Fenomen Quentina Tarantino?

beblot
beblot
Kategoria kultura · 15 sierpnia 2008

Fenomen Quentina Tarantino?

Enfant terrible współczesnego kina, niezależny, niewykształcony. Reżyser, scenarzysta, aktor, producent. Wieloma epitetami można go określić. Wizjoner? Wielu twierdzi, że częściowo także, inni nie pozostawiają wątpliwości, że budzi u nich wstręt. Czy mamy do czynienia z fenomenem Tarantino i jego kina? W myśl zasady: „nie ważne co mówią, ważne aby nie przekręcali nazwiska", czy też z wybitnym reżyserem, który może nie jest do końca doceniany. W tej pracy, postaram się przybliżyć nie tylko postać Quentina, jego filmy, dotychczasowe dokonania, ale i przedstawić oddziaływania, wpływ jego twórczości na innych reżyserów, a to chyba najbardziej świadczy o popularności tej formy kina.
Ta forma kina? Jaki rodzaj, gatunek filmu preferuje, uprawia Tarantino? Trudno odpowiedzieć na to jednoznacznie, bowiem w jego produkcjach znajdziemy nawiązania do wielu gatunków, stylów. Charakteryzuje go pewien synkretyzm gatunkowy. Młody Quentin nie miał łatwego startu w dorosłe życie. Urodzony w 1963 roku w Teksasie, przez 16 - letnia wtedy Connie. To ona zaraziła Tarantino miłością do kina. Zabierała go na seanse już od 2 roku życia, by potem w wieku 9 lat obejrzał brutalny film „Wybawienie". Oglądał po kilka filmów dziennie, niemalże je pochłaniając jeden za drugim. W wieku 16 lat rzucił szkołę. Tak się potem wypowiadał: „Nienawidziłem pierdolonej szkoły. Nawet nie zadawałem sobie trudu, żeby przejść do następnej klasy". Zaczął się uczyć w James Best Acting School. Aby dorobić, zatrudnił się jako bileter w kinie pornograficznym. Wyrzucono go jednak, ponieważ odkryto, że nie ma 18 lat. „Szybko odkryłem, że kino porno mnie nie kręci. Zasypiałem na seansach" W wieku 20 lat pracował w wypożyczalni kaset wideo. Była to praca niemalże stworzona dla niego. Mógł robić to co kochał najbardziej. Oglądać filmy, a oglądał wszystko - od filmów akcji klasy B po klasykę światowego kina. Jednak to właśnie filmy klasy B (i niższej) wywarły na nim największy wpływ. To im hołduje w swoich produkcjach, nie kryjąc nawiązań do wielu „klasyków" tego nurtu. Dorosła kariera Quentina zaczęła się od sprzedaży scenariusza do „Urodzonych morderców". Zakupił go Oliver Stone, później dość mocno przerabiając materiał. Tarantino w jednej ze szkół, do których uczęszczał uczył się m.in. od Sydney Pollacka i Terrego Gilliama. Jednak i tej nie ukończył. Z pewną dozą szczęścia udało mu się wyreżyserować swój pierwszy pełnometrażowy film „Wściekłe Psy". Główne role zagrali tam m.in. Harley Keitel, Tim Roth, Michael Madsen czy Steve Bucemi. Jedną z ról zagrał także sam Tarantino, który często pojawia się w swoich filmach (nawet jako głos z automatycznej sekretarki, jak to miało miejsce w filmie „Jackie Brown").
Specyficzny styl Tarantino zawdzięcza filmom, oglądanym tak namiętnie w młodości. W szczególności, wspomnianemu już, kinu klasy B. Jego filmy okraszone są ogromną dawką absurdu, dystansu, groteskowości, a przede wszystkim brutalności. Jednak nie jest to brutalność dosłowna, naturalistyczna. Jest ona przedstawiana z przymrużeniem oka, które reżyser kieruje do widza. Nie chodzi tu o epatowanie bezsensowną brutalnością (choć pierwsze wrażenie takie właśnie są), ale na zabawie, niczym nie skrępowanej, nie ograniczanej przez żadne ramy. „Nikogo nie zmuszam do oglądania moich filmów. Rozumiem, że nie każdego przemoc bawi, ale nie będę przepraszał z powodu moich ociekających brutalnością obrazów. Właściwie to mi to wisi." Odpowiedź bardzo prosta, charakterystyczna nie tylko dla jego kina, ale i jego samego.
