Flashbacki z peerelu

Michał Domagalski
Michał Domagalski
Kategoria literatura · 14 listopada 2011

Jak zapamiętuje dziecko? Jak selekcjonuje pewne prawdy i uczy się świata oraz zasad, które nim rządzą? Co ważne, a co tylko ciekawe? Grażyna Trela próbuje opowiedzieć o funkcjonowaniu grupy jedenastolatków w odległym, niemal prehistorycznym, roku 1969.

Obrazki z Nebraski to opowiadanie kobiety XXI wieku o tym, co zapamiętała z młodości, a konkretniej z roku, w którym skończyła jedenaście lat (1969r.). Tak zbudowana narracja powoduje, że niemal w sposób naturalny owe wspomnienia będą wyrastały poza ramy dwunastu miesięcy. W końcu pamięć niesfornie przyporządkuje pewne zdarzenia wcześniejsze lub późniejsze do roku lądowania amerykańskich kosmonautów na księżycu. Poza tym czasami mimowolnie popada się w porównania z wcześniejszymi lub późniejszymi wydarzeniami.

 

Obrazki z Nebraski to porządkowanie, ale także podsumowanie. Punktem wyjścia jest przeszukiwanie skarbów z dzieciństwa i pojawiające się w związku z nimi wspomnienia oraz próba odpowiedzenia na pytania, np. kim był, do cholery, ten Tomek? W efekcie czytelnik spotyka się ze zbiorem flashbacków (jak sama je nazywa narratorka), anegdot, historyjek często humorystycznych, jak chociażby opowieść o zabawie w Niewidzialną Rękę, tzn. próbę zaliczenia dobrego uczynku tak, by osoba, której się pomogło, nie wiedziała, kto jej pomógł. Nie zawsze jednak dobre intencje dzieci miały pozytywne skutki dla osób, którym pomagały. I tak przenosząc drewno w miejsce według nich dogodne, zastawiły wejście dla owieczki i wybrudziły odciskami dłoni świeżo bieloną ścianę, co nie uszczęśliwiło staruszki – właścicielki domu.

 

Nie wszystkie obrazki pokazują tamten szalony rok z luźnej, komicznej perspektywy. Zdarzają się topielce, złodzieje, zaś pozornie z dzisiejszego punktu widzenia komiczna opowieść o jeansach ze Stanów, uświadamia bezradność ludzi opisywanych czasów.


Po latach większość osób ma tendencję do ukazywania radosnego, pozytywnego oblicza czasów swojego dzieciństwa. Wystarczy się przysłuchać ludziom stwierdzającym, że lepiej było za „komuny”, choć coraz częściej są to ci sami, którzy przeciw niej występowali. Wróćmy jednak do Obrazków..., w których drzemie świadomość, że wiele wówczas nie działało tak, jak powinno, że kawa nie była prawdziwą kawą, że nauczyciele nie mogli uczyć inaczej, że...


W końcu w dzieciństwie dużo się działo. Śmiech i płacz, na zmianę.


Książka Grażyny Treli stanie się dla osób pamiętających czasy – jak to się dziś zwykło mówić – słusznie minione podróżą sentymentalną w krainę młodości; w krainę, gdzie wyjadało się oranżadę w proszku, gdzie pornografię stanowiły zamglone zdjęcia i ręcznie zapisane oraz przepełnione błędami zeszyty żołnierza; w krainę, w której strach budziła czarna wołga, w której opłacało się naprawiać rajstopy, podciągając im oczka; w krainę pierwszych telewizorów, ale i pierwszych niepewnych pocałunków...


Dla tych zdecydowanie młodszych, którzy dopiero na lekcjach historii uczyli się rozwijać skrót PRL, może to być zupełnie nowe spojrzenie na tamte czasy, czasy dla nich tak odległe, że aż nieokreślenie baśniowe. Może to być zupełnie inna lekcja historii, na której ważne jest życie jednostki.

 

Dla mnie to przede wszystkim podróż przez zakamarki ludzkiej świadomości i pamięci, w której – niczym na obrazku – znajdują się co chwila nowe tematy.

 

 


© Michał Domagalski

 

 

 

Grażyna Trela, Obrazki z Nebraski
Warszawa 2011
Wydawca Prószyński Media 

Liczba stron: 280