#DzieńMatki inaczej, czyli super matka vs. super szczęśliwa matka

Anonimowy Użytkownik
Anonimowy Użytkownik
Kategoria lifestyle · 20 maja 2021

Dzień Matki to jedno z najpiękniejszych i najbardziej chwytających za serce świąt w naszym kalendarzu. Matka to przecież miłość, oparcie, spokój, troska, czułość, ciepło, zrozumienie i współczucie… No cóż moje Panie – Wonder Woman by się nie powstydziła takich cech. Ale czy zawsze, czy na pewno tak jest? Przecież my - matki nie jesteśmy nadludźmi (póki co), mamy co prawda swoje supermoce, ale mamy też lepsze i gorsze dni. A podczas tych drugich z rzadka udaje nam się wdrapać na piedestał, na który nas wyniesiono. Kto więc ustawił nam poprzeczkę tak wysoko? Czy zawsze musimy być na 100 proc.? Jak w macierzyństwie mamy nie zagubić siebie? I wreszcie czego tak naprawdę potrzebują od nas nasze dzieci?

 

W radosnym oczekiwaniu

 

W dzieciństwie wozimy w wózeczkach lalki, czeszemy im włosy, przebieramy, karmimy… przygotowując się bezwiednie do ważnej roli w naszym życiu. Nie każda z nas tę rolę wybierze, lecz są to decyzje wieku dorosłego, a póki co kolejne pokolenie małych dziewczynek z zaangażowaniem i atencją pcha małe wózki z wyobrażonymi dziećmi. Potrzeba macierzyństwa zakodowana jest głęboko w nas, bycie matką to coś czego większość z nas pragnie, do czego dąży i co idealizuje. Swoją wiedzę opieramy na poradnikach, blogach, wiadomościach przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Wydaje się nam, że będzie to spełnienie naszych marzeń, instynktownie realizowane, napędzane naszą miłością i dobrymi chęciami. Poprzeczka zawieszona jest wysoko, bo przecież według norm podręcznikowych trzeba być mamą mądrą, uważną, wyczuloną na potrzeby najmłodszych, zawsze gotową do pomocy, tworzącą ciepły i rodzinny dom, którego wyznacznikiem jest codzienny zdrowy i pożywny obiad. Wydaje się nam, że wszystko to przyjdzie naturalnie, jesteśmy młode, pełne sił, a macierzyństwo doda nam tylko jeszcze skrzydeł… 

A potem rodzi się dziecko.

 

Codzienne zmagania

 

Poradniki informują:

Dla harmonijnego rozwoju dzieci, z każdym trzeba spędzać minimum 30 minut dziennie. 

Doradzają by wychodzić z nimi na przynajmniej godzinny spacer do parku lub na plac zabaw.

Małym dzieciom powinno się dostarczać stymulujących rozwój bodźców, angażować je w rozwijające gry i zabawy.

Starszemu rodzeństwu oprócz pomocy w nauce, należy zapewnić dodatkowe zajęcia w zgodzie z jego zainteresowaniami lub potrzebami. 

Zbilansowana dieta i kształtowanie zdrowych nawyków żywieniowych od najmłodszych lat będzie miało wpływ na zdrowie dzieci w latach późniejszych. Sugerowane są więc posiłki, co trzy godziny, przy wspólnym stole.

Dodatkowo wieczorne czytanie i zachęcanie do niego, unikanie pośpiechu i popędzania, jak również podniesionego tonu.

I jeszcze... rachunki sugerują, że trzeba jednak pracować na pełny etat.

 

W szranki z tymi wytycznymi stają każdego dnia matki na całym świecie. Próbując sięgnąć ideału, lub chociażby osiągnąć przyzwoity wynik doznają frustracji i uczucia niezadowolenia z siebie. Przy kilkorgu dzieciach zmagania z tymi wytycznymi są w zasadzie niemożliwe do zrealizowania. Oczywiście życie zmienia i poszerza powyższe wymagania dodając swoje własne, związane np. ze zdrowiem i dodatkowymi potrzebami w tym zakresie, czy też opieką nad własnymi rodzicami lub chociażby prowadzeniem domu i pielęgnowaniem związku.


