Grudzińskiego rozważania o końcu świata

OnTheRoad
OnTheRoad
Kategoria literatura · 10 sierpnia 2012

Czy literatura posiada zdolność ocalania Prawdy? Czy autor – świadek czasów – zgłębia i ocala wartości?

 

 

Ciemności kryją ziemię
                        i lud we śnie leży
.
                        Adam Mickiewicz „Dziady część III”

                        Bóg: Jak patrzę na te ruiny,
                        które brałem za dzieło stworzenia...

                        Imre Kertész Dziennik galernika

 

 


Problem Zła, rozumianego w sposób metafizyczny, stanowi jedno z centralnych zagadnień w twórczości Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Zarówno geneza Zła, jak i ono samo – jako niszcząca siła, która na przestrzeni wieków napierała na ludzkość z różnym natężeniem – pozostaną tajemnicą, czymś, co pomimo wyraźnych zewnętrznych przejawów wymyka się poznaniu. Zarówno mityczne obrazy traktujące o pochodzeniu Zła, jak i jego przejawy w realnym świecie okrywa tajemnica. Grudziński w opowiadaniach niejednokrotnie wskazuje na niemożność zgłębienia Zła, w której wyniku pozostaje jedynie niepewne stąpanie po obszarze pogranicza, między ziemskim tu i tym, co wymyka się poznaniu, co odnosi w przestrzeń metafizyki. Być może najwyraźniej i najtrafniej ów problem wyartykułowany został w słowach z Błogosławionej, świętej: „Nie pamiętam już, któremu sławnemu pisarzowi należy przypisać twierdzenie, że literatura jest bezustannym rozmyślaniem o śmierci. Dodałbym: i o potędze Zła. W jednym i drugim wypadku literatura usiłuje zrozumieć niezrozumiałe, uchwycić nieuchwytne, rozjaśnić bodaj trochę jądro ciemności. Ale postępuje zazwyczaj tak, jak gdyby wyraźna linia demarkacyjna oddzielała Życie od Śmierci, Dobro od Zła. A dla mnie ważne, jakkolwiek trudne do przeniknięcia, było i jest pogranicze, ta (żeby użyć porównania) conradowska smuga cienia, która oznacza bezruch, martwe trwanie wśród zaczajonych żywiołów”[1]. W opowiadaniu Pożar w Kaplicy Sykstyńskiej problem ten postawiony zostaje w samym centrum refleksji.

W twórczości Herlinga-Grudzińskiego szczególne miejsce zajmuje Osoba Chrystusa. W Jego cierpieniu pisarz upatruje istoty chrześcijaństwa, w Nim widzi esencję ludzkiego doświadczenia – tak jednostkowego, jak i zbiorowego. Jednak na kartach opowiadania Pożar w Kaplicy Sykstyńskiej cierpienie, męka i bezgraniczna Ofiara Odkupienia zostają porzucone na rzecz Chrystusa uosabiającego wieczną sprawiedliwość. Figura Cristo Giudice stanowi swoisty pryzmat, przez który dokonuje się spojrzenie na współczesną rzeczywistość. „Pisarstwo Herlinga wyrasta z tradycji samotnego zmagania się z materią życia, grzechem, obrazem surowego Boga, tradycji duchowego oporu, nieprzejednania. Tradycji wysokich wymagań stawianych sobie i innym, ale także wiary w możliwość dyskretnego doświadczania sacrum. I przekonania, że religijny wymiar świata opiera się na łuku sprawiedliwości, że krzywda wymaga zadośćuczynienia, a wina – raczej kary niż przebaczenia”[2]. Stąd radykalne napomnienie stanowiące główną myśl utworu: „Nie czekaj na Sąd Ostateczny, odbywa się on codziennie”[3].

Refleksja nad duchową kondycją człowieka, która stanowi kluczowy temat Pożaru w Kaplicy Sykstyńskiej, obejmuje okres zaraz po drugiej wojnie oraz dwie ostatnie dekady XX wieku. Podejmując namysł nad opowiadaniem Herlinga-Grudzińskiego, nie sposób nie przywołać Innego świata, bowiem pomiędzy świadectwem Kaspara Traussiga a zapiskami z martwego domu zdaje się istnieć wyraźna korelacja. W Innym świecie Grudziński napisał: „Przekonałem się wielokrotnie, że człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach, i uważam za upiorny nonsens naszych czasów próby sądzenia go według uczynków, jakich dopuścił się w warunkach nieludzkich – tak jakby wodę można było mierzyć ogniem, a ziemię piekłem”[4]. W Pożarze... naszkicowane zostały obrazy tłumów napływających do Kaplicy Sykstyńskiej w dzień po zakończeniu wojny. Silnie zaakcentowane są z jednej strony trauma, doświadczenie Zła i cierpienia, a z drugiej – pragnienie sprawiedliwości i głód sacrum. Zdaje się w tych obrazach zawarte jakieś dalekie echo lamentu z wiersza Różewicza:

 

Szukam nauczyciela i mistrza
Niech przywróci mi wzrok słuch i mowę
Niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia
Niech oddzieli światło od ciemności [5]

