Historia pewnej miłości
Podróżowanie to miłość na całe życie.
Przyznaję, że nie zawsze układa się między nami tak pięknie, jak byśmy tego chcieli. Bywa, że nasz związek przysycha i więdnie. Że trzyma się na ostatniej niteczce. Że ledwo dyszy i błaga o resuscytację. Bywa, że staje między nami brak czasu. Częściej – brak pieniędzy. Patrzymy wtedy na siebie, jak dawni kochankowie – z czułością i sentymentem, ale bez większej nadziei na to, że jeszcze kiedyś będziemy się nawzajem mieć. Ale przecież ta iskra wciąż się tli.
Aż w końcu jakiś impuls, ożywczy powiew wiatru. Pomysł na nową wycieczkę jak haust świeżego powietrza. Nowy bilet w kieszeni. I płomień naszej miłości wybucha ze zdwojoną siłą. Wystarczy, że spakuję plecak, że wsiądę do pociągu, że znajdę się na lotnisku – i nagle wszystko znów jest w najlepszym porządku, jakby nigdy nie było między nami tych cichych dni, tego mijania się w drzwiach, tych spojrzeń pełnych żalu. Znów jest tak, jak ma być: jestem w drodze.
Jeszcze będzie przepięknie
Piszę te słowa w roku pańskim 2020; w roku, który sparaliżował i wprawił w niemałą konsternację cały świat. To nie jest dobry rok na wiele rzeczy i podróżowanie jest, niestety, jedną z nich. Wiele planów trzeba było pozmieniać, wiele marzeń znów odłożyć na później. Mnie osobiście ten rok uniemożliwił kontynuowanie podróży, którą zaczęłam jeszcze w 2019 – pomysł był taki, by zrobić sobie kilkumiesięczną "przerwę od życia", popodróżować trochę po Europie i zobaczyć, co z tego wyniknie. I choć nie dotarłam do wielu miejsc, do których dotrzeć zamierzałam i nie zrobiłam wielu rzeczy, które zrobić planowałam, to jednak udało mi się zebrać przez te kilka miesięcy sporo ciekawych doświadczeń, którymi chciałabym się w tym artykule podzielić. Bo przecież świat jeszcze kiedyś wróci do normy, przecież jeszcze będzie przepięknie. I znów będziemy wpisywać w wyszukiwarkę frazę "jak tanio podróżować".
Co w podróży kosztuje najwięcej?
Każdy podróżnik wie, że największe wydatki w podróży to transport, zakwaterowanie i wyżywienie. Wszystkie inne rzeczy, typu bilety do Colosseum czy na inną Wieżę Eiffla to tylko extrasy, okazjonalne wydatki, które oczywiście dobrze sobie wpisać w budżet, ale to nie one spędzać nam będą sen z powiek, jeśli chcemy wyruszyć w dłuższą podróż. Gdzieś trzeba przez cały ten czas spać i coś trzeba jeść, a także – jak wynika z samej definicji podróży – jakoś się przemieszczać. Więc żeby obniżyć całkowity koszt podróżowania, najlepiej znaleźć sposoby na to, by ograniczyć do minimum wydatki w tych właśnie trzech obszarach.
Sposoby na redukowanie kosztów transportu nie są przedmiotem tego artykułu, choć oczywiście wystarczy tylko trochę ruszyć wyobraźnią, by wpaść na odpowiednie rozwiązania (np. BlaBlaCar czy stary dobry autostop). Być może wrócę do tego tematu w przyszłości, a dziś chciałabym opowiedzieć wam o moich doświadczeniach w podróżowaniu z HelpX.
Co to jest HelpX
HelpX to, najogólniej rzecz ujmując, internetowa platforma wymiany, na której można znaleźć oferty wolontariatu z całego świata. Gospodarze oferują zakwaterowanie i jedzenie za kilka godzin pracy dziennie: zwykle chodzi o pracę w domu czy gospodarstwie, pomoc na farmie czy przy budowie. Bywają też oferty pracy w hostelach czy guesthousach, choć zdecydowanie rzadziej – więcej tego typu ogłoszeń znajdziemy na innych platformach działających na podobnych zasadach, takich jak Worldpackers czy Workaway. HelpX to w większości przypadków po prostu osoby prywatne, potrzebujące jednej czy dwóch par rąk do pomocy w obejściu w zamian za kąt do spania i ciepłą strawę.
