Oswajanie z językiem rodzimym i obcym. 10. Międzynarodowy Festiwal Opowiadania

Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński
Kategoria literatura · 9 października 2014

Ponoć opowiadania nie są tak popularne, jak powieści, co szczególnie widać na rynku wydawniczym, gdzie te drugie nieodmiennie znajdują swoje miejsce na listach bestsellerów.

 

Zdarzają się wyjątki potwierdzające regułę, jednak by mogły się one wydarzyć, potrzeba silnego impulsu płynącego prosto z jednej z akademii, dokładnie szwedzkiej, przyznającej co roku nagrody za wybitne osiągnięcia w dziedzinie literatury. Tylko wtedy istnieje szansa na przebicie się opowiadań do szerszej świadomości czytelniczej i na pewno wiecie, o jakiej autorce w tym momencie myślę.

 

Być może chodzi o skromną strukturę dzieł, a być może o brak zainteresowania literackimi eksperymentami, które na początku XXI wieku częściej spotykają krótkie formy, niż rozbudowane trylogie. Po powieściach wiemy, czego możemy się spodziewać, nawet gdy autor lub autorka są znani z niekonwencjonalnych rozwiązań. Opowiadania – na polskim gruncie – to wciąż przestrzeń mało rozpoznawalna, czytana najchętniej w gronie starych wyjadaczy, koneserów/-ek literatury i środowisk artystycznych.

 

I jakby na przekór tym obserwacjom, między 1 a 5 października można było zobaczyć wypełnione po brzegi ludźmi sale Kina Nowe Horyzonty, gdzie odbył się 10. Międzynarodowy Festiwal Opowiadania – zadając kłam utartym wydawniczym utyskiwaniom, jakoby zainteresowanie tym gatunkiem wśród czytelników i czytelniczek było mizerne.

 

Oczywiście forma festiwalu zawsze przyciąga więcej uczestników i uczestniczek, niż pojedyncze spotkania autorskie, i może nie mieć odbicia w ogólnie pojętej recepcji czy sprzedaży. Warto jednak zwrócić uwagę, że możliwość spotkania z pisarzami obu płci jest wyjątkowo kusząca i skutecznie zwiększa zainteresowanie dziełami. Na MFO mieliśmy okazję posłuchać czytań nie tylko artystów i artystek z Polski (m.in. Ingi Iwasiów, Andrzeja Sosnowskiego, Wioletty Grzegorzewskiej, Janusza Rudnickiego), ale również z innych krajów: Irlandczyka (ale obywatela świata) Philipa Ó Ceallaigha, Mikkela Bugge'a i Laili Stien z Norwegii oraz mocną reprezentację z Islandii, jak i pochodzącą z Korei Han Kang. To tylko część występujących osób.

 

Prezentacje pozwoliły nie tylko oswoić się z obcym i rodzimym językiem, których przedstawiciele są niewątpliwymi mistrzami – dużym plusem był także estetyczny odbiór odczytów. Scenografia, której centralnym punktem byli oczywiście występujący, tworzyła integralną całość z opowiadaniami. Taki teatralny zabieg sprawiał wrażenia uczestnictwa w spektaklu będącym ilustracją do wysłuchiwanych historii.

 

Podczas tegorocznej edycji można było również obejrzeć kilka interesujących filmów. 1 października wyświetlono dwa, niedostępne w Polsce, wczesne filmy Mrożka – Amor oraz Powrót, opatrzone następnie komentarzem dr Milana Lesiaka. Ich wartość, poza samą okazją poznania wcześniej nieznanych młodej publice dzieł, rozumieją wszyscy miłoścnicy twórczości autora Tanga. Do innych ciekawych projekcji trzeba zaliczyć jeszcze Sobowtóra Richarda Ayoade'a, o którego spierali się Jakub Żulczyk i Anna Marchewka, oraz – nomen omen – Opowiadanie Todda Solondza, ponownie komentowanego przez Żulczyka, tym razem w parze z Magdą Piekarską (Gazeta Wyborcza). Seanse uświadomiły nam, jak bardzo w świecie płynnej nowoczesności literatura i kino zacieśniają więzy, począwszy od formalnych zależności, gdy pisarz staje się reżyserem lub kanwę scenariusza stanowi powieść, aż do mniej rzucających się w oczy, ale istotnych zabiegów literackich przekładanych na język filmu.

 

Sobotę rozpoczął zaś panel dyskusyjny Transgresje, podczas którego mocno sfeminizowane grono (w osobach Agnieszki Wolny-Hamkało, Agnieszki Dorotkiewicz, Katarzyny Roj, Anny Herbut i Adriany Prodeus) dzieliło się uwagami na temat przewodniego hasła festiwalu. Nie dziwi mnie małe zainteresowanie ze strony publiczności, ponieważ była to dyskusja mocno inteligencka, odwołująca się do wydarzeń czy zjawisk mało rozpoznawalnych, a operująca trudnym, raczej niefestiwalowym – w konteście innych wydarzeń – językiem. Mimo tego sposób przedstawienia tematu i sama debata potrafiły zaspokoić intelektualne potrzeby eventu i bardzo chętnie sięgnąłbym do jakiejś transkrypcji, jeśli taka miałaby powstać, by jeszcze raz prześledzić tok rozmowy.

 

10. MFO pozostawiło po sobie również dwie publikacje zbirów opowiadań: Transgresje pod redakcją Wolny-Hamkało i z ilustracjami Fabiena Lédégo oraz Nowe Marzy pod redakcją Nataszy Goerke, Marty Mizuro i Dariusza Sośnickiego. O tych książkach napiszemy niebawem na łamach Wywroty.