Czytanie Osobnika nie jest jak gładka przejażdżka nowoczesnym samochodem po autostradzie. To szalony pęd, wóz drabiniasty puszczony samopas z góry, gnający przez orne pola, miedze, rżyska, chaszcze i zarośla. Każdy wybój zaskakuje, każda następna przeszkoda rozśmiesza albo przeraża. I nie możesz się zatrzymać, nawet gdybyś chciał. I nie chcesz.
Nowa powieść Mariana Pilota, laureata Nagrody Nike za Pióropusz, to wciągający wir zdarzeń, obrazów, smaków i zapachów, oniriada pełną gębą - z elementami kafkowskiego koszmaru i nawiązaniami do Freuda, Gombrowicza i Nekandy Trepki.
Główny bohater kroczy jak w sennym marzeniu przez zmieniające się gwałtownie scenerie, słabnąc na trzeźwo i trzeźwiąc się trunkami. W imię odziedziczonego po ojcu-golibrodzie metafizycznego poczucia winy próbuje wyzwolić się z siebie, pozbyć się tożsamości, oczyszczając się stopniowo z ról społecznych: męża, ojca, syna...
— Zaczekaj no, dziecko! — Zacząłem przetrząsać kieszenie. Przestałem, bo jakie w nich mogłem mieć kapitały.
Dziecko odchodziło. Patrzyłem za nim. Przez czas jakiś słyszałem jeszcze, że strzyka śliną; zastanawiałem się, kiedy przestanie. Życzyłem jej z całego serca, żeby stało się to jak najszybciej. Patrzyłem w ślad za nią. Nie było to jeszcze największe dziecko. Wytężyłem wzrok. Nie było go już widać prawie. Jeszcze niekiedy drgnął ciemny na ciemnym tle punkcik.
Wiatr wiał lekki, ciepły, wilgotny. Było mi na duszy miło, lekko. Niechcący pozbyłem się jeszcze jednego ciała. Czułem się jak piórko. Jechać, odfruwać pragnąłem entuzjastycznie. Czy się jednak obudzę? (fragment książki)
Zachwycające i przerażające arcydzieło, którego nie da się porównać z niczym w historii polskiej prozy.