"Amerykańska sielanka" Philip Roth (recenzja) - gdy sielanka zamienia się w koszmar

Beata Igielska
Beata Igielska
Kategoria literatura · 19 stycznia 2017

Philip Roth to pisarz kontrowersyjny. Pamiętam doskonale, jaki skandal wywołało pierwsze polskie wydanie jego kultowej powieści Kompleks Portnoya. Książka była odsądzana od czci i wiary (najczęściej przez tych, którzy jej nie przeczytali) i wywołała falę dyskusji. W moim liceum szybko wycofano ją z biblioteki, a bibliotekarka, która ją kupiła, omal nie została wyrzucona z pracy. Na szczęście, pożyczała nam tę powieść „pod stołem”, a ja byłam z niej dumna, że obdarza nas - uczniów zaufaniem i nie daje się skostniałej dyrekcji.


Kompleks Portnoya spopularyzował w Polsce twórczość mało znanego dotąd prozaika, zaintrygował i zachęcił do sięgania po jego inne książki. I chociaż nie uważam Kompleksu… za najwybitniejszą powieść Rotha, mam do niej sentyment właśnie ze względu na burzę, jaką wywołała w drugiej połowie lat 80. minionego wieku.

 

Amerykańską sielankę przeczytałam dzięki współpracy z Wydawnictwem Literackim. Gdy tylko do mnie trafiła, zaczęłam

czytać i … Utonęłam w niej na dobre! Najpierw chciałam połknąć powieść w dwa-trzy dni, ale jej treść i klimat tak mnie urzekły, że zaczęłam porcjować sobie codzienną lekturę – nie więcej niż sto stron. Było to trudne i wystawiło moją czytelniczą cierpliwość na wielką próbę, jednak pozwoliło mi cieszyć się czytaniem przez ponad tydzień.

Amerykańska sielanka to powieść uhonorowana wieloma nagrodami, z których najważniejszą jest Pulitzer. I nic dziwnego, gdyż to książka wybitna pod każdym względem, w moich oczach zasługująca nawet na miano arcydzieła.


Autor przedstawił w niej w krytyczny sposób obraz amerykańskiego społeczeństwa. Życie jego przedstawicieli obserwujemy oczyma pisarza Nathana Zuckermana, kultowej postaci stworzonej przez Rotha, występującej także w innych książkach i będącej jego alter ego.

 

Głównym bohaterem jest tu Seymour Levov, zwany przez wszystkich Szwedem. Poznajemy go jako młodego, utalentowanego, przystojnego sportowca, będącego złotym dzieckiem powojennej Ameryki. To szczęściarz, który jest idolem, marzeniem wielu młodych kobiet i wzorem dla dorastających chłopaków, chcących pójść w jego ślady. Małżeństwo z byłą miss New Jersey, narodziny dziecka i doskonale prosperujący interes wydają się być ukoronowaniem pragnień Szweda.


Ta amerykańska sielanka nie trwa jednak długo. Kończy ją w 1968 roku nastoletnia córka, Merry, która wiąże się z terrorystami, podkłada bombę w miasteczku Old Rimrock i nagle znika. Od tego momentu życie głównego bohatera zamienia się w koszmar. On i jego żona poddani są społecznemu ostracyzmowi, najbardziej jednak dokuczają Szwedowi brak informacji od córki i mnożące się w mediach spekulacje na jej temat. Kończy się piękny sen o rodzinnym szczęściu, a zaczyna droga przez mękę.

 

Autor doskonale odmalował społeczne i polityczne nastroje w Ameryce czasów wojny w Korei i Wietnamie, a także w późniejszych dekadach. Pokazał, jak zmieniały się pod wpływem burzliwych wydarzeń oczekiwania Amerykanów, ich mentalność, stosunek do polityków i do zmian obyczajowych. Odnajdziemy tu wiele odniesień do rasizmu, rozwijającego się ruchu hippisowskiego, pacyfizmu i idei ekologicznych oraz młodzieżowych fascynacji komunizmem. Roth nie zostawia suchej nitki i na fanatycznych zwolennikach nowych ruchów, i na konformistach oraz konsumpcjonistach. Obrywa się i demokratom, i republikanom, zwolennikom nowoczesności i tradycji, przedstawicielom różnych grup społecznych i narodowościowych. Jak w wielu innych książkach, tak i tu Roth podejmuje temat żydowskości, związanych z nią

kompleksów, upokorzeń, ale i sukcesów.

 

Osobnym tematem Amerykańskiej sielanki jest obraz dzieciństwa i pierwszej młodości jako okresów, do których po latach można wrócić już tylko we wspomnieniach. Roth robi to z wielkim sentymentem, w sposób wzruszający, niekiedy zabawny, niekiedy dramatyczny. Poświęca tej problematyce sporo miejsca, pokazując, jak wielki wpływ na człowieka ma środowisko, w którym się wychowywał i dorastał. Jedni bohaterowie zdają się powielać życie i błędy swoich rodziców, inni starają się uciec w dorosłości od tego, co kiedyś znienawidzili. Nie wszystkim to się udaje, ale śledzenie tych prób jest fascynujące. Podobnie jak poznawanie przeszłości poszczególnych postaci i ich rodzin dzięki często pojawiającym się retrospekcjom.

Amerykańska sielanka to powieść wielowarstwowa, którą można odczytywać na różnych płaszczyznach. Dla mnie pozostaje ona epopeją o dwudziestowiecznej Ameryce, która miała być krainą szczęścia i spełnionych marzeń, ale najczęściej okazywała się rozczarowaniem.

 

Pisząc o tej książce, nie można nie wspomnieć o jej stylu. Jest on urzekający, magnetyczny, niesamowicie klimatyczny. Autor osiąga ten efekt między innymi dzięki barwnemu, plastycznemu i kunsztownemu językowi. Nieraz wymaga on od czytelnika skupienia, gdyż opisy bywają obszerne, a wielokrotnie złożone zdania nie należą do rzadkości.
Zanurzenie się w świecie stworzonym przez Rotha jest jednak fascynujące i było dla mnie Wielką Ucztą Duchową.

 

BEATA IGIELSKA