Teraz pokrótce postaram się przedstawić najważniejsze filmy Tarantino. Kolejność chronologiczna, pozwoli na łatwiejszy przegląd jego twórczości.
Pierwszym filmem były już wspominanie przeze mnie „Wściekłe Psy" (Reservoir Dogs). Film nakręcony w 1992 r. Scenariusz napisany także przez Quentina. Film nawiązuje do popularnego dość nurtu kina gangsterskiego, gdzie przedstawiane są historie mafijnych bossów. Opowiada on o napadzie na bank, zorganizowanym przez kilkoro gangsterów. Jednak nie wiedzą oni, że mają wśród siebie „kapusia" - policjanta, który przeniknął w ich szeregi. Film ten, nie jest typowym przykładem mafijnego kina. Fabuła nie jest tutaj popychana do przodu przez kolejne pościgi, strzelaniny czy efektowne wybuchy, ale przez dialogi, grę aktorską, nakreślenie psychiki poszczególnych gangsterów a także relacje pomiędzy nimi. To właśnie stanowi główną siłę filmu. Choć nie zabrakło i tu charakterystycznej dawki brutalności, to nie jest to głównym wątkiem filmu (choć obraz, właśnie z tego powodu, został początkowo zakazany w Wielkiej Brytanii, później jednak dopuszczono go do emisji). W tym filmie, jak i w większości filmów Tarantino, największą zabawę daje odnajdywanie wielu, różnych smaczków serwowanych nam przez reżysera. Jednym z nich jest marka płatków owsianych Fruit Brute, które pojawiają się także w „Pulp Fiction". Quentin jest przeciwnikiem używania oryginalnych produktów w filmach, przez co wymyśla własne marki. W wielu rozmowach w filmie można usłyszeć pewnie słowa, klucze, które dopiero po latach zyskały na wartości, np. Nice Guy Eddie przywołuje imię "Snake Charmer". Jest to pseudonim Bill`a z innego filmu Tarantino „Kill Bill". Ta nazwa zostaje wymieniona także w słowach Eddiego gdy pyta współtowarzyszy - „Czy słuchacie audycji Kill Billa?".
Kolejnym filmem w karierze Tarantino jest „Pulp Fiction", obraz, który przyniósł mu najwięcej nagród i uznania wśród widzów i krytyków. Oscar w 1995 za najlepszy scenariusz, dodatkowo jeszcze 6 nominacji, Złoty Glob i 4 nominacje do tej nagrody, Złota Palma w Cannes, a także Cezar. To tylko te najważniejsze. Jak widać, film zdobył uznanie w całym światku filmowym. Film opowiada historię dwójki gangsterów: Vincent`a Vegi oraz Jules`a Winnfield`a, boksera Butch`a Colldge`a i innych postaci, których losy w zaskakujący sposób się łączą. Sposób przedstawienia historii jest charakterystyczny dla samego Tarantino. Historyjki nie są poukładane chronologicznie, w sposób mogłoby się wydawać przypadkowy, jednak tworzący swoisty klimat. Bardzo ważną częścią fabuły jest walizka. Do końca nie dowiadujemy się co w niej jest. Jedyną rzeczą, która może podsuwać rozwiązanie jest złota łuna bijąca z niej po otworzeniu. Samuel L. Jackson pytany co znajdowało się w walizce miał odpowiedzieć, że akumulator, trochę kabli i lampa. Jeżeli chodzi o fabułę pojawiały się najróżniejsze interpretacje: złoto, materiał radioaktywny, dusza Marcellusa. Tarantino na to samo pytanie odpowiedział: "Jest tym wszystkim czym widz chce aby to było". Z tego filmu pochodzi jedna z najsłynniejszych scen w historii a mianowicie scena tańca Johna Travolty z Umą Thurman. Jednak nie wielu wie, że statuetkę jaką bohaterowie filmu mieli wygrać tak naprawdę ukradli. Zostaje to wyjaśnione we wiadomościach radiowych w jednej z kolejnych scen. W filmie pojawia się kolejna wymyślona przez Tarantino marka, mianowicie papierosy Red Apple. Odniesień do kolejnych filmów Tarantino, a także do filmów które oglądał on w przeszłości jest tu całe mnóstwo i można by napisać o tym osobną pracę, więc nie będę przytaczał wszystkich.
