Kontestuję więc jestem – tako rzecze Holden Caufield.

anonim
Anonimowy użytkownik
Kategoria literatura · 17 maja 2013

„Buszujący w Zbożu” na nowo w Wydawnictwie Albatros A. Kuryłowicz, czyli jak wygląda odbiór czytelnika po 60 latach od wydania powieści.

Usiądź wygodnie i przez chwilę obserwuj otaczającą rzeczywistość z zewnątrz. Co widzisz? Karnawałowa kultura kwitnie w najlepsze, a Ty, ufając jej dobrodziejstwu, zatracasz indywidualizm działania, ale przede wszystkim myślenia oderwanego od inwentarza tłumu. Imperatyw samorozwoju upada na rzecz konsumpcyjnego etosu życia człowieka. Niegdyś wspaniała myśl, dzisiaj staje się przebrzmiała i wyjałowiona z treści użytkowej dla współczesnych mieszkańców globalnej wioski, którzy żądają jedynie tego, co łatwe, nieskomplikowane, a więc przyjemne, o niewygórowanej cenie. Literaturze również niewiele udaje się wskórać, aby zakończyć erę powszechności, zatracenia, gdyż wszystko, co absolutnie niezbędne dla współczesnego człowieka opisuje zdesperowna autorka, której ta i kolejna książka umożliwi godne przeżycie kilka miesięcy. Do tego rodzaju osobistości z pewnością nie należy J.D. Salinger, amerykański pisarz, autor poczytnego dzieła pt. Buszujący w Zbożu, którego to bohater 16 letni Holden Caufield „buszuje” w mieście Nowy York. Recenzuje przy tym ogół zachowań i postaw najwyraźniej stadnych, które już dzisiaj, w XXI wieku,  wpisuje się w styl konsumpcyjno-afirmacyjnym.

 

Świat, otaczająca rzeczywistość z powodzeniem uchodzi za obserwowalny synonim fluktuacji, stawanie się i zanik. Dynamizm zmian w świecie przyprawia o zawrót głowy, jednakże hipokryzja zdaje się być jego niezmiennym czynnikiem. Podobnie jak rzeczywistość powieściowa Buszującego w Zbożu. Pomimo iż treść została opublikowna w 1951 roku, współcześnie również rzeczywistość organizuje dyktat sławnych, bogatych, lecz niekoniecznie autentycznych ikon kina, telewizji czy też polityki. Czy jesteśmy przeciwni biernej partycypacji w zjawisku duplikowania człowieka? Czy jesteśmy w stanie w ogóle jeszcze kwestionować, silić się na refleksje? Czy stać nas wobec tego ogromnego pastwiska globlizacyjnego na wykrzesanie z siebie resztek zdrowego krytycyzmu? Bohatera Buszującego w Zbożu stać i własny wagon z pociągu pędzącej hipokryzji świadomie odczepia. Udaje się on w podróż do Nowego Yorku, aby ponarzekać, być może znaleźć panaceum, lecz przede wszystkim przycupnąć gdzieś i przeczekać czas do środy, gdyż wtedy powrócić ma do rodziny nieświadomej, iż został wydalony ze szkoły w Pencey. Podczas tych kilku dni pozornie zdarzyć się może niewiele bądź wręcz przeciwnie. Szczeniacki język głównego bohatera jakim komunikuje się ze światem charakteryzuje przede wszystkim prostota, która w pewnym sensie amortyzuje szorstki wydźwięk przeżywanych, osnutych mgiełką rozczarowań spotkań z ludźmi, jak również rozmów, czyniąc powieść, jeśli nie zabawną, to taką, której styl nadzwyczajnie w świecie nie nuży odbiorcy. Nic bardziej mylnego.

