Samoakceptacja – wszystko co chcielibyście wiedzieć o miłości do siebie, ale baliście się zapytać

Siffu
Siffu
Kategoria lifestyle · 7 maja 2020

 

Z ludźmi w życiu to jest tak, że pojawiają się i znikają, przychodzą, odchodzą, rodzą się i umierają, wyjeżdżają na Antypody, wstępują do Legii Cudzoziemskiej albo wpadają pod pociągi. I generalnie nie ma co na nich liczyć za bardzo, moim zdaniem. Oczywiście jak są to bardzo fajnie i powinniśmy dbać o relacje z tymi, którzy są dla nas ważni, ale konkluzja z tego dziwacznego wstępu ma płynąć taka, że najbardziej trwała relacja w życiu to relacja z samym/ samą sobą. I dziś spróbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie, jak to zrobić, żeby była jak najlepsza. Jak pokochać siebie miłością wielką, nieskończoną, bezwarunkową i aż po grób?

 

"Miłość do siebie"...

 

to fraza, którą często traktujemy dość nieufnie, bo trochę kojarzy się z egoizmem, zapatrzeniem w siebie albo nawet z tym nieszczęsnym Narcyzem zakochanym we własnym odbiciu. Śpieszę donieść, że nie w tym rzecz. Narcyzm często idzie w parze z egocentryzmem i arogancją, i paradoksalnie wyrasta na gruncie niepewności i niskiej samooceny – tak niskiej, że osoba narcystyczna wciąż potrzebuje potwierdzania własnej wartości.

 

Miłość do siebie, która nas tu interesuje to, innymi słowy: samoakceptacja, poczucie własnej wartości, pozytywny stosunek do siebie. I tego chcemy w życiu jak najwięcej! Im więcej miłości do siebie, tym więcej miłości w naszym życiu w ogóle. Im więcej miłości mamy w sobie dla siebie, tym więcej możemy jej dać innym ludziom. Im więcej jej dajemy innym ludziom, tym więcej do nas wraca. I koło się zamyka. Wszędzie pełno miłości.

 

Kto pogardliwie mruczy w tym momencie pod nosem: "co to za ckliwe brednie", niech będzie łaskaw rzucić okiem na poniższą listę naukowo udowodnionych korzyści płynących z samoakceptacji. Ludzie, którzy kochają siebie:

  • są mniej podatni na wpływy i perswazje
  • są bardziej pewni siebie
  • są empatyczni i otwarci na innych
  • są odważni i niezależni
  • mają lepsze relacje z innymi
  • nie pozwalają się krzywdzić
  • podejmują lepsze decyzje
  • mniej się martwią
  • są zdrowsi
  • są szczęśliwsi
  • bardziej cieszą się życiem.

Jakby ktoś wciąż pozostawał nieprzekonany, mam w zanadrzu jeszcze jeden argument z gatunku

pragmatycznych. Skoro wiemy, że musimy żyć sami ze sobą aż do śmierci, że nie możemy rozwieść się ze sobą ani od siebie uciec... to naprawdę o wiele rozsądniej jest siebie polubić, niż spędzać życie z kimś, za kim nie przepadamy.

Wszyscy przekonani? Do rzeczy zatem.

 

Krok pierwszy: zrób listę rzeczy, które w sobie kochasz

 

Nie mentalną listę, tylko fizyczną, na papierze, żebyś zawsze mógł/mogła do niej zajrzeć, kiedy zabraknie Ci wiary w siebie. Zapisz wszystkie swoje najlepsze cechy, dary, zalety, talenty, mocne strony (uczciwość? wrażliwość? analityczny umysł? piękny głos? talent literacki?). Wszystko co Ci się w sobie podoba, co jest w Tobie najbardziej Twoje, najlepsze i najfajniejsze.

Niektórym przyjdzie to z łatwością, dla innych okaże się zdumiewająco trudne – jeśli należysz do tej drugiej grupy, to nie oceniaj siebie źle, nie krytykuj, tylko pozwól sobie pomóc. Zapytaj bliskich, co w Tobie cenią, pozwól im się naprowadzić na dobry trop. Umieść na swojej liście ich odpowiedzi, zastanów się nad nimi, może wypłynie z nich coś nowego. Daj sobie kilka dni, niech lista będzie otwarta. To, czy umiemy dobrze myśleć o sobie, czy dostrzegamy w sobie dobre strony jest często efektem wychowania, tego ile bezwarunkowej miłości dostaliśmy w dzieciństwie. Nie każdy pod tym względem miał szczęście i nic już na to nie poradzimy. Kto nie miał szczęścia, ten może tu potrzebować więcej wsparcia i pomocy. Daj sobie to wsparcie, poproś o pomoc ludzi dobrej woli!

