„Stare śpiewki” Andrzeja Sosnowskiego

Redakcja
Redakcja
Kategoria literatura · 3 września 2013

Ostatnią z pięciu zapowiadanych przez Biuro Literackie książek laureatów Literackiej Nagrody Gdynia będzie zbiór Stare śpiewki (sześć godzin lekcyjnych o poezji) Andrzeja Sosnowskiego, zdobywcy tegorocznego głównego wyróżnienia w kategorii poetycka książka roku za tom Sylwetki i cienie. Wcześniej (w 2010 roku) warszawski autor wyróżniony był już w Gdyni nagrodą osobną za zbiór poems.

 

Skąd Stare śpiewki? Między wrześniem 2007 a marcem 2008 roku Andrzej Sosnowski był rezydentem realizowanych przez Biuro we Wrocławiu projektów Laboratorium literackie i Pogotowie poetyckie. Obok warsztatowej pracy z młodymi poetami (m.in. Bartoszem Sadulskim i Przemysławem Witkowskim) wygłosił cykl siedmiu wykładów pt. „Wiersz i…”, które teraz, spisane przez zespół redakcyjny Biura Literackiego i przygotowane do druku przez autora, ukazują się w formie książkowej.       

 

Każdy temat oparty został na konkretnych wierszach, które przybliżone zostały nie poprzez akademicką interpretację, ale za pomocą anegdot i rozmaitych odniesień do innych dziedzin sztuki. Cykl zainaugurował 19 września wykład „Wiersz i muzyka”. W kolejnych miesiącach poruszone zostały tematy: „Wiersz i taniec” (17 października), „Wiersz i seks” (14 listopada), „Wiersz i sen” (5 grudnia), „Wiersz i jawa” (23 stycznia), „Wiersz i śmiech” (27 lutego) i „Wiersz i płacz” (19 marca). Sosnowski nie moralizuje, ani nie poucza, ale zaciekawia i skłania do analizy nawet najdrobniejszych szczegółów tworzących poezję. Konkretny przykład?

 

Analizując drugą, tak zwaną ostateczną wersję wiersza „W Weronie” Norwida, Sosnowski mówi: „W tej drugiej wersji jest jeden wers naprawdę zaskakujący: ósmy, środkowy w trzeciej zwrotce. Proszę spojrzeć. ‘Że dla Romea łza to, znad planety’ – owszem, jedenaście, ale mamy tu siedem sylab plus cztery, nie pięć plus sześć. Taki pojedynczy wyjątek, wyskok, wyłom, odstępstwo od reguły: inwersja z nieakcentowanym ‘to’ na końcu, po monosylabie ‘łza’, przed przecinkiem, więc inaczej nie da się tego przeczytać – rzeczywiście siedem plus cztery.  Zaburzenie. Co to znaczy? W brzmieniu znaczy to tyle, że czytamy ‘łzato’, a może nawet od początku ‘Żedlaromeałzato’. Takich rzeczy czytelnikowi się nie robi. Przypuszczam, że to jest dysonans rozmyślnie tu wprowadzony – żeby ten wiersz już w tym momencie ironicznie się demistyfikował i odkłamywał, żeby znacząco zajęczał i zazgrzytał, bo nie może być aż tak ładnie, lirycznie, śpiewnie z tymi cyprysami, jak w wersji wcześniejszej”.

 

A w szkicu „Wiersz i taniec” czytamy: „Weźmy na przykład kroki, pozycje, figury taneczne.  Są to wykoncypowane, skodyfikowane, skomplikowane wzory cielesnych poruszeń. Chciałoby się powiedzieć: niemal doskonale sztuczne. Abstrakcyjne. Arbitralne. Akademickie i konwencjonalne. Myśląc o czymś takim jak klasyczne ćwiczenia taneczne, przyjmijmy, że myślimy o słowach. Ćwiczy się pozy, kroki, skoki, obroty, które już same w sobie mają być jakoś tam piękne; które jednak same w sobie nie mają prawie żadnego znaczenia. Są to figury puste. Coś zacznie się rozwijać dopiero wtedy, gdy pojawi się całość muzyki i choreografii, czyli jakaś sekwencja struktur, która w każdej swojej części i w całości będzie emitowała swego rodzaju zmysłową, potencjalnie symboliczną sensowność. Ale żeby zatańczyć tę choreografię, trzeba najpierw wykonać ogromną ilość ćwiczeń, które pozwalają z grubsza opanować szereg wystudiowanych, trudnych i próżnych gestów cielesnych. W sumie jest to jednak tylko żmudna dygresja, bo zmierzam jedynie do tego, że analogiczne rzeczy możliwe są także w ramach tak zwanych warsztatów poetyckich. Jeśli więc chodzi o tych z Państwa, którzy ćwiczą się w pisaniu wierszy, to ja bym jak najbardziej polecał tego rodzaju ćwiczenia. Czyli ćwiczenia poza sensami, kiedy ćwiczą tylko i wyłącznie układy słów. Na przykład, ciągi abstrakcyjnych rzeczowników, jeszcze przed znaczeniem, czyli przed wierszem: żeby je jak najlepiej brzmieniowo ułożyć. Tak, aby po prostu pobawić się ‘pustymi’ słowami”.

 

Tym razem Andrzej Sosnowski występuje zatem w roli wykładowcy i to nie byle jakiego, bo opowiadającego o poezji poprzez poetyckie lektury i doświadczenie, ze wspaniałym efektem końcowym.

 

Urodzony w 1959 roku autor na co dzień jest pracownikiem redakcji „Literatury na Świecie”. Oprócz wspomnianych już dwóch gdyńskich wyróżnień laureat nagród: im. Kazimiery Iłłakowiczówny (1992), Fundacji Kultury (1994 i 1999), Kościelskich (1997), „Odry” za całokształt twórczości (1998), Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2008). Z Biurem Literackim związany jest od 1997 roku, gdzie wydał w sumie aż dwadzieścia dwie książki poetyckie i przekładowe, a z zespołem The Chain Smokers także płytę Trackless.

 

 

Fragmenty zapowiadające książkę >>>

http://biuroliterackie.pl/przystan/czytaj.php?site=200&co=txt_4626

 

 

Wkrótce w Biurze Literackim

 

W. H. Auden, W podziękowaniu za siedlisko >>>

http://biuroliterackie.pl/biuro/biuro?site=1B0&news_ID=2013-06-18

 

Ilse Aichinger, Mój zielony osioł. Opowiadania, wiersze, słuchowiska >>>

http://biuroliterackie.pl/biuro/biuro?site=1B0&news_ID=2013-07-09 

 

Jacek  Dehnel, Języki obce >>>

http://biuroliterackie.pl/biuro/biuro?site=1B0&news_ID=2013-07-16

 

Andrzej Falkiewicz, Ta chwila >>>

http://biuroliterackie.pl/biuro/biuro?site=1B0&news_ID=2013-07-23

 

Justyna Bargielska, Szybko przez wszystko >>>

http://biuroliterackie.pl/biuro/biuro?site=1B0&news_ID=2013-08-06

 

Piotr Matywiecki, Myśli do słów. Szkice o poezji >>>

http://biuroliterackie.pl/biuro/biuro?site=1B0&news_ID=2013-08-13

 

Marta Podgórnik, Zawsze >>>

http://biuroliterackie.pl/biuro/biuro?site=1B0&news_ID=2013-08-20

 

Wojciech Bonowicz, Echa >>>

http://biuroliterackie.pl/biuro/biuro?site=1B0&news_ID=2013-08-27