Nieidealna lecz wystarczająca

 

Oprócz bycia mamą, zazwyczaj jesteśmy również partnerkami, córkami, koleżankami, prowadzimy dom i gdzieś pracujemy. We wszystkich tych funkcjach staramy się być jak najlepsze. Macierzyństwo nie jest jedynym zadaniem, na którym możemy się całkowicie skupić. Samo z siebie generuje dużo emocji i kosztuje wiele energii, a jeżeli dodamy do tego stres związany z pracą, dbanie o dom i relacje z partnerem i bliskimi osobami – sytuacja robi się miejscami dramatyczna. Możemy w nią brnąć dalej, starając się osiągnąć ideał we wszystkich dziedzinach, przy okazji opłacając to własnym zdrowiem, lub... choć trochę odpuścić.

Przyznajmy przed sobą, że nie musimy być idealne. Bądźmy wystarczające. Przede wszystkim dla siebie, bo dla naszego dziecka zawsze będziemy jedyne i najlepsze. Zadajmy sobie pytanie czy młody człowiek doceni zbilansowany i świeżo przygotowany posiłek, który poda mu nieobecna i przemęczona mama? Czy aż takie znaczenie ma godzinny spacer, gdy przez telefon będziemy załatwiały sprawy zawodowe? Czy w indywidualnym czasie z dzieckiem liczy się jego jakość czy długość? Czy niekończąca się ilość zajęć dodatkowych dla naszej pociechy, nie jest aby realizacją naszych ambicji a nie potrzeb dziecka? Czy nadmierne zmęczenie i blokowanie własnych uczuć i potrzeb nie prowadzi nas coraz częściej do gwałtownych wybuchów? Czy rzeczywiście tylko my jedyne potrafimy wszystko zrobić dobrze przy dziecku, w domu, w pracy? 

 

Wybaczyć sobie 

 

Michał Zawadka – ekspert rozwoju mentalnego młodych ludzi i rodzin - Pracuję z rodzicami od lat. Większość uczestników moich warsztatów czy grup dedykowanych rodzicom to właśnie mamy. Bardzo często oprócz chęci pomocy dziecku do kontaktu ze mną kieruje je jednak poczucie winy. Niezależnie od tego, jak każdego dnia naginają swoją codzienność, prywatność, kobiecość, marzenia, by być jak najlepszą mamą dla swoich dzieci, to pod wpływem wyobrażeń społecznych, ocen rodziny, strachem przed „nie byciem idealną mamą” zarzucają sobie „jestem zła”, „jestem beznadziejna”, „jestem niewystarczająca”… W ogromnej liczbie przypadków okazuje się, że za taką postawą i wyobrażeniem siebie idą „braki” w postrzeganiu siebie, postawy nabyte w dzieciństwie, ciągnące się i nierozwiązane problemy niezaspokojonych emocji sprzed wielu lat. 

Po pierwsze drogie Mamy pamiętajcie, że z jednej strony „idealna mama” nie istnieje, a z drugiej Wy jesteście idealnymi mamami dla waszych dzieci. 

Po drugie, większość powodów budzących poczucie winy wśród mam wymaga zmiany patrzenia na siebie, to znaczy ważne, aby każdy zauważony „problem” był powodem do refleksji i punktem do przemyśleń oraz pracy nad sobą, a nie do obwiniania siebie. Poczucie winy jest ogromną blokadą myślenia i działania. Obwiniając się zaczynamy destrukcyjnie myśleć o sobie, pobudzamy trudne i negatywne emocje, a w takim stanie podejmujemy złe decyzje i działania, które jeszcze bardziej mogą pobudzić i potwierdzić nasze myśli „jestem zła” i jednocześnie nieświadomie krzywdzić nasze dzieci. Traktujmy wszelkie trudne momenty, jako „przebłyski świadomości”, które mówią nam „pomyśl o tym”, „w tym możesz się rozwinąć lub nad tym popracować”. Tylko proszę dobrze się zrozummy, nie zachęcam do jeszcze większego parcia na bycie 100% mamą i idealną kobietą, mówię tylko o racjonalnym podejściu do swojej osoby i stawania się bardziej świadomą dla siebie i tym samym dla swoich dzieci. Chciałbym pogratulować każdej Mamie, która widzi „problem” w sobie, bo to początek świadomej pracy nad sobą. 

