Frajda i przyjemność

Michał Domagalski
Michał Domagalski
Kategoria literatura · 1 sierpnia 2016

z Arturem Bursztą, dyrektorem Biura Literackiego, rozmawia Michał Domagalski

Michał Domagalski: Zacznijmy prozaicznie. Dlaczego wrzesień? Pogranicze lata i jesieni. Nie byłby lepszym terminem lipiec lub sierpień?

 

Artur Burszta: W nowym miejscu korzystamy z doświadczeń dwudziestu poprzednich edycji oraz imprez zrealizowanych m.in. w Barcelonie, Berlinie, Edynburgu, Kopenhadze, Moskwie, New Delhi, Oslo i Pradze. Nasze pierwsze festiwale odbywały się we wrześniu. Kilkaset osób wybierających się do Siennej i Stronia Śląskiego zdaje się potwierdzać, że to nadal dobry termin dla wydarzenia literackiego.     

 

Czym Stacja Literatura 21 (zapowiedź tutaj) będzie się różnić od innych wydarzeń promujących literaturę? W Polsce mamy ich dosyć sporo.

 

Radykalnie zmieniamy formułę imprezy i wyprowadzamy ją za miasto, by zaproponować czytelnikom ucieczkę od zgiełku i podróż w nieznane. Nie oglądamy się już na innych, niczego nie udowadniamy i nie sprowadzamy działań do propagowania i promowania literatury. Robimy imprezę dla frajdy i przyjemności. Własnej, ale także tych, którzy lubią pomysły Biura Literackiego.

 

Dla kogo jest Stacja Literatura? Dla autorów, czytelników, krytyków?

 

Na peronie spotkają się podróżujący służbowo, turystycznie i planujący spotkania ze znajomymi. Ci, którzy tworzą i ci którzy czytają. Osoby pragnące uczynić z książki źródło satysfakcji twórczych i organizacyjnych, a także zajmujące się książkami zawodowo. Będą grupki szkolnych uczestników Lekcji języka poetyckiego i tych, których wybierają się jedynie na koncerty. Pociąg jest jeden, podróżni pochodzą z ponad dwudziestu krajów i wszyscy jadą w tym samym kierunku.

 

Motywem przewodnim festiwalu jest pytanie "Debiut i co dalej?"…

 

Trzydzieści sześć wydarzeń to idealnie pasujące do siebie puzzle, które po ułożeniu tworzą jeden obrazek. W gronie osobowości europejskiej literatury – agentów, promotorów, dyrektorów festiwali oraz instytucji – spróbujemy ocenić sytuację debiutantów i wypracować kilka recept na jej poprawę. Za sprawą książek Raymonda Queneau, Jamesa Joyce'a, Nathalie Sarraute i Tommasa Landolfiego w przekładach Hanny Igalson-Tygielskiej, Jerzego Jarniewicza, Szymona Żuchowskiego oraz Haliny Kralowej i Anny Wasilewskiej przyjrzymy się, jak debiutowano dawniej. O ponownym debiutowaniu w nowych literackich rolach porozmawiamy z Tadeuszem Dąbrowskim, Bronką Nowicką i Adamem Poprawą. Ze Sławkiem Elsnerem, Jakubem Głuszakiem i Szymonem Słomczyńskim zastanowimy się nad tym, czym jest dla młodego twórcy druga książka. Z kolei początkujący krytycy, poeci i tłumacze skorzystają z rad nieco starszych koleżanek i kolegów w Pracowniach literackich realizowanych w kameralnej atmosferze, a organizatorzy festiwali i wydarzeń posłuchają wykładów m.in. Beaty Stasińskiej, Michała Merczyńskiego i Pawła Potoroczyna.

 

Taki motyw kieruje nas ku temu, co nowe w literaturze. Nowe i niebezpieczne, nieprzewidywalne? Niebezpieczne jak Pęd pogoni, pęd ucieczki Ryszarda Krynickiego, który dopiero teraz zobaczymy nie tyle w nowej, co w pierwotnej wersji?