Następny film reżyserowany przez Quentina to „Cztery Pokoje". Film składa się z 4 historii, które łączy postać Teda - boya hotelowego. Każda została wyreżyserowana przez kogoś innego, Quentin nakręcił ostatnią. Przedstawiona jest tutaj jedna noc z jego pracy, a jest to praca nader dziwna i szalona. Ted musi obsługiwać grupę czarownic, uspokoić kłótnię kochanków (kłótnię z użyciem broni), poradzić sobie z niesfornymi dziećmi, które odnajdują zwłoki ukryte w łóżku a następnie wziąć udział w dziwnym zakładzie, gdzie na koniec obcina palec jednemu z zakładających się. Tarantino nie omieszkał nie pojawić się w tym filmie, gdzie zagrał gwiazdę Hollywood. Ciekawostką odkrytą przez bardzo skrupulatnych widzów jest, to, że słowo „fuck" w ostatniej historii reżyserowanej przez Quentina pada ponad 190 razy przez 21 minut. W dwóch poprzednich filmach, to słowo pada ponad 250 razy na film.
Kolejny film to „Jackie Brown". Tarantino odszedł tutaj od swojego krwawego, brutalnego wizerunku na rzecz intrygi opowiedzianej w sposób precyzyjny, wciągający, dokładny, misterny. Jest to opowieść o tytułowej Jackie Brown, która jest stewardessą, przemycającą dla mafii pieniądze. Pewnego razu zostaje przyłapana na przemycie narkotyków, za co trafia do więzienia. Następnie wychodzi za kaucją i kolejny przemyt chce zabrać dla siebie. Brak widocznego na pierwszy rzut oka charakterystycznego stylu Tarantino jest złudny, a nawet jeżeli obecny podkreśla tylko wszechstronność reżysera. Zrobił nie tylko porządny kryminał, ale i po raz kolejny udowadnia swoją miłość do kina nie tylko tego najlepszego. Film nie spotkał się z sukcesem komercyjnym, jednak nie to jest celem Tarantino. Jego bezkompromisowość ujawnia się w tym, że robi to co kocha, a X muzę kocha najbardziej. Jeżeli chodzi o nawiązania do poprzednich filmów reżysera i tych tutaj nie brakuje. Pam Grier, która gra tytułową postać, kupuje taki sam stój jaki Mia Wallace nosiła w „Pulp Fiction", a jedzenie kupowała w "Teriyaki Donut", czyli tym samym miejscu co Marsellus zanim został potrącony przez Butch`a.
Na kolejny reżyserki obraz Quentina musieliśmy czekać 6 lat, jednak to oczekiwanie zostało nam w pełni nagrodzone. „Kill Bill". Główną rolę zagrała tam Uma Thurman, którą Tarantino uznaje za swoją muzę. Spotykamy tu też innych ulubionych aktorów reżysera jak chociażby Michalel Madsen. Film jest hołdem Tarantino dla azjatyckiego kina walki. Niektóre sceny zostały nakręcone w legendarnym Shaw Bros w Hong-Kongu. Zatrudnił też aktorów, którzy występowali w filmach, które niewątpliwie wywarły wpływ na styl reżysera. Obie części są podzielone, podobnie jak „Pulp Fiction" na kolejno nazywane epizody. To także jedno z charakterystycznych zagrań reżysera. W filmie Tarantino nawiązuje nie tylko do swoich filmów, filmów, które oglądał ale i chociażby komiksu. Wężowe pseudonimy poszczególnych zabójców Bill`a, pochodzą z komiksu Kapitan Ameryka. "Zemsta jest potrawą najlepiej serwowaną na zimno"- cytat ten to stare Klińgońskie przysłowie pochodzi z filmu „Star Trek - Gniew Khana". Żółty strój Umy Thurman jest zaczerpnięty od Bruc`a Lee z filmu „Game of Heath". Animacyjna wstawka w pierwszej części jest autorstwa tego samego studia, które wyprodukowało słynne animie „Ghots in the Shell". Muzykę do filmu napisał Robert Rodrigez, bliski przyjaciel Tarantino za symbolicznego dolara. Sama historia opowiada o zemście Czarnej Żmii granej przez Umę Thurman na swoich niedoszłych zabójcach. Była ona jedną z płatnych morderczyni, teraz mści się za masakrę na swoim ślubie. Sam Quentin zdradził, że ma zamiar nakręcić trzecią część filmu za około 15 lat, ponieważ tyle potrzebuje córka Vernity Greek, czyli pierwszej ofiary panny młodej na dokonanie zemsty.
