Austriackie Forum Kultury zaprasza na spotkania z Hanną Sukare laureatką tegorocznej prestiżowej nagrody Rauriser Literaturpreis za najlepszy debiut prozatorski w języku niemieckim wokół książki „Staubzunge” („Zakurzony język”)
O książce
Rodzeństwo Matthias i Adela Röhricht zostało surowo wychowane przez ojca, austriackiego pastora i matkę - uciekinierkę z Polski. Rodzinny dom kojarzy im się z milczeniem, chłodem i karami. Kiedy dorastają, dystansują się wobec rodziców i religii, w której wyrośli. Adela zbliża się do matki (Jad) dopiero, gdy ta traci pamięć. Mimo to śmierć Jad staje się cezurą w życiu rodzeństwa. Matthias wycofuje się z dotychczasowego życia. Adela w poszukiwaniu własnej tożsamości usiłuje rozwikłać rodzinne tajemnice i wyrusza w podróż śladami matki, odwiedzając Łódź, z której Jad musiała uciekać w 1945 roku. W powieści przeplata się kilka narracji, które sprawiają, że książka jest czymś więcej niż tylko fascynującą historią rodzinną - to także portret minionego stulecia naznaczonego wojną, rasizmem, ucieczkami i wypędzeniami. Wpływają one nie tylko na ich bezpośrednie ofiary, ale także na kolejne pokolenia.
Recenzje:
1. Hanna Sukare ukazuje m.in. obłęd przyporządkowywania, izolowania i segregacji ludzi. Opowiada o podziale, który w czasie wojny decydował o życiu lub śmierci, o rozróżnieniu na Żydów i nie-Żydów, o rozbijaniu rodzin, które musiały wybierać między polskością a niemieckością, ale również o wykluczeniach, które trwały jeszcze po wojnie. (…) Autorka stawia pytanie o przynależność: językową, narodowościową i wyznaniową. Jej gęsta proza jest przytłaczająco aktualna. (Brigitte Schwens-Harrant, die Furche)
2. Książka Hanny Sukare jest pasjonująca, napisana precyzyjnym językiem z kilku perspektyw narracyjnych. Autorka z wyczuciem dopasowuje język do poszczególnych postaci. (Sabine Schuster, www.literaturhaus.at)
O autorce
Pisarka i dziennikarka Hanna Sukare urodziła się w 1957 roku we Fryburgu Bryzgowijskim. Od lat mieszka w Wiedniu. Studiowała germanistykę, prawo i etnologię. W latach 2008-2011 wielokrotnie jeździła do Polski, pracując nad filmem dokumentalnym „Spotkanie klasowe” i zbierając materiały do powieści „Staubzunge”. Przedstawia w niej losy trzypokoleniowej rodziny o polskich korzeniach na tle traumatycznych wydarzeń XX wieku, kreśląc sugestywny obraz całego stulecia.
Spotkania odbędą się
18.04.2016 (pon.), 15.15, Filologia Germańska, Uniwersytet Łódzki, ul. Pomorska 171/173, Łódź
19.04.2016 (wt. ), 18.00, Austriacki Ośrodek Kultury Uniwersytetu im. A. Mickiewicza, Zwierzyniecka 7, Poznań
20.04.2016 (śr.), 13.00, Instytut Filologii Germańskiej, Uniwersytet Opolski, pl. Staszica 1, Opole
po niemiecku
21.04.2016 (czw.), 18.00 , Austriackie Forum Kultury, Próżna 7/9, Warszawa
po niemiecku z tłumaczeniem na polski
Hanna Sukare
Po raz pierwszy przyjechałam do Polski w roku 2006. Wtedy jeszcze powiewała tu flaga Unii Europejskiej. Z kimkolwiek rozmawiałam, każdy przyjmował mnie serdecznie i otwarcie. Wzruszało mnie to przyjazne przyjęcie, wiem przecież, co ludzie mówiący po niemiecku uczynili w Polsce tym, którzy mówili po polsku lub w jidysz.
Reakcje austriackiej publiczności na mój tekst pokazują, że mało kto tutaj pamięta o historycznych związkach Austrii z Polską i o jej uwikłaniu. Tekst Zakurzony język najwyraźniej wzbudza zainteresowanie tymi powiązaniami. Spełniło się zatem życzenie towarzyszące mi w pracy nad tekstem. Podczas pisania „ktoś z płaczem ku mnie z dna losu“ często wyciągał „bezradną [...] rękę”, lecz ja nie znałam „obcego mi głosu” (Bolesław Leśmian, Napój cienisty, 1936 r.).
W latach 2007–2009 przyjeżdżałam do Polski kilkakrotnie. W Warszawie i Łodzi odkryłam podwórka, które przypominały mi Wiedeń, a na tych podwórkach kolorowo przystrojone figury Matki Boskiej, które na chwilę unosiły moje myśli do Lizbony.
W Warszawie oglądałam nubijskie freski ze starożytnego Faras, wydobyte przez polskich archeologów i uratowane przez zalaniem wodami sztucznego Jeziora Nasera.
Przy granicy z Rosją widziałam w Polsce warchlaki biegające po wsi, w której drewniane domy pomalowane są na czerwono.
W Polsce zobaczyłam miejsca zbrodni wryte w krajobrazy. Miejsca zbrodni holokaustu, które łatwo przeoczyć w Austrii, ale nie w Polsce. Tutaj jest ich zbyt wiele, zbyt głębokie rany zadano temu krajowi. „Zmrok łagodnie przemienia przestrzenie. Ogrody opuściły swoje drzewa, szare domki znad rzeki spłynęły” (Julian Przyboś, Wieczór, 1927 r.).
W Polsce widziałam miasta odbudowane ze zniszczeń. To tu przed laty „czasem wiatr z domów płonących przynosił czarne latawce“ (Czesław Miłosz, Campo di Fiori, Warszawa 1943). Miasta odtworzone według pierwotnych wzorów dawno już się pokryły patyną, a ponad kocimi łbami unoszą się zakochane pary.
Odbudowane miasta pozwalają mi żywić nadzieję, że polski duch wolności i oporu przezwycięży w końcu każdą dyktaturę. Często jednak przezwyciężanie trwa boleśnie długo, bo „dopóki słońce i księżyc są w górze, [...] nikt nie wierzy, że staje się już” (Czesław Miłosz,Piosenka o końcu świata, Warszawa 1943).
W Polsce patrzyłam na wodne pejzaże, pod szerokim niebem zdawałam się rozumieć, „[...] ileż tęsknoty, światła i lotu się składa. Na drobny drobny wzrost ku słońcu źdźbła łąkowej trawy” (Bronisława Ostrowska, Ileż tęsknoty, światła i lotu się składa..., 1910 r.).
Widziałam w Polsce ślady okrucieństwa, do jakiego zdolni są ludzie, i znalazłam w Polsce subtelne piękno przez ludzi tworzone: „Mam mówiącego ptaka [...] przemówi do ciebie ptak mój, gdy się najmniej będziesz spodziewał [...] a jeśli do mniej przyjdziesz [...] to własne twe śpiące serce w pudełku ci małym pokażę” (Kazimiera Iłłakowiczówna, Czarownica, 1927).