O żywotności literatury

Paweł Kaczorowski
Paweł Kaczorowski
Kategoria literatura · 15 sierpnia 2010

Wspomnienie o Andrzeju Falkiewiczu w lekturze „Klauzury w kuszetce” Jerzego Łukosza.

 

Komentowanie wypowiedzi krytycznych takich osobistości literatury polskiej jak Andrzej Falkiewicz czy Jerzy Łukosz jest o tyle możliwe, o ile przez nich samych umożliwione. W przeciwnym razie autor komentarza wydaję się na ryzyko popełnienia literackiej dezynwoltury. Owo umożliwienie zaś wyraża się niekiedy poprzez celowe pozostawienie tekstu w postaci niedoskonałej, fragmentarycznej, nie poddanej działaniu redaktorskich kompetencji autora, stanowiącej bardziej wyraz czytelniczej inspiracji i refleksji niż diagnostycznych aspiracji krytyka. Tak właśnie przedstawiają się drobne szkice i wprawki do esejów Andrzeja Falkiewicza zawarte w zbiorze Znalezione. Szkice do książki ( ATUT, Wrocław 2009) a także notatki i zapiski  dziennikowe Jerzego Łukosza zebrane w tomie Klauzura w kuszetce ( ATUT, Wrocław 2001’), gdzie, na stronie 43. czytamy:

 

[Notatka z dnia: 28.05. 1995.]

 

„Przeczytałem książkę Andrzeja Falkiewicza Nie-ja Edwarda Stachury , którą przysłał mi autor. Pisane ze środka wtajemniczenia, z miłością do przedmiotu, w miłosnym „omdleniu”, bez krytycznego pazura. Podziwiam  Andrzeja Falkiewicza bez pazura, wolę Andrzeja Falkiewicza z pazurem. Który stan krytyka jest lepszy: z pazurem czy bez? Źle postawione pytanie, bo nie pytamy o pisarza: wściekły czy liryczny? Są dzieła krytyczne pozornie bez pazura, którym dzięki cierpliwości nasłuchiwania udziela się wibracja przedmiotu. Ta przeniesiona wibracja może być jak pazur. Krytyk nie powinien dysponować pazurem na każdą okazję. Ale też pazur pazurowi nierówny. Czy Brzozowski miał pazur? A porównajmy pazur Falkiewicza z, powiedzmy, takim ściegiem: - i pazur Reich-Ranickiego. To jakby porównać diagnozę z widowiskiem. Czy Stachura może wyzwolić krytyczny pazur? Rozumna refleksja o Stachurze jest zazwyczaj poetyckim rytuałem. Byłoby coś niestosownego w cięciu pazurem nawet tych niedokonanych miejsc w dziele Stachury. W książce Falkiewicza rzecz jednak nie w temperamencie, lecz w planie obserwacji. Falkiewicz zobaczył Stachurę miłośnie, ale zarazem w kosmicznym chłodzie. Jak tu znęcać się nad wierszem, jak ten:

 

Do traw miękkich 

jak na tratwy mnie wleczesz 

łagodnie 

Wysokość zmierzchu ci sprzyja 

ave lilija.”  

 

Nie bez przyczyny przywołałem ten właśnie fragment diariusza pisarza. Wspominany tu Andrzej Falkiewicz zmarł 22 lipca 2010. Komentarz taki ożywia postać Falkiewicza jako krytyka i przywołuje jego topos; ten z kolei karmi się wcześniej posianym słowem, które dojrzało i wydało plon w refleksji. Wciąż wydaje. Teksty źródłowe i sekundujące są ze sobą nierozerwalnie sprzężone, ich jedność i jednoczesny dyskurs form – ustanawiając  obszar pogłębionej lektury –  stanowi jednocześnie o sile  przyciągania przedmiotu. Ten zaś nie byłby możliwy do ujęcia gdyby nie autorstwo zarówno sprawcy dzieła jak i sprawców komentarzy do niego, dzięki którym źródło ujawnia swoją wieloaspektowość. Współczesna proza i poezja, eseistyka filozoficzna i krytycznoliteracka zacierając różnicę między teraźniejszością i przeszłością  są dla współczesnego odbiorcy jednym wielkim hipertekstem, przestrzenią nieskończonej inspiracji, żywą tkanką literatury.

