Rok 1990, miesięcznik Fantastyka, a w nim opowiadanie pt. Złota galera. To debiut Jacka Dukaja. 16-latek popisuje się niezwykłą wizją. Wizją, której mogliby pozazdrościć dojrzalsi pisarze. Jestem niewiele starszy od autora. Mimo to już wtedy przeczuwałem, że z Dukaja będzie nietuzinkowy pisarz i kreator niezwykłych światów. Przyszłość pokazała, że nie pomyliłem się. Takie powieści jak Perfekcyjna niedoskonałość, Inne pieśni, Lód oraz inne dokonania są doskonałym przykładem. Spod pióra Dukaja wychodzą zarówno powieści s-f jak i historie alternatywne czy też fantasy.
W tym gronie Wroniec zwraca uwagę swoją odmiennością. Nadal mamy do czynienia z fantastyką. Jest to jednak fantastyka nienaukowa i nie jest to wbrew pozorom fantasy. Powieść jest bajką. Bajką kierowaną raczej do dorosłych niż do dzieci. Przedstawiona historia opowiada o stanie wojennym (dokładnie o nocy 12/13 grudnia 1981, choć w trakcie lektury odniosłem inne wrażenie) z punktu widzenia dziecka/bohatera poszukującego swojego ojca (ojciec zniknął z życia dziecka za sprawą tytułowego Wrońca). Bohater nie rozumie wielu następujących po sobie wydarzeń, ale brnie do celu mimo przeszkód. W powieści mamy do czynienia z trudno wytłumaczalnymi zwrotami akcji, milicyjnymi i partyjnymi „potworami” (autor wykazał się pomysłowymi określaniami) i dziwnymi postaciami jak z sennych koszmarów. Dorosłym, którzy w jakiś sposób pamiętają tamte czasy łatwiej przyjdzie lektura. Inni czytelnicy mogą mieć problemy ze zrozumieniem niektórych epizodów. Bajka jest smutna, czasami straszna. Momentami trudno wyłapać sens opowieści (czy działania władzy w trakcie stanu wojennego miały sens?). Specyficzny surrealizm Wrońca może nawet odstraszyć potencjalnych czytelników, może też stanowić zachętę do czytania. Jak w każdej bajce powinien być morał. We Wrońcu trudno było mi go odkryć. Z lektury można wysnuć wiele prawd i nauk. Moim zdaniem z powieści płynie dość refleksyjny przekaz. Nawet dziecięca determinacja może zakończyć się sukcesem, choć sukces ten ostatecznie okazuje się bardziej gorzki niż słodki.
Skąd tytuł Wroniec? Niektórzy z czytelników zapewne pamiętają, inni znają z historii, że wraz z ogłoszeniem stanu wojennego powstała Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego (WRON), złośliwie zwana wroną. Cóż więcej pisać?
Grzegorz Cezary Skwarliński ©
Jacek Dukaj, Wroniec
Wydawnictwo Literackie, 2009
stron: 248