 

Buszujący otwiera się przed swym czytelnikiem, ukazując sedno buntu, kontestacji. Prawdą jest, iż podążając zgodnie z refleksją bohatera wszyscy są tacy sami, konformistycznie nastawienie wobec śmieciowej rzeczywistości prymitywnych filmów – wyciskaczy łez z happy endem, jednakże stosunek nastoletniego Caufielda wobec życia jest nader poważny, aczkolwiek bezapelacyjnie kontestujący. Można wręcz zaryzkować stwierdzenie, iż horyzont postrzegania bohatera jest znacznie bardziej okazały niż u pozostałych, tym samym wyrasta ponad tytułowe zboże wśród którego przyszło mu buszować. Jądro rzeczywistości nie stanowi emancypacja a poszukiwanie tożsamości w świecie nie jest w stanie zapwnić człowiekowi świadomości siebie. Pogrążony w pędzie cywilizacyjnym, człowiek poddaje się pokusom patery nieskończonych wariantów i w gruncie rzeczy jedynie własna kondycja sprawia, iż odczuwa zadowolenie. Niezmienną cechą mas jest nieświadomość faktu, iż nigdy nie zaznają spełnienia. Partycypując w nieustającej produkcji potrzeb, człowiek bezrefleksyjnie poszukuje elementów, które mógłby wykorzystać do konstrukcji własnego Ja obecnego w zewnętrznych przedstawieniach, fundowanych przez dobrze zorganizowany kanał telewizyjny czy też zadowolonego aktora reklamującego kolejną, podobną do poprzedniej tubkę pasty do zębów, tyle że tym razem jest to firma X.

 

Tak skonstruowanej rzeczywistości 16-letni Holden powiedziałby stanowcze NIE, gdyby tylko miał okazję funkcjonować w XXI wieku, który końcem końców, pod względem wyznawanych przez społeczeństwa postaw niewiele różni się od wydmuszek  spotykanych podczas nowojorskiej przygody. Świat efekciarstwa, a więc świat sztuczny, owładnięty manią konformizmu nie pozostawia miejsca dla jednostek, które podobnie jak Caufield kwestionują zastaną rzeczywistość, która przecież jest w stanie zaoferować tyle tylko ile człowiek będzie w stanie unieść.

 

Problematykę wyziolowania jednostki ze społeczeństwa udało się Salingerowi oddzielić od zwykłego buntu, gdyż niezależnie od okresu, w którym go przechodzimy uświadamiamy sobie, iż zasadność istnienia moralności takiej, a nie innej, to tylko kwestia przyzwyczajenia, konformizmu czy też socjalizacji. Co więcej, tego rodzaju świadomość nie oznacza, iż według takich zasad należy regulować rzeczywistość, jak również indywidualne postawy oraz refleksje. Buszujący w zbożu to pozycja literacka, włączona w poczet lektur obowiązkowych w liceach w Stanach Zjednoczonych, jak również na uczelniach wyższych, wielokrotnie krytykowana za poruszaną tematykę jednostki kontestującej masowość, kultury, w którą wrodziła się niegdyś. Prawdą jest, iż popkultura i jej popularyzatorzy potrzebują siły z zewnątrz, antybohatera pełnego odwagi do zakwestionowania fundamentów, na których została zbudowana i takiego antybohatera dostarcza J.R. Salinger, przedstawiając czytelnikowi Holdena Caufield’a.

 

Książka, jak to zwykło się mawiać, może się spodobać lub nie spodobać. Może stanowić przyczynek wielkiej zmiany, jak również okazać się małowartościowym zbiorem liter ułożonych  w zdania. Chciałoby się rzecz, iż właśnie tu zaczynają się schody, gdyż ciężko jednoznacznie orzecz, czy jest to książka dla wszystkich, dla nikogo, czy może dla tych, którzy po 62 latach od pierwszej publikacji książki pielęgnują w sobie pierwiastek butnowniczości i indywidualizmu niezdeterminowanego przez konformistyczne ideały masy i wciąż jeszcze więcej mają w sobie z 16-letniego Holdena, niż z odartego z umiejętności krytycznego myślenia członka popkultury. Buszujący wymaga zrozumienia, które być może profituje po zrewidowaniu dotychczasowego stosunku człowieka względem zastanej rzeczywistości, a więc przełamaniu konformistycznej postawy.

 

 

                                                                                                               Justyna Doroszczyk

 

J.D. Salinger, Buszujący w Zbożu

Tłumaczenie: Magdalena Słysz

Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz, 2012

Okładka miękka, 303 stron