 

W Pożarze w Kaplicy Sykstyńskiej wyraźne jest wskazanie na owo źródło śmierci, jakim było doświadczenie totalitaryzmów, z którego rozlała się ciemność, okrywając XX-wieczną Europę i wstrząsając duchową kondycją człowieka. Prawda o duszy Europy wydobyta zostaje poprzez porównanie z treścią fresku Michała Anioła, gdzie oko Stwórcy „ogląda u kresu stworzony przez siebie świat, aby go ostatecznie osądzić. Świat naszej wielkości i małości, naszej miłości i nienawiści, naszych grzechów i cnót, naszych cierpień i radości, naszych wzlotów i upadków, naszych aniołów i lucyferów”[6]. Co ważne jednak, ludzkość postawiona w sytuacji granicznej, jaką było doświadczenie totalitaryzmu, zachowała przywiązanie do Najwyższej Sprawiedliwości, nie utraciła pragnienia sacrum. Wbrew okrucieństwu wojny, porównanej z apokaliptycznymi plagami u kresu świata, wbrew spustoszeniu dokonanemu przez Zło, ocalała idea Sądu Ostatecznego, przetrwała metafizyczna tajemnica istnienia. „Świętowano dzień triumfu wiecznego, Giudizio Universale nad mroczną, wyzutą z praw boskich i ludzkich, Peste Universale”[7].

Pisemne zeznanie na temat wydarzeń, do jakich doszło w Kaplicy Sykstyńskiej dnia 23 maja 1998 roku, sporządzone przez Kaspara Traussiga, stanowi zarazem świadectwo – słowo wielokrotnie i nie bez powodu przywoływane, jak się wydaje po to, by podkreślić autentyzm i wagę opisywanych zdarzeń – o kondycji człowieka u schyłku XX wieku. Arkadiusz Morawski w swoim szkicu poświęconym twórczości Herlinga-Grudzińskiego pisze: „Ostatecznie więc prawda – rozumiana nie jako opis faktów czy usiłowanie ich rekonstrukcji, lecz jako prawda ostateczna, dotycząca rzeczy ukrytych, i to zarówno przed zmysłami, jak i rozumem – może być wyrażona tylko na drodze przybliżeń: zestawień, porównań, analogii, symboli”[8]. Również zdarzenia z Kaplicy, o których daje świadectwo Kaspar należy, jak się wydaje, odczytywać jako symboliczne obrazy przybliżające prawdę zakrytą. W fabule opowiadania pożar w Kaplicy jest faktem; potwierdza to szereg elementów – przede wszystkim wspomniane artykuły z pierwszych stron gazet, wskazanie na postępy w śledztwie, ale także sam charakter utworu, będącego zeznaniem na użytek władz.

 

Uwagę zwracają dwie zupełnie różne metody zgłębiania przyczyn wypadku, dwa odmienne sposoby przedstawiania zdarzenia. W dochodzeniu widać wyraźnie próbę poznania jedynie zewnętrznych, czysto fizycznych przyczyn spłonięcia fresku, zaś świadectwo Kaspara chce przeniknąć tajemnicę, jest spojrzeniem w głąb. Romantyczna proweniencja wielu opowiadań Grudzińskiego, na którą poniekąd wskazuje Ewa Bieńkowska w swojej książce Pisarz i los, owa specyficzna maniera postrzegania rzeczywistości, obecna jest także w utworze Pożar w Kaplicy Sykstyńskiej. Jak pisze Mircea Eliade: „Dla człowieka religijnego przestrzeń nie jest jednorodna; są w niej rozdarcia, pęknięcia: są fragmenty przestrzeni jakościowo różne od innych. (…) Gdy sacrum przejawia się za pośrednictwem jakiejkolwiek hierofanii, dochodzi nie tylko do przerwania się jednorodności przestrzennej, ale także do objawienia się rzeczywistości absolutnej”[9]. Postrzeganie to jest tyleż religijne, co romantyczne. Zakłada bowiem przenikanie się dwóch porządków rzeczywistości: doczesnego i nadprzyrodzonego, do którego dostęp mają jednak tylko jednostki wyjątkowe. Kaspar przypomina romantycznego – czy może w jeszcze większym stopniu biblijnego – proroka; tego, który zaświadcza o prawdzie, jaką zgłębił na drodze objawienia. Prawdopodobnie w ten sposób należy rozumieć świadectwo, które spisuje. W opowiadaniu Grudzińskiego Kaplica Sykstyńska jawi się jako owo eliadowskie axis mundi – oś świata, wyznaczająca miejsce, w którym ziemska przestrzeń otwiera się na transcendencję, na sferę boską. Tam właśnie dana jest Kasparowi możliwość głębszego i pełniejszego spojrzenia, które wykracza poza to, co powierzchowne i pozorne, dane w akcie bezpośredniej percepcji.