 

Debiut to zawsze wyprawa w nieznane. Gorzko doświadczył tego przed blisko pięćdziesięciu laty Ryszard Krynicki, którego książka wydana została w takiej formie, że autor nigdy nie uznał jej za pełnoprawną publikację. Teraz w Stroniu Śląskim autor będzie miał okazję zaprezentować ów tom w pierwotnym kształcie – bez ingerencji cenzury, bez niewłaściwych poprawek redakcyjnych oraz ilustracji wydawcy. Czytelniczą wyprawą w nieznane będzie niewątpliwie twórczość takich autorów jak: Bruno Vieira Amaral (Portugalia), Juana Adcock (Meksyk/Szkocja), Clare Azzopardi (Malta), Rumena Bužarovska (Macedonia), Erika Fatland (Norwegia), Albert Forns (Katalonia), Anja Golob (Słowenia), Árpád Kollár (Węgry), Ciwanmerd Kulek (Kurdystan) i Zoran Pilić (Chorwacja) – to najciekawsi debiutanci ostatnich lat w międzynarodowym projekcie Nowe głosy z Europy. Nieprzewidywalnie będzie zapewne w trakcie pięciu wydarzeń z udziałem jedenastu rodzimych poetów – Tomasza Bąka, Szymona Domagały-Jakucia, Konrada Góry, Szczepana Kopyta, Kamili Janiak, Jakobe Mansztajna, Dawida Mateusza, Kiry Pietrek, Piotra Przybyły, Macieja Taranka i Ilony Witkowskiej – których łączy w wierszu zaangażowanie społeczne. Festiwal jako całość wiąże jedno "niebezpieczeństwo" – brakuje na nim tzw. gwiazd. A ich obecność jest dzisiaj podobno nieodzowna na każdej tego typu imprezie. To celowo zaplanowane ryzyko. Organizujemy tym razem festiwal dla lubiących literackie odkrycia.

 

W poprzednim roku w Stroniu Śląskim dane nam było usłyszeć Destylator. Czy tym razem wystąpi zespół Artura Burszty? Może jakieś inne muzyczne niespodzianki?

 

Koncerty także wpisują się w festiwalowe puzzle. Zaprezentujemy nowe muzyczne głosy z Polski, wykonawców, którzy mają na koncie tylko jedną płytę. W piątek wystąpi Hańba!, w sobotę ØRGANEK, a w niedzielę Mary Komasa. Niespodzianką będzie oprawa muzyczna, którą przygotowuje Rafał Skonieczny z zespołu RARA, swego czasu laureat Połowu, który zadebiutuje na naszym festiwalu w nowej roli. Destylator zaczynał, gdy swoje debiutanckie płyty wydawało Guns N’ Roses, a w Polsce Armia i Dezerter, więc raczej nasza kapela nadaje się już na Festiwal Legend Rocka w Dolinie Charlotty (śmiech).

 

To debiut festiwalu w nowej odsłonie. I chciałoby się zapytać tym samym hasłem: Debiut i co dalej?

 

To miłe, że o najstarszym festiwalu literackim w Polsce można wciąż mówić, używając słów "debiut" czy "nieprzewidywalność". Decydując się na wyprowadzkę imprezy z Wrocławia, nie mieliśmy NIC poza pomysłami na kolejne edycje. Wiary w nową formułę festiwalu zabrakło Grzegorzowi Gaudenowi. Odwołanie odrzucił Minister Kultury. Takich wątpliwości nie miały prestiżowe zagraniczne instytucje, które bardzo wysoko oceniły program oraz nasz potencjał organizacyjny. Jeśli tegoroczne wydarzenie zakończy się sukcesem, to naprawdę trudno będzie zlikwidować Stację Literatura.

 

W wielu miejscach na świecie festiwal, który współtworzył przez dwie dekady historię literatury i wychował kilka pokoleń czytelników, miałby dożywotnie wsparcie.

 

Mogłoby się wydawać, że festiwal idealnie spełnia ministerialne zapowiedzi o powszechnym "dostępie do kultury, także na wsiach i w małych miasteczkach", "bardziej sprawiedliwym podziale dóbr kultury" i pomocy dla lokalnych samorządów "w rozwoju obywatelsko-kulturalnym". A jednak z jakiś powodów jedyne polskie literackie wydarzenie wyróżnione dwoma dotacjami z unijnego programu Kreatywna Europa nie otrzymało takiej pomocy. To, że udało się uratować lokalizację Europejskiego Forum Literackiego w Polsce, jest osobistą zasługą Alexandry Büchler i Very Michalski. 

 

Można odnieść wrażenie, że Biuro Literackie i festiwal otwierają swe okna jeszcze szerzej nich w poprzednich latach. Tymczasem Barbara Klicka[1] zarzuca Wam dążenie do elitarności.

