„Proszę państwa, oto w Tczewie, nie bardzo podłym mieście, narodził się Nergal literatury polskiej!"
Tomasz Żoruch-Piechowski
„[…] oto znalazł się współczesny polski Emil Zola, który parę łych dodatkowo zaczerpnął z literatury socrealistycznej, żeby pokazać potworność kapitalizmu, zmitologizowanego prze nas i upragnionego Zachodu."
Jacek Kamiński, Lampa.
„Jako prozaik przeszedł Hilebrandt szkołę Hemingwaya i Faulknera, z polskich pisarzy zaś Hłaski i Stasiuka, ale tego Stasiuka z czasów debiutanckich z brutalnych Murów Hebronu. Na język autara […] mogło mieć też wpływ kino bandyckie w wykonaniu Pasikowskiego."
Artur Nowaczewski, Topos
Parodia, satyra, groteska? Tytuł powieści to do pewnego stopnia parafraza rządowego hasła budowy drugiej Irlandii – kraju, który nie istnieje w inny sposób, niż jako postulat, wyobrażenie, czy mit. Autor bez cienia zażenowania wydobywa z ukrycia najgorsze cechy ludzkie, zrywa obłudne maski z twarzy polityków i kleru, nie bojąc się odwołań do postaci i wydarzeń rzeczywistych. W ten sposób obnaża mechanizmy władzy. Politycy, księża i spece od promocji wspólnie kreują fałszywy obraz świata przeznaczony na potrzeby „ciemnego ludu”. Jednak nie rządzą w imieniu ludu, tylko nim zarządzają.
Hildebrandta interesuje także problem emigracji pojmowanej jako ucieczka od skrzeczącej codzienności, naszego „tu i teraz”. Czy niedostępne góry Szkocji mogą stać się nowym miejscem schronienia? Nadzieja na lepsze życie przyciąga ludzi, między którymi pojawia się spór o nową wizję człowieka i społeczeństwa. jednak w ostatecznym rozrachunku w świecie według Hildebrandta nie ma nadziei: silniejszy musi zwyciężyć.
Kolejnym tematem przewodnim powieści jest wiara, nie tylko w znaczeniu religijnym. Wiara w drugą… Irlandię? Polskę? Wierzyć karzą nam wszelkiej maści oszuści, począwszy od producentów proszków do prania, a kończąc na analitykach finansowych. Najważniejsi ludzie w państwie bez skrupułów fabrykują cud, byle tylko odwrócić uwagę od walącego się wokoło świata. Po co nam fakty, jeśli możemy żyć w iluzji?
Tomasz Hildebrandt, lat 34. Pochodzi z Tczewa – miasta słynnego z mostów na Wiśle wysadzonych w powietrze w 1939r., Grzegorza Ciechowskiego i przesiadek na permanentnie przebudowywanym dworcu PKP. Zadebiutował w 2010 r. powieścią Wyjechać, nie wrócić, entuzjastycznie przyjętą przez krytykę literacką (główna nagroda w dziedzinie prozy Costerina 2011). Po studiach odbył długoletnią włóczęgę po Europie, ale nie dotrzymał obietnicy zawartej w tytule swej pierwszej książki. Wrócił do Polski, żeby – jak sam twierdzi – wyrównać z ojczyzną rachunki krzywd.
Hildebrandt nie uznaje poprawności politycznej, nie istnieją dla niego tematy tabu, przez co nie jest mile widziany na salonach. W swojej twórczości nie boi się stosować skrajnych środków wyrazu, brutalne opisy łagodzone są fragmentami lirycznymi, a bohaterowie jego prozy toczą ze sobą ciągłą walkę, co doprowadza ich do wzajemnej destrukcji. Rodzi to nieustanne oskarżenia o mizoginizm, dewiacje seksualne i chroniczną nienawiść do innych ludzi.