1.
Trzeba zacząć od Genesis. Tak chciałoby się rzec po przejrzeniu Dzikich stworzeń Jadwigi Grabarz.
Dobrej mitologii bez jakiegoś tam – choćby minimalnych rozmiarów, choćby w swej małości stającego się osobliwością – Genesis nie uda się stworzyć.
Tworzymy starą baśń. Tak się tworzy legenda. Tak sam chce podmiot liryczny i tak też rozpoczyna opowieść o świecie. O całym świecie. Choć chyba wyłącznie świecie otaczającym jedną osobę. Może szerzej: o świecie pomiędzy mówiącym ja, a tym skrytym ty.
To opowieść o światku. Bardzo osobistym – zda się. Choć metafory zakreślają go szeroko. Wypełniają watahami wilków oraz innych dzikich stworzeń, które podmiot liryczny próbuje złapać w karby kultury, zamknąć w poetyckich zabiegach, w rym, w formę wiersza.
Nawet prywatny świat obudowujemy słowami. Opowiadamy o nim jakbyśmy chcieli zrobić z niego coś wielkiego, jakbyśmy chcieli stanąć w centrum. I wszystko z tego centrum lub przez to centrum oglądać. Nawet dla takiego skromnego – może egocentrycznego – światka trzeba stworzyć opowieść, a malutkie powiastki też potrzebują kąta,/ choćby pośród pajęczyn. I nawet w tym kącie przychodzi chęć, aby wszystko poukładać. Już Genesis staje się więc spotkaniem chaosu z porządkiem. Dzikiego z oswojonym.
I Jadwiga Grabarz układa. Porządkuje. Układa Dzikie stworzenia, dzieląc je na Wilki oraz Świerszcze. I zaczynając od wiersza pod tytułem Genesis, w którym czytamy: Być ważnym, przetrwać w pamięci. Credo? Chwilowe credo?
Gdy spojrzeć szerzej zacytowana fraza wyda się bardzo osobista. Może nawet zbyt osobista, żeby kruszyć o nią krytyczną uwagę. Z drugiej strony zostaje ona sprzedana czytelnikowi. I rodzi ciekawość, czy to co po Genesis jest wystarczająco… dobre? silne? dotykające? aby przetrwać?
Przetrwać w czytelniczej pamięci?
Nie można Dzikim stworzeniom Jadwigi Grabarz odmówić konsekwencji. Te metaforyczne wilki z pierwszej części, te powracające w Świerszczach całe frazy, świdrujące czytelnika z kolejnych wierszy cudze dzieci oraz dzicy ludzie… Wszystko tu poukładane. Mało – paradoksalnie, jeśli pomyśleć o tytule całości – dzikie, ale spójne. To trzeba docenić. Te powracające tarcie między światem natury a poezją – reprezentującą kulturę.
Docenić trzeba także konsekwencję w budowaniu poszczególnych wierszy. Bo trudno jej nie dostrzec choćby w następujących po sobie Tam, gdzie zwykle, Wiersz z bagnetem czy Wiersz ze świerszczem. Otwierane anaforami kolejne zwrotki o podobnej budowie są przemyślanymi tworami, kolejnymi cegiełkami na drodze do okiełznania dzikości. Jadwiga Grabarz podaje czytelnikowi niewątpliwie świadomą poezję. Choć czasami…
Choć czasami niestety otrzymamy naiwne wiersze. Takie jak Historia snu oraz Pierwsze słowa. Pozwólmy zacytować sobie ten drugi, krótszy:
Szczenięta wilków uczą się polować,
wybrały wiersz na ofiarę,
jeszcze biegnie, tętent jego słów
przelewa się przez
białe stepy kartek.
Po chwili słychać gruchot kości
ze strony wylewa się
czerwona struga milczenia.
Czy na dobre nie wyszłoby Dzikim stworzeniom na tej stronie tomiku, zamykające wiersz, milczenie. Biała kartka.
Zaczyna się Genesis, a kończy się zawieszeniem. Wątpliwością. Znakiem zapytania. Wiecznym zagnieżdżaniem się wszechświatów – powtórzonym w ostatnim wierszu tomu, Atlas ludzkiego ciała, dwukrotnie. Od pewności początku w Genesis docieramy do nieukończonego świata przepełnionego najróżniejszymi brakami odpowiedzi. Dzikości nie udało i nie uda się zapewne okiełznać. Tkwi w nas, w naszych ciałach, tkwi w wierszach, w poezji, której nie uda się zamknąć w żaden atlas. Na dowód mamy nie tylko zamykającą tomik frazę, ale ciągle żywy poetycki język, poetycką rzeczywistość – przepełnioną powtórzeniami, zapętleniami, milczeniem oraz – tak w świecie bywa – naiwnościami. Dziki świat zaproponowany przez Jadwigę Grabarz przepełniają dzikie stworzenia. A dzikie stworzenia (lub dzikie dzieci), które trudno zamknąć nawet w struktury wiersza, poukładać, z którymi trudno „się czasami zrymować”, nie przejmują się drobnymi naiwnościami. W ich ustach zdarza się, że nie jawią się jako naiwne.
Michał Domagalski
Dzikie stworzenia
Jadwiga Grabarz
Kraków 2016