 

Krok drugi: zrób listę swoich wad

 

Krok równie istotny, który ma nam przypomnieć, że nie jesteśmy idealni, że jesteśmy tylko ludźmi – i że to jest OK. To nie jest lista rzeczy "do poprawki". To nie są problemy, które musisz rozwiązać, zanim pokochasz siebie. To są Twoje ludzkie wady, niedociągnięcia i niedoskonałości, które są częścią Ciebie, tak samo jak zalety. Pod listą napisz wielkimi literami: TO WSZYSTKO JEST OK, KOCHAM SIEBIE RAZEM Z TYMI WADAMI.

Nie oszukuj. Napisz to.

Rzecz w tym, żeby nauczyć się kochać siebie w całości, z całym dobrodziejstwem inwentarza. Dokładnie takiego/ taką jaki/ jaka jesteś. Razem z wadami, a nie pomimo ich. Pomyśl o osobie, którą kochasz bezwarunkowo – na pewno nie jest idealna i na pewno kochasz ją taką, jaka jest. Dlaczego nie miałbyś/nie miałabyś dać sobie tego samego?

 

Krok trzeci: przestań porównywać się do innych ludzi

 

Czasy mamy takie, że szczególnie łatwo wpaść w tę pułapkę – media społecznościowe bez ustanku przypominają nam, że ktoś ma lepiej, więcej i fajniej albo że dawno dosięgnął już celu, po który my dopiero wyruszamy. Nie wpadaj w tę pułapkę. Idziesz własną drogą, nie cudzą. Twoim celem jest Twój kolejny krok, Twój własny rozwój. I na tym się skup, bo tylko to od Ciebie zależy.

Porównywanie się do innych ludzi zwykle nie prowadzi do niczego – każdy wyrusza z innego miejsca, ma inne zasoby, inne możliwości i inne problemy do przezwyciężenia. I nawet niekoniecznie idzie w tym samym kierunku, co Ty.

Życie to nie wyścig. Przestań się porównywać, po prostu przestań. Wyłącz tego facebooka.

 

Krok czwarty: dbaj o siebie

 

Najlepsza część całego procesu. Codziennie zrób coś, co sprawi Ci przyjemność. Coś, dzięki czemu poczujesz się wspaniale we własnej skórze. Coś dzięki czemu przypomnisz sobie, jak fajne jest życie. Idź do sauny. Weź kąpiel z bąbelkami. Zafunduj sobie masaż. Zjedz czekoladę. Idź na rower/rolki/sanki. Przytul się do kogoś. Przytul się do drzewa (serio, serio). Ćwicz jogę. Idź na zumbę. Zapal świeczkę o ulubionym zapachu. Obejrzyj zachód słońca.

Ugotuj swój ulubiony posiłek. Kup sobie coś ładnego.

Można iść o krok dalej – raz w miesiącu, a nawet raz w tygodniu, jeśli możesz, zaplanuj dzień tylko dla siebie. Dzień, w którym będziesz robić same przyjemne rzeczy, od rana do wieczora. Powtarzaj tak często jak możesz!

 

Krok piąty: afirmacje

 

To, co i jak myślisz o sobie i o swoim życiu jest naprawdę ważne – myśli tworzą rzeczywistość, popychają do działania albo od niego powstrzymują, wpływają na samopoczucie i samoocenę. Dobra wiadomość jest taka, że możemy kształtować swoje myśli. Zła wiadomość jest taka, że negatywne myśli pojawiają się nie wiadomo skąd i kiedy, atakują podstępnie i znienacka, i nagle okazuje się, że jesteśmy pogrążeni po uszy w jakimś bagnie i nie umiemy się z niego wygramolić. Rzecz w tym, żeby nauczyć się dostrzegać zbliżający się potop negatywnych myśli i przypuścić kontratak pozytywnych.

Najprostsza i najskuteczniejsza broń w naszym arsenale to afirmacje. Pozytywne stwierdzenia na temat siebie i własnego życia, które powtarzamy sobie w głowie tak często jak możemy. Aż słowo stanie się ciałem. Afirmacją może być wszystko, co chcesz mieć, osiągnąć albo czuć – grunt, żeby zbudować zdanie twierdzące pozytywne w czasie teraźniejszym. Podaję przykłady: Jestem mądra i wspaniała. Jestem pracowity. Odnoszę sukces we wszystkim za co się zabieram. Skupiam się na tym, co ważne. Jestem pewna siebie. Mój umysł jest spokojny. Jestem wyjątkowy. Wybaczam sobie. Jestem wspaniałym muzykiem/malarzem/pisarzem/ sportowcem.

 

Budowanie miłości do siebie może się okazać niełatwym procesem, może Cię zmusić do zweryfikowania wielu wpojonych przez kulturę wzorców (np. żeby myśleć najpierw o innych ludziach, a o sobie na szarym końcu). Ale kiedy włożysz w to trochę wysiłku, na pewno okaże się, że masz to w sobie, że miłość do siebie jest czymś najnaturalniejszym na świecie – jak dbanie o osobę, która jest blisko i dla której chcesz jak najlepiej.

Jesteś sobą. To wystarczy.

 

Siffu

 

Zobacz też,  tej Autorki: Zmień sobie mindset...