 

W tym roku na trzydziestu dwóch czytających tylko dziesięciu wcześniej wystąpiło na festiwalu. Z tych dziesięciu tylko trójka częściej niż dwa razy. Nawet prowadzący spotkania autorskie debiutują u nas w takiej roli. W poprzednich latach, z wyjątkiem ubiegłorocznej jubileuszowej i pożegnalnej wrocławskiej edycji, było podobnie. Swoje czytania na festiwalu – będącym corocznym podsumowaniem działalności Biura Literackiego – miało już ponad trzystu polskich i zagranicznych pisarzy. Jeśli dodamy do tego, że udział każdego z nich wiązał się zawsze z prezentacją premierowej książki lub obszernymi publikacjami internetowymi, to chyba nie trzeba już specjalnie udowadniać, że teza Basi, która powtarza dyżurny zarzut wobec Biura Literackiego, jest łatwa do obalenia.

 

Barbara Klicka we wspomnianym wywiadzie odnosi się też do miejsca debiutantów w życiu Biura Literackiego. Muszą ponoć przechodzić "ścieżkę zdrowia" zanim trafią do wydawnictwa.

 

Nie jesteśmy punktem ksero, w którym autor powiela swoje teksty i przekazuje do rozdania. Czasami praca z poetą lub prozaikiem trwa kilka miesięcy, a czasami kilka lat. Kiedy już jednak książka ujrzy światło dzienne, to czytelnik wie, że może po nią sięgnąć w ciemno. Wszyscy debiutanci z Biura to laureaci i finaliści najważniejszych nagród. Silesiusa otrzymały Buliżańska i Szychowiak. Do Nike nominowani byli Elsner, Nowicka, Podczaszy, Słomczyński. Wymieniam tylko sześciu z blisko dwudziestu rozpoczynających swoją literacką przygodę autorów, a przecież jest jeszcze konkurs Połów, przez który od 2004 roku przewinęło się już kilka tysięcy młodych autorów. To nie jest projekt wydawniczy Biura Literackiego tylko inicjatywa festiwalowa, więc poeci korzystają z naszej pracy i idą wydawać tomiki gdzie indziej. Czy jest inne wydawnictwo i festiwal, który stworzył równie kompleksowy projekt i realizuje go konsekwentnie od tylu lat?  

 

Klicka podważyła też istnienie w obrębie poezji profesjonalnego rynku wydawniczego w Polsce.  

 

Książki poetyckie podlegają takim samym rynkowym prawom jak każda inna publikacja. Mają normalną dystrybucję i licencje oferowane zagranicznym agentom. Jeśli wydawca nie ma kilku hurtowników, odpowiednio zarządzanego magazynu książek, umów z autorami regulujących współpracę i zarządzanie prawami, strony internetowej odwiedzanej przez kilka tysięcy osób w tygodniu, to nie ma nic wspólnego z rynkiem wydawniczym, a autor współpracujący z taką oficyną jest poza normalnym obiegiem wydawniczym. Mamy w Polsce świetnych twórców, tłumaczy, krytyków, a nade wszystko wspaniałych czytelników. Tak jak wszyscy oni zasługują na fajnie pomyślane i zorganizowane festiwale oraz dobrze wydane i dystrybuowane książki, tak profesjonalnie działający wydawcy i organizatorzy imprez, których nie brakuje także w obrębie poezji, zasługują na więcej szacunku i docenienie pracy, jaką wykonują.    

 

Dziękuję za rozmowę. Do zobaczenia w Stroniu Śląskim.

 

-------------------------------

Artur BURSZTA (ur. 1972)

 

Dyrektor i redaktor naczelny Biura Literackiego. Od 1996 roku dyrektor festiwalu literackiego Fort Legnica, przemianowanego w 2004 roku na Port Wrocław a w 2016 na Stację Literatura. Autor programów telewizyjnych emitowanych w TVP: Poezjem (2008-2009) oraz Poeci (2015), a także filmu „Dorzecze Różewicza” (2011). Animator działań integrujących europejskie środowisko literackie, których to efektem jest powołanie Platformy Literary Europe Live. Wyróżniony nagrodą Sezonu Wydawniczo-Księgarskiego IKAR „za odwagę wydawania najnowszej poezji i umiejętności docierania z nią różnymi drogami do czytelnika” oraz nagrodą Biblioteki Raczyńskich „za działalność wydawniczą i żarliwą promocję poezji”.

 

[1] Jak być i nie być poetą, wywiad, „Tygodnik Powszechny”, Kraków 31 lipca 2016, nr 31, str. 72.