Po trzecie jeżeli faktycznie, w co nie wątpię, chcecie być „idealne” dla dzieci, to pierwszym krokiem jest akceptacja siebie i przepracowanie poczucia własnej wartości. Tylko wtedy, robiąc „porządek ze sobą” możemy „bez napinki” dbać o swoje pociechy. W przeciwnym razie będziemy powielać schematy, które nas wpędzają w poczucie winy. 

Po czwarte odpuśćcie sobie! Macie prawo być zmęczone, macie prawo mieć dosyć, macie prawo się zdenerwować, macie prawo być same, macie prawo chcieć nie widzieć swoich dzieci, żeby odpocząć, macie prawo płakać, macie prawo… i nadal będziecie najlepszymi mami dla swojego dziecka. 

Po piąte - przestańcie się porównywać i spełniać czyjeś oczekiwania względem tego, jakby to ktoś lepiej wychował Twoje dzieci. Bądźcie asertywne i szczere ze sobą, zamiast biczować się wewnętrznie opiniami innych na swój temat. Tak wiem nikt nas nie uczył w szkole jak być świadomym rodzicem, na szczęście jednak możemy się rozwijać, bo kochamy nasze dzieci. 

Uważności!

 

Zadbać o... mamę

 

A teraz weźmy głęboki oddech.. i pomyślmy o sobie. Bo jak mądrzy ludzie mawiają - szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Czy dzielenie się obowiązkami jest złe? Może czas porzucić sprawowanie kontroli i przekazać część zadań współmałżonkowi, opiekunce, babci, a starszym dzieciom pozwolić na samodzielnie wykonywanie niektórych czynności, niezależnie od początkowych rezultatów. Takie odpuszczenie kontroli wyjdzie na dobre całej rodzinie, a nam pomoże nie tylko odpocząć ale przede wszystkim wyjść z utartych, niewygodnych schematów.

Zadbajmy o czas dla siebie. Czas nieprzerywany wołaniem dzieci i pytaniami partnera. Czas uzgodniony z pozostałymi domownikami. Niech będą to chwile przy książce, w domowym SPA, czy czas na zewnątrz, w naturze. Ten ostatni wykorzystujmy również, gdy czujemy, że zbliża się moment wybuchu nagromadzonych emocji – wtedy po prostu zabierzmy siebie na spacer. Dbanie o siebie to również praca nad sobą, samorozwój. Medytacja, techniki oddechowe, joga – wszystkie razem i każda z osobna pozwalają odprężyć się i dają energię, tak potrzebną wszystkim zabieganym mamom. Pomimo, że może wydawać się nam, że nie mamy na to czasu w napiętym grafiku – to pamiętajmy, że taka aktywność nie wymaga go dużo, natomiast z całą pewnością pomoże nam odnaleźć wewnętrzną równowagę i przestrzeń do działania.  

 

Dziecięce potrzeby

 

Michał Zawadka - Zbierając wszystkie głosy młodych ludzi jakie docierają do mnie od lat, to potrzeby dzieci zamknąłbym w jednym stwierdzeniu „mamo jesteś najlepszym gadżetem, jaki mogę dostać!”

Pamiętajmy, że to my ukrywając swoje niedociągnięcia chcemy kupić radość podopiecznych i wynagrodzić im brak naszego czasu. Jednak elektronika i plastik nie przytulają, a właśnie te uważne, zwykłe chwile najbardziej wspierają i rozwijają umysł dzieci. Zatem pamiętajmy, że nasze dzieci wolą się tulić do nieidealnej mamy niż płakać w samotności kiedy mama pędzi za byciem idealną wpadając od czasu do czasu z kolejnym upominkiem…

 

 

Tekst powstał we współpracy z Michałem Zawadką – ekspertem rozwoju mentalnego młodych ludzi i rodzin oraz autorem bestsellerowych książek wspierających ten rozwój, takich jak „Chcę być kimś” i „Uśmiechologia. Pozytywna strona myślenia”, a także twórcą przestrzeni dla rodziców „Uwaga na dzieci”.