Dźwięk pod progiem / podcast

Agnieszka Kłos
Agnieszka Kłos
Kategoria literatura · 6 lutego 2008

Wszystko zaczęło się od hałasu i krzykliwie prezentowanej poezji. Najpierw w knajpach w Stanach Zjednoczonych, a potem coraz powszechniej w klubach w całym kraju zaczęto organizować wieczory literackie, które z samą literaturą miały niewiele wspólnego. Chodziło raczej o dym i poczucie, że oto uczestniczy się w niezwykłym misterium.

Mniej więcej od lat 60. pojawiły się w Stanach Zjednoczonych miejsca, w których w najbardziej niekonwencjonalny sposób przekazywano informację poetycką. Działo się to za sprawą ruchu hipisowskiego oraz akademickiego, który rozluźnił znacznie swoje szeregi i obyczaje za sprawą narkotyków. Osobny głos w tej dyskusji zajęli poeci. Wędrujący z miasta do miasta, od komuny do komuny i opisujący swoje wędrówki. Szlak ich podróży to cały nurt w literaturze przygodowej i obyczajowej lat 60. i 70. Na podstawie ich doświadczeń wyrosło kino drogi oraz seriale o podróżujących ludziach dookoła świata. 

 

Pod koniec lat 60. poezja coraz swobodniej czuje się w klubach i na ulicy. Co ciekawe wielcy twórcy telewizyjnych programów postanawiają pod jej wpływem przeformatować telewizję. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się to zupełnie nieprawdopodobne, a jednak szefowie najlepiej oglądanych programów zapraszają do nich przydrożnych poetów oraz hipisowskich przywódców. Za jakość programów w latach 60. nie odpowiadali bezpośrednio dyrektorzy telewizji, ale specjaliści od PR. Funkcje w ówczesnej telewizji były wtedy podzielone zupełnie inaczej niż dziś. To znaczy na kształt programów i reklam (a były one podstawą rozwoju telewizji), odpowiadali wyłącznie specjaliści od reklamy. Nie było producentów ani kierowników produkcji. Nie było również nikogo, kto odpowiadał za kształt artystyczny telewizji. Czym zatem ona była? Mówi się dziś, że jedynie okienkiem reklamowym. A jednak znaleźli się wśród szefów agencji reklamowych ludzie, którym nieobce było zjawisko poezji ulicznej, a właściwie fenomen poetów. Widzieli oni, co w praktyce oznacza spotkanie poetów z tłumem i co mogą oni w nim wyzwolić.

 

Od poezji wykrzykiwanej w zadymionej knajpie do programu telewizyjnego już tylko krok. Ponoć najbardziej podobały się szefom wielkich agencji imprezy literackie zwane slamami, które polegały na najbardziej ekspresyjnym zaprezentowaniu swojego wiersza. Najgłośniejsi zdobywali pracę w telewizji, zabawiając publiczność między blokami reklam. Choć trudno w to dziś uwierzyć, amerykańska telewizja przykładała wielką wagę do wysokiej kultury. Koncern płatków owsianych reklamował się nie za pomocą krótkiej reklamówki (byłaby to strata pieniędzy), ale całego bloku telewizyjnego, w którym pokazywano sztuki Szekspira oraz prezentowano najnowsze wiersze głośnych poetów miejskich.

 

Furorę robił w tym czasie młody aktor, który nie sprawdził się w teatrze, działał jednak na ludzi jak magnez - Ronald Reagan. Przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych reklamował energię elektryczną i królował w bloku kulturalnym, który sponsorowali specjaliści od zasilania miast.

 

Co pozostało dziś po tym hałasie? W pewnym sensie szum i znacznie subtelniejszy syk, którego wypada nasłuchiwać przed komputerem. Okazuje się bowiem, że przyszłość poezji należy do podcastów. To one wygrywają wszelką batalię o prawo słyszalności i sposoby docierania do odbiorców. Tylko początkowo sposób ten uznano za ryzykowny i mało atrakcyjny. Z czasem (a sektor ten poszerza się i przybiera coraz bardziej profesjonalny kształt), podcasty wyprzedzą konwencjonalne nagrania poezji na płytę lub zwykłe wieczorki literackie. Publiczność nie siedzi w tym samym miejscu, co dziesięć, dwadzieścia lat temu. Ruszyła się ze swoich miejsc i nic już jej tam z powrotem nie zaciągnie. Najnowszy sposób na złapanie słuchacza, a potem czytelnika narodził się oczywiście w Stanach Zjednoczonych. Tam słucha się poezji campusowej (jak w czasach Jima Morrisona), na przenośnych nośnikach. Tendencją jest natomiast słuchanie jej za pomocą komputera.

 

Koniec roku 2007 należał do słuchaczy podcastów. Najnowsze badania dowiodły, że słuchało ich 18, 5 mln odbiorców. W przyszłym roku liczba ich wzrośnie do 65 mln użytkowników. Zwykli użytkownicy sieci najczęściej sięgają po podcasty radiowe, które odtwarzają przy pomocy smartphone'ów. Inni od razu sięgają po coraz bardziej profesjonalnie zmontowane podcasty poetyckie. Artystyczne przesilenie? Nie to tylko język znalazł sobie nową drogę do odbiorcy.

 

agnieszka kłos