 

Niewielu pisarzy, krytyków i eseistów w Polsce wykazało się taką dbałością o kształt i żywotność tejże tkanki  jak autor  Bytu bytującego (Wyd. T.P.W., Wrocław 1995)  i Klauzury w kuszetce, w tak osobisty a jednocześnie klarowny sposób mówiący wyżej o książce Andrzeja Falkiewicza i „pazurze krytyka” a w setkach innych wypowiedzi uprawiający z pasją refleksję krytyczną, w której doświadczać możemy ekscytującej wibracji przedmiotu ujętego w polszczyźnie najwyższej próby. Każde zdanie Łukosza [szczególnie w esejach zebranych w tomie Imperia i prowincje (Wyd. ATUT, Wrocław 2000)], naznaczone jest śladem jego linii papilarnych, nosi znamiona mistrzowskiego stylu i językowej finezji wielkiego erudyty, ale jest przede wszystkim wyrazem osobistego wyboru, esencją nie tyle estetycznych co życiowych decyzji i preferencji pisarza.

 

Łukosz nie stawia w swoim pisarstwie na moc pojedynczego słowa, mimo, że docenia jego wartość jako wyizolowanego narzędzia, posiada bowiem gruntowną wiedzę i rozbudowany aparat kategorialno-pojęciowy, nie nadużywa go jednak a niezwykle precyzyjnie dobywa.  Intelektualny i językowy i  arsenał możliwości Jerzego Łukosza nie opiera się bowiem na efekciarskiej żonglerce pojęciowej, choć egzemplifikacje, które czyni argumentując tok swoich wywodów są przejawem znawstwa historii i teorii literatury światowej (szczególnie niemieckojęzycznej) i polskiej. Główny  walor tego mówienia to ujawnione bogactwo myślowe, pasja i miłość do przedmiotu (przypisywane również przez Łukosza krytyce Falkiewicza). Jest to nie tyle adekwatne i uczone (choć również), co przyjazne i dbałe o czystość wyrazu mówienie o rzeczy literatury od strony samej rzeczy. Wypowiadanie myśli  istotnych, głębia i magnetyzm języka, radość płynąca z dopuszczenia do głosu samego dziania się literatury, przestrzenność ujęcia tematu i ukazanie perspektywy  dojścia do niego, żywej i wnikliwej z nim korespondencji – to są precjoza, które oferuje nam ten pisarz. Łukosz dowodzi, że dzieło literackie może udzielić czytelnikowi swojej żywotnej tkanki, wciągnąć go w swoją tajemną egzystencję i w trakcie lektury stać się współtworzonym przez czytelnika. Pisarz podkreśla też aspekt poznawczy lektury i pewność wiedzy z niej płynącej: „Otóż wyraz pełny zawarty jest w tekście, czyli lekturze, która jest jedynym stanem istnienia tekstu.” Opowieści o spotkaniach na tej drodze stanowią esencję eseistyki Łukosza.

 

Eseje i artykuły, w  których mówiący podmiot skrywa się za słowem i nie przesłania czytelnikowi otwartego dostępu do istoty opisywanego i namyślanego dzieła jednocześnie ujawniają intencje komentarza i emocjonalną relację ich autora z dziełem, o którym się wypowiada, lub którym inspiruje się snując rozważania teoretyczne na ogólniejszym poziomie.

Wszak: „Cała rzecz w tym, że przedmiot to nie martwe ciało, które demonstruje się w sposób bierny. Przedmiot jest wyrażany. Przedmiotowość to forma ekspresji. A ekspresja to własność przedmiotu. Podmiot nie znika w prozie przedmiotowej. On się zaledwie p o d p o r z ą d k o w u j e.” Trudno pomylić prozę krytyczną Jerzego Łukosza z twórczością innego autora, podobnie jak trudno znęcać się nad wierszem Stachury...

 

Łukosz w zbiorze Klauzura w kuszetce pozwala sobie na fragmentaryczność wypowiedzi i wynikającą z niej niedoskonałość formalną niektórych zamieszczonych tu zapisków. Dziennik z fizycznych i duchowych podróży pisarza – oprócz wspomnienia o książce Falkiewicza – pomieścił    niezliczoną ilość uwag o czytanych książkach i czasopismach, obejrzanych (w Polsce i krajach niemieckojęzycznych) spektaklach teatralnych, filmach i inspiracjach malarskich, z których wynikają później pomysły na powieściowe uobecnienia. Na przykład inspiracja malarstwem Velasqueza, który „zachowując fotograficzną wierność oryginałowi, wyrażał swą miłość lub niechęć” (Klauzura… s. 19.) stanowi punkt wyjścia  do skonstruowania w powieści Szeroka woda (Prószyński i S-ka, Warszawa 2005’) ważnego wątku niedopowiedzianej różnicy między portretami Amalii i  brzydkiej Amalii. Przywołuje również autor, wzorem diarycznej praktyki Tomasza Manna (por.  Terapia jako duchowa forma życia. Ja-diaryczne Tomasza Manna; Wyd. UWr., Wrocław1994.), wspomnienia sytuacji „błahych i codziennych” ale i zamieszcza w dzienniku wzmianki o spotkaniach i rozmowach z pisarzami, (jak np. anegdotyczna opowieść o zawarciu znajomości z Tadeuszem Różewiczem), i wielu innych momentach ważących zarówno na literackiej i światopoglądowej ścieżce rozwoju Łukosza, co również stanowiących przyczynek do jego biografii.

