Pisanie dziennika to jedna z najprostszych, najtańszych i dostępnych każdemu form autoterapii. Pozwoli Ci zajrzeć w głąb siebie, zrozumieć i nazwać własne emocje, a nawet dotrzeć do źródeł problemów, o których nie miałeś/miałaś pojęcia. Potrzebujesz jedynie zeszytu i długopisu!
Zanim przejdę dalej i zaproponuję Ci kilka pomysłów na to, jak pisać dziennik, pragnę podkreślić, że NIE MA niewłaściwych sposobów pisania dziennika. Dziennik to Twój intymny, osobisty świat, Twój własny sposób na radzenie sobie z zawartością własnej głowy i jakkolwiek to robisz – robisz to dobrze. Jeśli piszesz od dawna, masz własną rutynę i sprawdzone techniki, to prawdopodobnie nie potrzebujesz tego artykułu – trzymaj się ich i nie pozwól nikomu psuć Ci zabawy. Jeśli jednak potrzebujesz inspiracji i kilku sprawdzonych pomysłów, żeby wyruszyć w tę fascynującą podróż z samym/samą sobą, oto one:
Poranne strony
Technika zaczerpnięta z książki Julii Cameron Droga artysty. Jak wyzwolić w sobie twórcę. Prawdopodobnie najprostsza technika świata – codziennie rano siadaj sam na sam ze swoim zeszytem i zapisuj trzy strony strumienia świadomości. Nie cenzuruj się, nie zastanawiaj, nie poprawiaj błędów – zapisuj wszysko co Ci przychodzi do głowy, jak leci. Jeśli wydaje Ci się, że nie masz o poranku żadnych myśli, oprócz: "Kawy, ratunku, kawy!" – zapisz to. Jeśli nie wiesz od czego zacząć, tylko siedzisz i patrzysz tępo w ścianę – napisz: "Nie wiem od czego zacząć, siedzę i patrzę tępo w ścianę". Gwarantuję, że dalej pójdzie samo. I potem już tylko piszesz, piszesz... aż zapiszesz trzy strony.
Co to daje?, zapyta pewnie niejeden sceptyk. Otóż po pierwsze: pozwala monitorować emocje, zauważać spadek nastroju czy zbliżające się kryzysy. Po drugie: pomaga poradzić sobie z problemami – zwłaszcza w momencie, kiedy czujesz się nimi tak przytłoczony/przytłoczona, że nawet nie wiesz, w co najpierw włożyć ręce. Zapisanie ich pozwoli uświadomić sobie, że ich ilość nie jest nieskończona i że mają konkretne nazwy. Stąd dużo łatwiej wykonać następny krok i zdecydować, które z tych problemów możesz rozwiązać sam/sama, a do których potrzebujesz pomocy. Po trzecie wreszcie – i z takim założeniem zaleca tę technikę Julia Cameron wszystkim zablokowanym twórcom – podnosi kreatywność. Zmuszenie się do pisania codziennie, bez względu na to, czy masz na to ochotę czy nie, wyrabia dobry nawyk regularnego tworzenia czegoś z niczego, bez czekania na natchnienie.
Jeśli nie jesteś do końca przekonany/przekonana, czy ta technika sprawdzi się dla Ciebie, proponuję spróbować jej przez 30 dni – po takim czasie będziesz już w stanie zauważyć efekty, jeśli się pojawią. Trzydziestego dnia możesz wrócić do zapisków z pierwszego dnia i zobaczyć, czy coś się zmieniło – czy łatwiej Ci formułować myśli? Nazywać emocje? Czy masz większy porządek w głowie? I najważniejsze – czy czujesz się dzięki temu lepiej?
Pytanie dnia
Technika pomocnicza bądź alternatywa dla porannych stron, ratunek dla tych wszystkich, w przypadku których tępe patrzenie w ścianę nie zaowocowało godnym Jamesa Joyce'a strumieniem świadomości. Codziennie odpowiedz sobie pisemnie na jedno z następujących pytań:
Jak się czuję i jak chciałbym/chciałabym się czuć?
Gdyby moje ciało mogło mówić, dziś powiedziałoby...
Jak wyglądałby moj idealny dzień?
Czego nauczył mnie mój największy błąd?
