Mieszamy style, łączymy gatunki

estel
estel
Kategoria literatura · 25 marca 2012

Czyli o tym, jak słowa innych składają się w wywrotowe wiersze - podsumowanie warsztatów.

 

Po ilości i jakości nadesłanych centonów wnioskuję, że ulubionym składnikiem wywrotowego bigosu są słowa skrajnie różnego pochodzenia, dodawane do siebie niezwykle starannie. Centon upoważnia piszącego do użycia fragmentów tekstu innych bez posądzenia o nieuczciwość. To układanka, w której dopasowanie jest tak samo na miejscu, jak niedopasowanie. To dobre miejsce na czyjeś słowa, które zapadają w naszą pamięć – własny i najlepszy sposób na ich przetrwanie, jednocześnie świadczący o dużej świadomości słowa. Całe zdania, wersy, frazy, w końcu pojedyncze słowa nabierają w nowych kontekstach zupełnie odmiennych niż pierwotne znaczeń. Poniżej przedstawiamy wszystkie nadesłane utwory, które zgotowali na warsztatach Wywrotowcy.

 

I

 

Co urzekło mnie szczególnie w centonie Radosława Kolago, to połączenie klasyków z twórcami współczesnymi. Nie sposób nie uśmiechnąć się przy „wstawkach” z Mickiewicza i wulgarnych zapędów jego bohaterów, którym w usta Radek wkłada tekst piosenki Grabaża. Można powiedzieć, że w tym tekście dzieje się wszystko – dzieją się rymy i wiersz biały, jest intensywnie i zarazem spokojnie, na serio i z przymrużeniem oka.

 

Ucieczka od nieznośniej lekkości pociągów obsługujących ostatnich cesarzy

 

 

Opadły mgły i miasto ze snu się budzi,
Górą czmycha już
zabity lis na polu rozstrzelana przestrzeń


Umarły śpiewa: "Here we are now, entertain us",
Zawsze się śpiewa w beznadziei i
świeci się światło, światło świeci przez chwilę,
a potem znów noc, znów noc


MAM DRZWI DO SZAFY DWUDRZWIOWEJ OSZKLONE – szeptała. i wtedy
ten uśpiony mężczyzna zapłakał
jakby coś sobie przypomniał – czyjąś twarz lub rękę
i to, co potem: pustkę –
brak opancerzony, kiedy sen
mija, kiedy dni odchodzą
na kafatalk!


Z bramy wychyla się staruszek
niepokojąco podobny do Bogarta.
Lecz on zwał się Rębajło, a o jego herbach
Nie wiadomo. Klucznikiem siebie tytułował
dzwoniąc w kieszeni
niepotrzebnym kluczem


To jest najgorsza rola - akwizytor, który
wciska śmieci nikomu. Jeżeli istniejesz -
to przyślij esemesa.


Począwszy od dzisiaj można wysyłać wiadomości.
Astronauci odbiorą listy za niewiele lat.
(Take your protein pills and put your helmet on)
sygnał satelity zawsze będzie z tobą


Właśnie z lasu wracało towarzystwo całe,
Wesoło, lecz w porządku; naprzód dzieci małe
Z dozorcą, potem Sędzia szedł z Podkomorzyną,
Obok pan Podkomorzy otoczon rodziną;
Panny tuż za starszymi, a młodzież na boku;
świat pełen pokus , jak baśnie pełne smoków
Panny szły przed młodzieżą o jakie pół kroku
Nie spodziewałeś się tego nawet po samochodzie roku.


Brząknął w tabakierkę złotą Podkomorzy
I rzekł: "Żyję tylko po to, by napierdalać warszawiaków,
każdy z Warszawy jest na głowie swej kulawy."
Tu przerwał, lecz róg trzymał; wszystkim się zdawało,
że "to tylko ja pukam do drzwi
twojego serca" skamlało radio.


Od tamtej pory
powoli
zbliżam się
do wyjścia.


Zachodzi słońce nad wędzarnią krwawo,
to znaczy czarne słońce o złamanych promieniach.
Nastawiam radio na nocne audycje,
niech grają tylko sny i dobrze znany deszcz.

 

 

II

 

U Marcina Sierszyńskiego podmiot wszedł na łamy jakiegoś podejrzanego forum i mówi słowami polskich poetów współczesnych, zwiastując ponowne przyjście Andersena. Choć wskazuje na trudy rozumienia, wciąż pisze. Mało tego! Nie dość, że pisze, to jeszcze  starcza mu sił na utożsamienie się z trawą, która słyszy, która jest jak najbardziej odpowiednim środowiskiem dla trzmieli. Którym to, w najbardziej oczywisty sposób, podmiot nakazuje spylać.

