Masłowska nie tylko wstręt wprowadza do swoich utworów, ale sama go budzi u wielu odbiorców.
Łukasz Wróblewski przygląda się twórczości Masłowskiej pod konkretnym kątem. I w każdym kolejnym tekście autorki Pawia królowej odnajduje interesującą go kategorię. Wywiązuje się ze swoich założeń przyzwoicie. Choć czasami można odnieść wrażenie pewnej sztuczności. Nadużywania głównej kategorii.
Wstręt.
Uczucie, emocja. Kontrolowana, niekontrolowana przez nas, ale na pewno zrośnięta z nami. A właściwie nie z nami, ale z naszą kulturą. Z kulturą, która to chciałaby wyprosić ów wstręt, ale jednocześnie z niego korzystać. Jednocześnie to właśnie w samą kulturę ów wstręt zdaje się wpisany, przez nią tworzony, na niej budowany. A może słuszniej byłoby powiedzieć: to właśnie na wstręcie zbudowaliśmy kulturę.
W odczytywaniu kolejnych – od Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną poczynając, a na felietonach dla dwutygodnik.pl kończąc – utworach Doroty Masłowskiej wstręt staje się dla Łukasza Wróblewskiego najważniejszym motywem. Trzeba autorowi przyznać, że zbudował dla swojej pracy porządne fundamenty. To nie tylko podróż przez dzieła pisarki, ale także ciągłe szukanie dla swoich analiz kontekstów. Cytaty z dzieł najróżniejszych myślicieli są w tym przypadku równie wartościowe, co samo odszyfrowywanie znaczeń interpretowanych tekstów. Czasami jednak Łukasz Wróblewski utrudnia przedostawanie się przez swoje wywody, nadużywając słów sztucznie trudnych, co czyni je hermetycznymi, a pracę nad wyraz naukową. Czyżby dlatego, że w swojej pierwotnej wersji była to praca magisterska? Czyżby dlatego, że takie analizy mają czytywać tylko literaturoznawcy? Trudno zdecydować. Może jednak Masłowska: opowieść o wstręcie byłaby bardziej przydatna, gdyby ją przybliżyć zwykłemu zjadaczowi chleba (i Chleba), napisać językiem bardziej przystępnym?
Łukasz Wróblewski nie boi się do swoich odczytań tworów Masłowskiej zaangażować także wypowiedzi mniej naukowych, czyli komentarzy użytkowników YouTube. Mniej one merytoryczne, ale ta percepcja utworów opublikowanych przez Masłowską pod pseudonimem Mister D rzuca ciekawe światło na przedstawiony w Masłowska: opowieść o wstręcie dyskurs. Może w ogóle w analizowaniu twórczości autorki Dwóch biednych Rumunów mówiących po polsku percepcja społeczna – te bluzgi i graniczące z pustym uwielbieniem hymny pochwalne – jest jednym z istotniejszych elementów?
Tym bardziej gdy mówić o wstręcie. Masłowska nie tylko wstręt wprowadza do swoich utworów, ale sama go budzi u wielu odbiorców. Temu wszystkiemu Łukasz Wróblewski przygląda się z cierpliwością. Dla miłośników Masłowskiej będzie to ciekawy przyczynek do lektury (czy ogólniej – mając na uwadze także piosenki – odbioru). Bo przyglądanie się motywowi wstrętu wraz z Łukaszem Wróblewskim może doprowadzić czytelnika (odbiorcę) do wniosków pominiętych podczas pierwszej lektury dzieł Masłowskiej. Tym bardziej, że są to wnioski nie tylko na temat literatury, ale tego, co nas otacza. I to może właśnie w bliskim czytaniu jest najważniejsze, najwartościowsze.
Michał Domagalski
Masłowska: opowieść o wstręcie
Łukasz Wróblewski
Nomos, 2016