Pomysł stary jak świat
Pomysł nocowania u ludzi w zamian za pracę jest stary jak świat, tyle tylko, że kiedyś trzeba było w tym celu chodzić od drzwi do drzwi i pytać, czy można gospodarzom narąbać drewna i przespać się u nich w stodole. Sama nie pamiętam tych czasów, ale Stachura tak robił i potem pisał o tym książki. Technologia wyeliminowała ryzyko, że ktoś zatrzaśnie nam drzwi przed nosem i powie "won, włóczęgo!". Można skontaktować się z gospodarzami przed przyjazdem i zadać nurtujące nas pytania o rąbanie drewna i stodołę. Dzięki temu, w momencie pukania do drzwi wszystko jest już dopięte na ostatni guzik. Sted, staruszku, byłbyś zachwycony!
Gospodarze, którzy szukają pomocników na HelpX też raczej nie wypadają srokom spod ogonów i generalnie kumają, o co chodzi w tym całym podróżowaniu. Nie będą patrzeć na nas jak na kosmitów albo zadawać głupich pytań, po co to robimy i czego szukamy – widzieli przed nami niejedno i niewiele ich dziwi. Otwartość umysłu potwierdzona! I tak bogiem a prawdą, to raczej nie będziemy spać w stodole...
Autentyczne doświadczenie kulturowe
Ofert na HelpX – wcale nie przesadzam – są tysiące. Można jechać, gdzie dusza zapragnie. Do tego mało kto wyznacza limity czasowe – można zostać w jednym miejscu tak długo, jak się komu podoba, od tygodnia do kilku miesięcy. No i jest jeszcze dodatkowa korzyść w postaci autentycznego doświadczenia kulturowego – mieszkamy u tubylców, poznajemy ich zwyczaje, rytuały, gusta, sąsiadów, dzieci, psy i kury. Można się naprawdę przekonać, jak się żyje w danym miejscu, a nie tylko jak to jest być w tym miejscu turystą.
Ja, na przykład, w Hiszpanii pieliłam ogródek parze angielskich emerytów. W Normandii gotowałam obiady przemiłej pani, która sama nie miała czasu przygotowywać sobie posiłków, bo ciągle pracowała z nosem przyklejonym do komputera. W Oksytanii opiekowałam się psem wielkości cielęcia. W Alpach pomagałam sprzątać guesthouse. I z ręką na sercu mogę powiedzieć, że wymiana praca za utrzymanie jest naprawdę w porządku i nie zdarzyło mi się żeby ktoś próbował wykorzystać mnie jako darmową siłę roboczą i nie zaoferować niczego w zamian. U wszystkich gospodarzy dostałam wygodne łóżko i przyzwoite posiłki oraz wystarczającą ilość czasu dla siebie, by pozwiedzać okolicę.
Kto pyta, nie błądzi
Choć osobiście nie miałam żadnych negatywnych doświadczeń, nie wątpię, że i takie się zdarzają. System jest bardzo dobry, ale jednak nie idealny: nie wyłapie wszystkich nieuczciwych użytkowników. Prawdopodobnie najlepszym sposobem na uniknięcie nieporozumień jest zdobycie jak największej ilości informacji od przyszłych gospodarzy jeszcze przed wyjazdem. Grunt, to nie bać się pytać! Jakie dokładnie warunki zakwaterowania oferują? Ile posiłków dziennie? Ile godzin pracy będą od nas wymagać? I ile dni w tygodniu? Tu takim ogólnie akceptowanym standardem jest 5-6 godzin pracy przez pięć dni w tygodniu – jeśli gospodarze wymagają więcej niż to, powinni również zaoferować jakieś dodatkowe wynagrodzenie.
HelpX ma również tę dobrą stronę, że umożliwia wystawianie opinii i wymianę informacji na temat tak gospodarzy, jak pomocników. Jeśli więc ktoś przed nami miał jakiekolwiek złe doświadczenia z danym gospodarzem, to na pewno znajdziemy tę informację w opiniach na jego/jej profilu. Można też skontaktować się z osobami, które były wcześniej u gospodarza, który nas interesuje i zapytać o zdanie.
Wiem, że nie tylko mój związek z podróżowaniem nie zawsze układa się tak pięknie jak bym tego chciała. Są przecież ludzie, którzy chcieliby więcej podróżować, ale – na przykład – ogranicza ich sytuacja zawodowa, zdrowotna albo rodzinna. Albo tacy, którzy mają pieniądze, ale za to nie mają czasu. I na te problemy HelpX już raczej nic nie poradzi. Ale jeśli z jakichś powodów tak się składa, że macie czas na podróżowanie, ale nie macie kasy, to chyba trudno o lepszą formę. Sprawdzone info!
Dominika Ciechanowicz