 

Piesek bezbożny

 

Wszedłem na to arcyciekawe forum,
gdyż moje problemy zawodowe

(po miliardach stosunków
nie zakończonych wspólnym orgazmem)

powinny się nie urodzić

powinny się nie urodzić

musisz się z tym pogodzić musisz i to
udźwignąć że się pomału wynosimy
przeczytaj chociażby nekrolog Rafała
Beszczyńskiego ("Teraz z aniołami

na trzeci dzień zmartwychwstał
hans christian andersen")

Powstanie raz jeszcze w najlepszych latach
czyjegoś życia, jak tylko dostanie zgodę na siebie.

Mam to rozumieć
czy mam o tym pisać?
Do ósmej jestem trawą z uszami,
wrośniętą w pościel. Spylajcie, trzmiele!
 

 

III

 

Colt napisał centon niezwykle przewrotny, krótki a dosadny w swej treści. Nasuwa się na myśl jedno podsumowanie – niełatwe jest życie ogóra. Można wręcz powiedzieć – pełne wzlotów, uniesień i pragnień. Nie zawsze zaspokojonych, za to często zakończonych niespodziewanym i bolesnym upadkiem.

 

Ogórek

 

Mości ogórze miły
panienka mi tu kaprysi
że niby ogórek za krótki
że ogórek nie śpiewa


skazany na zaśnięcie


wnet ze złości
poczerwieniał
na samą myśl
w słoju nocą
łzy przelewa

 

ląduje na brzuchu
i traci fason
 

 

IV

 

Katarzyna Zaranek poprzez centon złożony wyłącznie ze słów Justyny Bargielskiej prowadzi czytelnika przez zawiłości pewnego związku. Dzięki wykorzystaniu w wersach słów jednej autorki, Katarzyna zachowała spójność, wyrównany ton, łagodność w przejściach między słowami, wersami i strofami, budując jedną historię z wielu (jedna z wielu historii?), a jednocześnie pozwalając patrzeć na nią wielowymiarowo, co czyni ją wyjątkową.

 

trzymam ten sen na samych koniuszkach\

 

 

                            szukającemu więc śmierci pośród urządzeń miasta

I.
Ona się boi i wcale jej to nie podnieca: to tylko drganie
wskutek drgań. Próbuje
zjeść słońce, żeby nie zaszło: zmęczyło mnie
szukanie punktu, w stosunku do którego jestem
ładna i wierna. Szkoda, że martwe gołębie
wolą występować w filmach noir.

 

II.
Nie mogłam ci obiecać kobieto,
że jej nie zjemy. Mimo wszystko jesteśmy wdzięczni, my, którzy potrafimy
tylko spać i leżeć. Niech chór potwierdzi
energetyczny audyt! Może właśnie nas oglądasz.

III.
To tylko seks? O, kapitanie, pod jakim drzewem
chcesz się położyć? Nie chciałbyś dziewczyny
o zgubionych proporcjach?
To i masz:
Hej, rano stoję na balkonie. W korytarzu trwa wybuch. We mnie
są twoje groby i zmarli twoi są tu ze względu na deszcz i inne zdarzenia.
Czy byłbyś nadal zainteresowany moją miłością?


IV.
Teraz nie wiesz, którą mnie kochasz. Ja ze swojej strony nawet cię nie lubię.

 


V

 

Centon Johannes Tussilago przybrał formę rozważań, rozkazów i określeń. Na postawione pytanie autorka znalazła wiele odpowiedzi – niech to będzie sposobem na każde rozwiązanie – jeśli człowiek jest sumą ludzi, których spotyka na swojej drodze, to dlaczego wiersz nie miałby być sumą przemyśleń innych twórców w kontekście określonej sprawy? Niezwykle podoba mi się zdecydowanie w tym wierszu, zupełnie jakby istniała możliwość, że wśród wielu dróg, którymi można podążać, nie tylko jedna jest właściwa. I że warto.

 

ubarwiony

 

Trochę brakuje mi ludzi, ale można to obejść,
dwojąc się i trojąc;
czy wtedy jesteśmy bardziej?


                       Instynkty masz.
                       Intuicji wypatruj, dopadaj i ją tresuj. Wewnętrzny treserze
                       nieszczerego płaczu i śmiechu.

Na początku było Słowo.

