularnych zależności, stają się nie tyle uogólnione, co – paradoksalnie – precyzyjne. Chciałoby się rzec obiegowo, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, ale za dużo byłoby w tym stwierdzeniu nadziei. Tymczasem narratora fascynują raczej zamiecione pod dywan brudy, pochowane po szafach trupy.

 

Choć bohaterką jest Tośka, to Psycho Killer mimo wszystko opowiada o w i e l u, bo to, co jest doświadczeniem bohaterki, jak czytamy na samym początku, mogło wydarzyć się wszędzie i wydarzyło się już wiele razy; kto wie, może dzieje się codziennie, nawet teraz, i to w wielu miejscach naraz.

 

Pierwsze strony wrzucają nas w sam środek toksycznych relacji rodzinnych bohaterki. Zdają się one mieć wpływ na całe życie Tosi. Matka nie wpasowuje się w wypracowany na potrzeby podręczników obraz rodzicielki wiecznie zatroskanej o dziecko, choć sama przed sobą taką osobę próbuje udawać. Zarzuca córkę  wyrzutami, które uważa za dobre rady. Ciągle chce nią kierować, niszcząc świat dziecka. Tosia stara się iść pod prąd. Ale jednocześnie ma świadomość, że nie można też zagrać na nosie genom, przodkom, wychowaniu, upierając się, że wszystko da się zrobić odwrotnie.

 

To psychiczne rozchwianie, ta nieprzystawalność do otaczających ludzi, spraw uważanych przez innych za ważne… Wszystko to szybko rozrasta się poza rodzinę. Tę bliższą i tę dalszą. Szczególnie kiedy pojawia się drugi bohater. W tak zatytułowanym rozdziale trafiamy na oddział psychicznie chorych.

 

Czytelnik zresztą, zarzucany drugą osobą liczby pojedynczej, zaczyna sam być pacjentem tego zakładu, zapętla się i uczestniczy. Jakby w niego wymierzone zostały słowa: od dawna wiedziałam, że potrzebujesz specjalisty od mózgu. I jeśli nie odnalazł się w roli matki albo córki, to może stanie się pracownikiem korporacji. Ta odgrywana przez tysiące ludzi dzień w dzień rola też nie jest rolą graną z wyboru. W zaledwie trzystronicowym rozdziale Korporacja autorka przedstawia patogeniczne relacje panujące w tych nowoczesnych molochach. Korpogadka zamienia się w pustomowę. Ludzie wypaleni od środka przyzwyczaili się do posiadania kolejnych przedmiotów, wydawania pieniędzy na następne sprzęty, wyjeżdżanie bliżej lub dalej. I ciągle liczą na więcej.

 

Znamy to?

 

Jeśli nie z własnego życia, to zza ściany. Z opowieści zasłyszanych  w pracy. Wyłuskujemy z relacji przy rodzinnym obiedzie. Opowieść Karoliny Sałdeckiej-Kielak czujemy podskórnie, sami jednak jej nie opowiadamy. Wstyd? Zażenowanie? Nieprzystawalność do wyobrażeń? Nie chcemy rozdrapywać ran, przyglądać się chorobie trawiącej wielu znajomych, a może i nas samych?

 

Przedstawiany przez autorkę świat jest niebezpiecznie bliski. Mamy wrażenie, że ktoś zburzył czwartą ścianę i przestaliśmy być widzem. Czytając Psycho Killer, odczuwamy dyskomfort. Coś nas ciągle uwiera.

 

Pisanie o Psycho Killer nie jest łatwe, bo w tym prawie dwustustronicowym poemacie prozą liczyć trzeba się z każdym słowem. Szczególnie ze słowami tkwiącymi w zamykających całość rozdziałach. Zamykających książkę, ale otwierających inny sposób myślenia o wcześniejszych fragmentach. Czytanie chociażby, przywołującego – podobnie zresztą jak tytuł całości – piosenkę z repertuaru Talking Heads, rozdziału Psycho Killer. Qu'est-ce que c'est? rzuca nowe światło na poruszane wcześniej problemy[1]. Podobnie ma się rzecz z ostatnim – nomen omenFiniszem.

 

Trudno o nich pisać tak, aby nie zepsuć czytelnikowi radości odkrywania, pozwolę sobie więc na koniec dorzucić uogólniająco: Świat przedstawiony w Psycho Killer jest zmyśleniem. Prawdą są ukryte w nim emocje.

 

 

Michał Domagalski

 

Psycho Killer

Karolina Sałdecka-Kielak

Bydgoszcz, 2016

Strona autorki

 

[1] Nawiasem mówiąc, utwór Psycho Killer z repertuaru Talking Heads stanowi ciekawy kontekst interpretacyjny dla tej powieści.