Antycypacji pożaru fresku Traussig upatruje w wydarzeniach podczas swojej wizyty w Kaplicy w 1988 roku. Jak pisze: „Nie zmniejszył się natłok w Kaplicy, nie stopniała ciżba ludzka w kolejce przed wejściem, lecz uderzyła mnie nagła zmiana w zachowaniu pątników. Zawahałem się nawet, czy wolno ich jeszcze nazywać pątnikami. Dokoła, i w kolejce, i potem w Kaplicy, rozlegały się wśród młodych na ogół ludzi wybuchy śmiechu, wyraźnie ironiczne, okraszone często uwagami bez krzty respektu, wulgarne wręcz w obliczu dominującej na fresku nagości (…). Byłem wstrząśnięty do głębi, napłynęły mi łzy do oczu. Nie będzie w tym wielkiej przesady, jeśli powiem, że poczułem wtedy całym ciałem gorący podmuch zwiastowanego pożaru w Kaplicy Sykstyńskiej”[10]. W tym momencie dochodzi do zestawienia kondycji i postaw dwóch generacji. Kaspar wskazuje na duchową pustkę nowych pokoleń, na ich utratę metafizycznej tajemnicy istnienia, utratę pragnienia sacrum. Zarysowuje się coraz wyraźniej niepokojący obraz „zbrodni naszego wieku”[11]. Obojętność pogrążonego we śnie ludu przesłoniła posępne i sprawiedliwe oblicze Chrystusa. Stąd też świadectwo Traussiga, jego niepewne stąpanie po pograniczu światów, próba wskazania prawdy, która wymyka się skończonemu poznaniu, a także zmysłowej percepcji – co wielokrotnie podkreśla w swoim wątpieniu o prawdziwości tego, co widzi – staje się nieprzydatnym głupstwem w oczach świata. „Symbole religijne pozwalają ludzkiej duszy doświadczyć tego właśnie wymiaru głębi. Kiedy symbol religijny przestaje tę funkcję spełniać, obumiera”[12]. Owa symboliczna moc odnosząca do ukrytych warstw rzeczywistości, do fundamentalnych prawd i wartości, musiała ulec wyczerpaniu, symbol musiał umrzeć wraz z utraceniem przez człowieka pragnienia transcendencji, z odwróceniem się od sacrum. Dlatego pożar, który strawił fresk Michała Anioła – jako niemalże naturalne następstwo rzeczy – niesie niepokojącą diagnozę dla współczesności.

Warto zwrócić uwagę na nieprzypadkowe zapewne podobieństwo postaci Kaspara Traussiga i osoby samego Grudzińskiego oraz na autotematyczny ton, jaki brzmi w słowach utworu. Swoje pisarskie credo, jak się wydaje, Herling określił już w debiutanckim zbiorze esejów i szkiców artystycznych Żywi i umarli. W Sztuce podróżowania książka jawi się jako „światło, po które sięgają zabłąkane w ciemnościach ręce”[13], jako tłumacz świata[14]. Grudziński jednak nie absolutyzuje literatury; jest świadomy jej niemocy wobec niektórych przejawów tajemnicy ludzkiego istnienia. Wartość literatury widzi przede wszystkim w jej zdolności do ocalenia Prawdy poprzez słowo oraz w umiejętności prowadzenia do niej człowieka. Słowa z Pożaru w Kaplicy Sykstyńskiej jak echo przywołują zawarte w Żywych i umarłych artystyczne credo autora; wskazują na tę samą postawę pisarza – świadka czasów, którego moralny rygoryzm i przenikliwe spojrzenie na rzeczywistość stanowią ciągłą próbę ocalenia najcenniejszej Wartości.


--------------------


[1] Gustaw Herling-Grudziński, „Błogosławiona, święta”, w: idem: „Opowiadania zebrane” tom 2, Warszawa 1999, s. 102-103.
[2] Grażyna Borkowska, „Wyniosła wieża”, w: „Tygodnik Powszechny” 1999, nr 20, s. 1, 8.
[3] Gustaw Herling-Grudziński, „Pożar w Kaplicy Sykstyńskiej A.D. 1998”, w: idem: „Opowiadania zebrane” tom 1, Warszawa 1999, s. 306.
[4] Gustaw Herling-Grudziński, „Inny świat. Zapiski sowieckie”, Warszaw 1994, s. 172.
[5] Tadeusz Różewicz, „Ocalony”, w: Idem, „Poezje wybrane”, Kraków 1991, s. 6.
[6] Gustaw Herling-Grudziński, „Pożar...”, s. 309.
[7] Ibidem, s. 310.[8] Arkadiusz Morawiec: „Poetyka opowiadań Gustawa Herlinga-Grudzińskiego”, Kraków 2000, s. 128.
[9] Mircea Eliade, „Święty obszar i sakralizacja świata”. W: „Antropologia kultury”. Red. Andrzej Mencwel, Warszawa 2005, s. 149.
[10] Gustaw Herling-Grudziński: „Pożar...”, s. 311-312.
[11] Por. ibidem, s. 308..
[12] Paul Tillich, „Istota języka religijnego”, w: „Antropologia słowa” pod red. Grzegorza Godlewskiego,Warszawa 2003, s. 321.
[13] Gustaw Herling-Grudziński, „O książce”, w: „Żywi i umarli”,Lublin 1991, s. 67.
[14] Por. ibidem, s. 67.