                       Słów już się nauczyłeś. Znasz nawet ich kolory.
                       Pomarańczowy więc stygnie. Zielony się gotuje poprawnie
                       jak wiosenna zupa. Czerwonemu zostawmy jednak należne
                       mu zorze.

Klęknijmy przed Panem, który nas uczynił!
Bo przecież komuś wypada kleknąć, a komuś innemu pisze się
niewinność.

Znajdźmy tego poruszyciela i utopmy albo spalmy.
A później przejdziemy do siebie, jak wtedy to miało
być. Zanim wpieprzył się w nas. Zanim jeszcze my.

                      Hej, ty! Mędrcze wewnętrzny, bądź mądry. Milcz.
                      Po prostu. Mnóż kolory, ale się nie określaj.
 

VI

 

Centon ew jest mi najmilszy, ponieważ to Wywrotowcy stali się jego częścią. Nie cięła Ewa na oślep – każdy cytowany autor ma silną pozycję w wierszu, dogaduje się z sąsiadami i tworzy naprawdę mocną całość.

 

Droga ewakuacyjna

 

pewnego dnia spotkałem szatana
wynurzyła się z wody dawno zapomniana
wódka z musztardówki, kapela może do rana 


my wracamy - droga jak pacierz znana

 

w domku na polanie życie złamane
każdemu wrogiem, przyjacielem, szatanem
niosę je w zębach na obszary mieszane
zostawiam starszych panów i niebo nieskalane

śmierdzi ale warto puścić się z dymem
bujany fotel i dzieła Arystotelesa spaliłem

poszarpana pościel, wybite okno na południe
tędy wnikały nacięcia, zdaje się
 

 

VII

 

Justyna D. Barańska ułożyła klimatyczny, ciepły, senny centon z autorów  pozornie mających ze sobą mniej wspólnego, niż więcej. A jednak złączyła ich opowieścią o spokojnej samotności, nieśmiałej potrzebie bliskości, w końcu – o smutnym poddaniu.

 

Panna i żebrak

 

Tej nocy mrok był duszny i od żądzy parny,
Jak gdybym nagle znalazł się w nie swoim domu.
Spałaś w trumnie snem własnym, tak cicho, po bosku,
Dłoń twa, piękna wciąż jeszcze, jak w alabastrze wykuta.
O, niechaj zamilkną wszystkie pocałunki

Teraz znów słyszę jeden tylko głos jeden głos jeden
Czemu mnie z trumny wyciągasz
Mnie tylko trumna potrzebna, dom mój, domowinka
Lepiej mi tu będzie
Tęsknić za tobą


– Pamiętająca i zapamiętana

Wybucha chmurą ognia i spada mgłą prochu,
I zmienia się w oczach w bezimienny cmentarz
Jakby śmierć przeszła. Jakby już nie było
Tej samej mowy, jednego wspomnienia…

 

Dobranoc, oto jest Twój domek
– chciałbym, by był także moim,
Lecz mnie, żebraka, stać tylko na sny.
 

 

VIII

 

SNGR najpierw krzyczy, potem cytuje Adele, następnie na moment wskakuje do „Brudnego Harrego”, by ostatecznie dojść do podobnego wniosku, co Justyna. To chyba najbardziej różnorodny z nadesłanych tekstów, Singer zaś doskonale zapanował nad pomieszaniem gatunków, słów wierszy, piosenek i filmu. 

 

Zjawa co znikąd wyszła podobna tylko sobie

 

Zgrajo suk, rozjuszona nad ścierwem! Są aromaty świeże
jak ciała dziecinne i to wszystko, co nigdy nie staje się we śnie.
Urodzona nad wieczorem z cichych gawęd mych piastunek,
czas dla mnie w miejscu przystanął; takie jest, chłopcy,
takie jest piekło.

Moje słowo, Twego słowa pogłos jakże wątły, przecież
sprzymierzony dziś was rzucam i dalej idę w cień - z duchami.
Nevermind I'll find someone like you, nierozwiązany bowiem problem
wraca niezależnie od świadomości. Wspomnienia oddalają się i bledną,
jak zniszczone komórki. Czuję, że umieram z samotności, z miłości,

z rozpaczy, z nienawiści – ze wszystkiego, co może mi zaoferować ten świat.
Harry taki już jest. Nikogo nie faworyzuje. Nienawidzi wszystkich.
Słowa, w przeciwieństwie do kobiet, nie mówią same.
Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy,
pod peleryną prawdy nie całkiem zmokną,

choć na początku i końcu jest samotność.
 