 

Jerzy Łukosz jest germanistą i wybitnym translatorem, w Klauzurze w kuszetce znajdujemy zapiski świadczące o trudach i satysfakcjach tej pracy, której efektem jest m.in. polska wersja Legendy o świętej Jadwidze [tzw. „Kodeks Hornigowski” (1451)]. Mamy również w Klauzurze pomieszczone fragmenty dramatów Łukosza (np. fragmenty Hauptmanna; Dialog 2001/9.), które tłumaczone na kilka języków, prezentowane również (najczęściej w formie czytanej) w teatrach niemieckich, stanowią osobne zjawisko w dramaturgii polskiej ostatnich dwóch dekad.  Znajdują się tu  także całe pasusy z powieści pisarza, jak np. fragment o palaczu zwłok, który znalazł się później w Lenorze (Prószyński i S-ka, Warszawa 2004’).

 

Korzystając ze znajomości języka i kultury niemieckojęzycznej części Europy zgłębia Łukosz u źródeł filozofię Nietzschego, Schopenhauera, Kanta,  mistyków śląskich, Junga i innych myślicieli. O lekturze dzieła Friedricha Nietzschego Ludzkie, arcyludzkie pisze na poły żartobliwie: „Rano czytałem Nietzschego. Czytać równocześnie Benna i Nietzschego to jak zapijać spirytus wódką – lub odwrotnie.” (s. 55.)  A chwilę dalej dodaje: „Nietzsche, Menschliches, Allzumenschliches, jego rozprawa z religią, głównie chrześcijańską. Tnie jak diament przez wieki myśli ludzkiej. Poczucie ogromu przy lekturze, poczucie olbrzymiości.” (s. 55.)

 

Osobistym odkryciem stała się dla mnie opowieść o życiu i twórczości von Kleista, ale nade wszystko studium jego samobójczej śmierci połączone z  raportem pisarza pielgrzymującego do miejsca jej popełnienia. Znajduję tu m.in. takie zdania: „Kleistowi uświadomienie, że nie można przenieść poza grób wypracowanej przez siebie wartości, którą tu był dla siebie zdobył, zabierało poczucie sensu i istnienia, i życia. (…) O samobójstwie z powodu nierozstrzygalności decyduje radykalizm lub niemożność. Nietzsche, a po latach Camus powiedzieli – że konsekwencja.”(s. 106.)

 

Efektem wejścia w tę opowieść było rozbudzenie się we mnie na nowo trudnej i osobistej refleksji nad sytuacją przeżycia momentu decyzji o przejściu w stan odpowiedzialności za życie i śmierć, i przyjęcie przez samobójcę funkcji przypisywanej Bogu; przeżycia namyślanego i rekonstruowanego w Klauzurze.  Doświadczenie zbliżającej się i przywoływanej śmierci przeniesiono tu w obszar namysłu i kontemplacji pustki, której siła, w obliczu braku dostępu do prawdy i nadziei na jego osiągnięcie, zmusiła niegdyś poetę von Kleista do samounicestwienia. 

 

 

Wszystkim Czytelnikom, którzy lekturę dzieł Jerzego Łukosza mają wciąż przed sobą –  polecam rozpocząć  tę znajomość od Klauzury w kuszetce, w której pisarz, znawca, erudyta, krytyk i  filolog jest przede wszystkim człowiekiem. Diariusz ten, również poprzez refleksje o życiu, śmierci, pamięci i losach recepcji twórczości kilku wielkich zmarłych pisarzy odsłania i stara się zaszczepić czytelnikowi to , co stanowi  o żywotności literatury – miłosną pasję do przedmiotu.

 

Paweł Kaczorowski

 

  

 

 

 

 

 

 

Na podstawie:

Jerzy Łukosz 

Klauzura w kuszetce. Dziennik. 

Wyd.  ATUT, Wrocław 2001

stron 232, okładka miękka.

 

http://www.atut.ig.pl/?234,klauzura-w-kuszetce

 

Por. też:

Jerzy Łukosz 

Imperia i prowincje. O literaturze niemieckojęzycznej i polskiej w dwudziestym wieku. 

Wyd.  ATUT, Wrocław 2000

stron 348, okładka miękka.

http://www.atut.ig.pl/?153,imperia-i-prowincje