Filip Surowiak – „Wiązka”

Redakcja
Redakcja
Kategoria literatura · 29 kwietnia 2011

Po kilku latach oczekiwania na debiut prozatorski Filipa Surowiaka wreszcie dostajemy „Wiązkę” – żeby nie powiedzieć – „ wiąchę” opowiadań tego młodego wrocławskiego pisarza.

 

 List (polecający)

 

Dotyczy:

 

„Wiązka”,  Filip Surowiak

Warszawska Firma Wydawnicza

Warszawa 2011.

Stron: 92, okładka miękka.

 

Premiera: 10 maja 2011

 

Do zdecydowanej mniejszości narodowej: czyli do Tych, którzy wciąż czytają książki ( i chcą, żeby to były książki dobrze napisane…)

 

 

 

Szanowni Państwo, z przyjemnością informuję, że 10 maja roku Pańskiego 2011,  miała miejsce premiera arcyinteresującej pozycji wydawniczej. Po kilku  latach oczekiwania na debiut prozatorski Filipa Surowiaka, wreszcie dostaliśmy  „Wiązkę” – żeby  nie powiedzieć  – „wiąchę”  opowiadań tego  pisarza.  

 

Ci czytelnicy,  którzy – podobnie jak niżej podpisany – zaznali już bezkompromisowej dykcji i zwariowanej narracji  ego-biografii Surowego; którzy podczas wielu wieczorów autorskich, slamów lub literackich festiwali przekonali się jak zgrabnie i z polotem, ale i z pazurem i dystansem można używać krytycznych dyspozycji umysłu, a jednocześnie soczystych wulgaryzmów – wiedzą, że podczas lektury nudzić się nie będą. Opinię  tę potwierdza sam profesor Stanisław Bereś – autor Przedsłowia otwierającego książkę.  

 

Inni Czytelnicy, którzy trafią przypadkiem na ten zbiorek lub sięgną po niego zachęceni widokiem nie-twarzowej okładki – mogą poczuć się wstrząśnięci, zniesmaczeni lub wręcz obrażeni w swojej najgłębszej istocie… Cierniowo - Chrytusowa symbolika elementów oprawy graficznej tomu Surowiaka może zwieść niezbyt uważne oko i w efekcie trwale uszkodzić zmysł postrzegania rzeczywistości. Tak, że nawet kiedy nieszczęśliwy czytelnik będzie starał się oczy przymykać – po lekturze „Wiązki” będzie widział więcej i ostrzej, ale najprawdopodobniej jeszcze mniej rozumiał niż przed ową lekturą... [Żeby dobrze pojąć rzeczowość tego ostrzeżenia trzeba sobie tutaj wyobrazić Gorliwego Katolika z przymrużonym okiem, albo Załzawioną Temidę, ewentualnie  Ogół Ludzki owładnięty nerwowym tikiem (kolejnym zresztą)…]  

 

Proza Surowiaka wali bowiem po oczach, nie da się jej nie zauważyć i nie da się  przeoczyć wskazywanych przez jej autora absurdów rzeczywistości, w której tkwimy. Nie da się nie parsknąć śmiechem, choćby miał to być śmiech podszyty bolesną świadomością tego jak jest.  Z opisów absurdu świata przeżuwanego i przeżywanego, z cierpkiej drwiny, autoironii, konfrontacji z własną bezsilnością; z zaskakujących dialogów z jeszcze bardziej zaskakującymi rozmówcami oraz z koronkowo poprowadzonych monologów o zabarwieniu paranoiczno-krytycznym, a także z tego, co dzieje się dziś w mieście Wrocław i wczoraj działo się na wąskich uliczkach słonecznej Valencji; z afirmacji  życia i wszystkiego, co przynosi czas  – z tego wszystkiego upleciona jest książka młodego wrocławskiego prozaika. I jeszcze z czegoś więcej: z prawdziwych marzeń i poruszeń ducha, codziennych satysfakcji i niecodziennych frustracji. Bo niektórym pisarzom trudniej wydać książkę niż innym i to bynajmniej nie z powodu niedoboru talentu… Bo ten Autor to nieżyciowy prześmiewca ale i życiowy nadwrażliwiec. To przemyślne pomieszanie, metodyczne wariactwo i nadwrażliwy intelektualizm ale i codzienna przaśność życia (Tyrmand użyłby tu być może słowa „dodupizm” albo „gównianość") – ukazana raz w karykaturze a kiedy indziej w niemal laboratoryjnym rozbiorze na czynniki  pierwsze i ostanie – stanowią o wartości tomu opowiadań Surowiaka.

 

Filip Surowiak, mimo, że wydaje pierwszy tom swoich opowieści o przygodach Edmunda w mieście Wrocław (i nie tylko o tym) – do debiutantów bynajmniej zaliczanym być nie musi. [Trudno byłoby powiedzieć czy powinien, gdyż w przypadku Surowiaka pojęcie  powinności  to istne semantyczno-etyczne kuriozum…] Publikował dotychczas w   „Cegle”, „Ricie Baum”, „Lampie i Iskrze Bożej” i – jak sam często przypomina z sentymentalnym rozrzewnieniem  – w „wątpliwej gatunkowo prasie kobiecej i erotycznej".  Swoje opowiadania prezentował szerszej publiczności na kilku poważnych festiwalach i czytywał najbliższym znajomym w zupełnie niepoważnych okolicznościach.

 

W różnych sytuacjach miałem okazję słyszeć i czytać prozę Filipa Surowiaka. Każdorazowo sprawiała mi przyjemność perwersyjna w swej naturze myśl, a w zasadzie wyobrażenie o tym, jak będą wyglądać twarze innych czytelników kiedy wreszcie ta proza ukaże się drukiem… Już za kilka dni będzie można to sprawdzić. Będzie można się nieźle zdziwić!

 

Osobiście i jako redaktor prowadzący portalu Wywrota.pl , pod którego patronatem ukazuje się „Wiązka” Filipa Surowiaka – Serdecznie Polecam!

Paweł Kaczorowski

 

 

 

 

Wydawca: WFW

 

Wiązka na FB

 

Wywrotowy Warsztat Niszy Krytycznoliterackiej

 

Blog Autora