 

IX

 

Tomasz Smogór wykorzystał chyba najulubieńszy motyw młodych twórców, wszak każdy musi popełnić tekst związany z pociagiem. Słowami różnych twórców opowiada w sposób dosadny, a nawet wulgarny, zmiksował je w furię dźwięków i uczuć, z którymi jedynie można wjechać w zgiełk. 

 

Stworzenia, pierwszy banalny akord

 

Dość poznałem. Stacje życia. – O Szumy i Wizje!


Patrzę jak ludzie jebią się w konwulsjach,
zgrzyt samochodów, basowa muzyka skowyczących furii.


Kiedy pociąg wjeżdża na stację,
pracownik kolejnictwa mi w oczy patrzy.
Ma wyraz oczu taki jak ty.
Lecz ty rozpierdoliłaś mi wakacje.


Na stacji stoję sam.


Śniłem sen dziwny: żeśmy klęczeli oboje
w kościelnym zmroczu lip.


To, co nazywają miłością, to wygnanie, z pocztówką
z bliskich sobie okolic.

Odjazd z nowym uczuciem i w nowym zgiełku!

 

 

X

 

Porywający centon stworzyła Kamila G., uderzający dbałością o spójność historii, o rym i rytm, utrzymanie klimatu, o mocne zamknięcie. Autorka krąży wokół nocnych rozmyślań, którym już tyle wierszy zostało poświęconych. Ten centon to bardzo zgrabna kombinacja i koncentracja takich przemyśleń.

 

byłem ostatnim pasażerem tego dnia

 

kiedy nocą ziemia pęka jak skóra na dłoniach starca, ujawnia się
33771 albo więcej powodów tej bezsenności
Uczę się spokoju tak leżąc tu samotnie,
Gdy światło pada na te białe ściany, na łóżko i ręce.


Jeszcze sny rozwinięte pienią się na masztach
Niebo zmarszczone pęka jak kasztan
Cały w czerwonych drzazgach tysiąc skrzypiec w mojej dłoni zmieścić mogę.


Nagle wiatr wyje i tłucze w moje okno zamknięte.
Światło odstaje ode mnie i każdy dotyk jest obcy. Przypominasz bociana,
mówiła ciotka. Te długie nogi, ręce jak gałęzie. I nawet skóra zmieniła
barwę.


Jeszcze sny rozwinięte falowały na masztach,
Gdy ten dzień gniewnie opadł, w modlitwy uderzył jak kasztan.

 

XI

 

U Jaqinta słowa nie tylko poetów składają się w mądry, spójny, dojrzały tekst. To dowód na to, że proza, poezja, film, publicystyka i muzyka razem mają potężną siłę budowania, a znajomość szerokiej gamy poglądów, ocen i stanowisk może przyczynić się do refleksji, że być może łączy nas więcej niż sami chcemy przyznać.

 

NIE JESTEM KAZNODZIEJĄ NICOŚCI

 

Poza sztuką, kuchnią, kobietami i historią niewiele mamy.
Od pewnego wieku zaczynamy już tylko powtarzać


stare błędy. Ważna jest tęsknota, coś w rodzaju czarnej witaminy.
Obezwładnia, paraliżuje, niszczy, nie pozwala nic robić.


W starym mieszkaniu stoją pudła. Z moim pochówkiem
nie będzie żadnych problemów. Fajnie jest tak myśleć,


ale to nieprawda. Czuję przyspieszone bicie serca, przestaję
mieć wątpliwości. Stare obrazy nigdy nie umierają.


Tak więc mój czas ma swój rytm, niemożność wyrwania się
z kręgu własnych urojeń i obsesji. Przelotne opady źle rokują,


klimat się ociepla, ale nie w mojej wsi. Zaprzestanie rozmowy
prowadzi do rozwiązań siłowych. Ten rys mają wszyscy.
 

 

 

Forma, jaką jest centon, może budzić kontrowersje – to twór napisany czy może przepisany? Myślę, że rozmach i polot, z jakimi do formy podeszli biorący udział w warsztatach Wywrotowcy, nie pozostawia wątpliwości. Ze wszystkich nadesłanych utworów największe wrażenie na oceniającej sprawiła historia ostatniego pasażera Kamilii G., do niej zatem wędruje zapowiedziana nagroda – książka autorstwa Lisy Chaney Coco Chanel. Życie intymne. Za udział w warsztatach dziękuję i gratuluję pomysłów!

 

 

                                                                                                            estel