Sieć najlepszym źródłem pamiętania i sposobem na zapisywanie treści, której zapomnieć nie sposób? Dlaczego nie?
Stany Zjednoczone od kilku lat prześcigają
się w konkursach, których celem jest wyłowienie gwiazdy najlepiej
piszącej o historii. Wypada dodać, że największe bitwy o tytuł
współczesnego historyka w sieci toczą się na blogach amerykańskich
nastolatków i zawodowych historyków. To w ich archiwach mieści się
współczesna pamięć o przeszłości.
Kompilacja
współczesnych mediów i historii wydaje się na pierwszy rzut oka
niemożliwa do pogodzenia. A jednak sieć umożliwiła niespotykaną
do tej pory ekspansję tematów historycznych, które podlegają coraz
staranniejszym opracowaniom. Dzięki Internetowi możliwe staje się
sięganie do coraz odleglejszych źródeł pamięci, cytowanie bezpośrednich
świadków lub wskrzeszanie mitów. Bo sieć to doskonałe źródło
multimediów, a właśnie one cieszą się dziś największą popularnością
w nauce. Wiedzą o tym nauczyciele historii w amerykańskich szkołach,
w których po raz pierwszy na świecie wykorzystano sieć do nauki przyrody,
matematyki czy historii. To, co w Europie uznano za brak wrażliwości
i wykrzywienie metody dydaktycznej, Ameryka przyjęła z entuzjazmem.
Nauczyciele wraz z uczniami budowali pierwsze strony historyczne swoich
miast, starannie odtwarzali drzewa przodków i przyglądali się symulacjom
największych bitew w historii świata. A wszystko to w Internecie,
który stał się naturalną platformą pamiętania. Sieć to przede
wszystkim jednak blogi i całe bogactwo wykorzystania ich w charakterze
podręcznych notesów, w których zapisuje się rzeczy "do zapamiętania".
Dziś blogi przejęły znaczny ciężar odpowiedzialności za pamięć
i to na nich trwa walka o kształt współczesnej historii Stanów Zjednoczonych.
Europa na tym
tle wypada bardzo blado. Metody kształcenia młodych ludzi w oparciu
o możliwości drzemiące na zasobach sieci niemal nie istnieją. Internet
nie został uznany za wiarygodne źródło pamięci i sposób zapisywania
historii. Co więcej, uważa się, że może cytować błędy, kopiować
rażące odchylenia od prawdy. Jednym słowem może kłamać na temat
faktów. Czy tylko dlatego sieć przestała być wiarygodnym źródłem
poznania faktów? Być może problem tkwi w samych nauczycielach i ich
podejściu do komputerów. Jak pokazują ostatnie sondaże, nauczyciele
europejscy nie ufają sieci i boją się inicjować kontakty z "wielkim
śmietnikiem" na lekcjach. Większość nauczycieli historii nie
potrafi sobie nawet wyobrazić, że można połączyć na lekcji tak
odległe dziedziny życia jak historia i Internet.
A w Stanach
Zjednoczonych trwa odwrót od klasycznych podręczników na rzecz multimediów,
które znajdują sobie coraz szersze zastosowanie w szkolnictwie. Wiadomo,
że właśnie Stany stały się kolebką nowoczesnego podejścia do
historii jako nauki o przeszłości w kontekście współczesności.
Krótko mówiąc kilka lat temu nauczyciele historii zauważyli, że
mogą zainteresować uczniów wyłącznie wtedy, kiedy mówią o przeszłości
w sposób niekonwencjonalny. Wybierali więc bohaterów historii wśród
zwykłych obywateli, proponowali nowe podejście do tematu starego jak
świat za sprawą komputera lub kamery cyfrowej, opowiadali wreszcie
o przeszłości jak najbardziej żywym językiem. Historia w Stanach
to kolaż faktów, mitów i nowej narracji, w tym zastosowania sieci.
Kto przebywa
na co dzień w sieci? Badania wykazały, że w Stanach Zjednoczonych
bawią się surfowaniem nawet osoby dobiegające dziewięćdziesiątki.
Zwiększa to szansę na spotkanie z żywym świadkiem, który o pisanej
historii może powiedzieć dużo więcej. Uczniowie w szkołach otrzymują
często zadanie "wyławiania" świadka w sieci i szukania
ich za pomocą anonsów na blogach. Warto dodać, że blogi historyczne
w Stanach prowadzą z dużym powodzeniem medialnym również najwięksi
historycy oraz zawodowi reporterzy, którzy zajmują się na co dzień
odkrywaniem faktów.
W 2005 roku
doszło do niezwykłego wydarzenia. Ekspansja blogów historycznych
w sieci spowodowała tak wielkie zainteresowanie uczniów historią,
że postanowiono to wykorzystać. Zorganizowano po raz pierwszy konkurs
dla ludzi piszących o historii - "The Cliopatria Awards"
(http://hnn.us/blogs/entries/46208.html), który do dziś cieszy się
największym prestiżem. Uczestniczą w nim zarówno amatorzy, jak i
profesjonaliści. W tym roku rozszerzono konkurs o inne media. Wydaje
się, że fenomen blogów pomógł organizatorom w osiągnięciu sukcesu.
Ostatecznie to właśnie pierwsze blogi, a więc notesy do nawigacji,
służyły ich użytkownikom jako "karteczki" wspomagające
pamięć. Kto by pomyślał, że w wiele lat po powstaniu pierwszego
w sieci bloga, świat zapełni się historiami z przeszłości? Oto
lista nagrodzonych w zeszłym roku. Spójrzcie, jak pasjonująco można
pisać o historii i faktach, które ktoś niesprawiedliwie uznał za
skończone.
Wyróżnione
blogi:
- In the middle - a medieval studies group blog (best group blog),
- Civil War Memory - Reflections of a High School History Teacher and Civil War Historian (best indyvidual blog),
- Religion in american history (best new blog),
- post Timothy Burke, "Knowledge is Inconvenient" (najlepszy post),
- Errol Morris, "Which Came First, the Chicken or the Egg?" (best series of posts)
- Steamboats are Ruining Everything (best writer).