Które błędy popełniłem/popeniłam więcej niż raz?
Co chcę sobie wybaczyć?
Gdybym mógł/mogła cofnąć się w czasie, co powiedziałbym/powiedziałabym nastoletniej wersji siebie?
Najlepiej czuję się we własnej skórze, kiedy...
Co mnie ogranicza?
Czego się boję?
Czego nie mogę się doczekać?
Co mogę dziś zrobić, żeby zadbać o siebie?
Czego nauczył mnie ostatni rok (5, 10 lat)?
Czego chciałbym/chciałabym się nauczyć w następnym roku?
Co bym zrobił/ zrobiła, gdybym nie bał/bała się porażki?
Jakie są moje największe zalety?
Z czego jestem dumny/dumna?
Jakie jest moje ulubione wspomnienie?
Jaki jest mój ulubiony zapach/ smak/ dźwięk?
Czego chciałbym/chciałabym mieć w życiu więcej/ mniej?
I tak dalej, i tak dalej... Takich pytań można wymyślić setki i moja rada jest taka... żeby wymyślić ich setki. Samodzielnie bądź z pomocą internetu. Zapisz je sobie na okładce dziennika albo na małych karteczkach, które schowasz do koperty – i codziennie losuj jedno. Tym sposobem dołożysz do całego przedsięwzięcia nutkę suspensu...
Pisanie listów
Technika trochę nietypowa, polecana szczególnie tym wszystkim, którym przeszłość spędza sen z powiek. Jeśli czujesz, że nigdy nierozwiązane konflikty, dawne urazy, błędy, zadry i krzywdy wyrządzone Tobie lub przez Ciebie nie dają Ci spokoju – pisz listy. Listy, nie trzeba dodawać, których nigdy nie wyślesz ani nie pokażesz adresatowi – piszesz je dla siebie, we własnym dzienniku, dla Twoich i tylko Twoich oczu. To Twoja terapia. Wybaczaj albo proś o wybaczenie, nazwij swój gniew, swoją urazę, swoje złamane serce. Nazwij, wykrzycz, wyrzuć to z siebie – i odpuść. Pisz do ludzi żywych i martwych, do tych, którzy są blisko i do tych, których nie widziałeś od lat. Uwaga! – może się to okazać bardzo emocjonalnym i bardzo uwalniającym doświadczeniem.
Dziennik wdzięczności
Badania nie kłamią: uczucie wdzięczności poprawia jakość życia. Im więcej wdzięczności, tym większy poziom zadowolenia z siebie i z życia, optymizmu, otwarcia na innych ludzi i empatii. Żeby wdzięczność nie wygasła, trzeba ją w sobie pielęgnować – zacznij od tego, że codziennie zapiszesz w dzienniku jedną rzecz, za którą jesteś wdzięczny/wdzięczna (mogą być, oczywiście, trzy albo pięć, jeśli masz ochotę). Mogą to być duże rzeczy (milość, przyjaźń, rodzina, zdrowie) albo drobne przyjemności, dzięki którym Twoje życie jest fajniejsze (czekolada, kąpiel w jacuzzi, szum morza, ulubiony YouTuber). Jesli będziesz to robić codziennie, prawdopodobnie prędko zauważysz zmianę w swoim sposobie myślenia – zaczniesz dostrzegać dobre rzeczy w życiu, wyszukiwać je i celebrować. I o to właśnie chodzi. Nie da się, jak mawiają znawcy tematu, być jednocześnie wdzięcznym i nieszczęśliwym, te uczucia się po prostu wykluczają.
Wszystkie powyższe techniki można ze sobą dowolnie łączyć i przeplatać, miksować, modyfikować, uprawiać łącznie i oddzielnie, aż znajdziesz sposób, który sprawdza się dla Ciebie najlepiej. Najważniejsze to zacząć, tu i teraz, nie czekając, aż znajdziesz idealny zeszyt, idealne pióro, idealne biurko ani tym bardzej – aż lepiej się poczujesz (uwierz, że jeśli kiepsko się czujesz, to tym bardziej jest Ci to potrzebne).
I zawsze pamiętaj, że robisz to dla siebie i jakkolwiek to robisz – robisz to dobrze!
Siffu