Kolejnym filmem, przy którym duży udział reżyserski miał Tarantino jest „Sin City - Miasto Grzechu". Wyreżyserował jeden z epizodów za dolara, odwdzięczając się głównemu pomysłodawcy i twórcy filmu - Robertowi Rodrigezowi, za napisanie muzyki do ostatniego filmu Quentina. W filmie wystąpiła czołówka najsłynniejszych aktorów Hollywood z Brucem Willicem, Jessicą Albą, Benicie Del Toro na czele. Jest to ekranizacja komiksu Franka Millera, który odpowiadał tutaj także za scenariusz. Film zrobiony w większości techniką komputerową (z wyjątkiem aktorów, samochodów i broni) uważany jest za jedną z lepszych ekranizacji komiksowych w historii. I tutaj nie brakuje odniesień chociażby do „Kill Bill`a", ponieważ Devon Aoki walczy tymi samymi mieczami co Czarna Żmija. W filmie tym, podobnie jak i w innych filmach Tarantino wykorzystano słynny „Krzyk Wilhelma", który pojawiał się także w przygodach Indiany Jonesa i Star Wars. „Sin City" jest kolejnym filmem, który pełen jest brutalności, zła wylewającego się za każdym rogiem, gangsterów, prostytutek. Nie są to tematy łatwe, ale duet Tarantino - Rodrigez doskonale daje sobie z nim radę, sprawiając, że czujemy sympatię do bohaterów filmu.
Ostatnim filmem jaki na razie nakręcił Tarantino jest jedna część z dwóch filmów „Grindhouse" - „Death Proof". Kolejna pochwała Quentina dla filmów akcji klasy B. Rodrigez kręcąc drugą część „Planet Terror" oddał hołd takim twórcą jak Geogre. A. Romero za całą sagę opowieści o zombie. Tarantino zajął się filmami drogi, akcji, w głównej roli morderczego kaskadera na emeryturze obsadzając wręcz stworzonego do tego Kurt`a Russell`a. Ten oto kaskader lubuje się w zabijaniu młodych kobiet przewożąc je „śmiercioodpornym" Chevy Nova SS. Jednak do czasu, bo zabawa z jednymi dziewczynami nie kończy się tak jakby tego oczekiwał, ponieważ stawiają mu one, dość zaskakująco, opór i walczą z nim jak równy z równym (wśród nich jest także kaskaderka). Sam „grindhouse" to określenie kin, także samochodowych, popularnych w Stanach, gdzie wyświetlano filmy, ulubionej klasy Tarantino. Odniesień do tego typu kina (a także i innych) nie brakuje. W jednej ze scen Kaskader Mike (Russell) nosi taką samą koszulkę jaką nosił w „Wielkiej drace w chińskiej dzielnicy". Kaczka na masce Chevy Nova jest nawiązaniem do filmu „Konwój", w którym jeden z bohaterów o pseudonimie Gumowa Kaczka ma podobną figurkę na swoim samochodzie, a scena robienia dziewczyną zdjęć przez Mike`a jest prawie w całości (łącznie z muzyką) zaczerpnięta z filmu "The bird with the crystal plumage". Powstały dwie wersje „Grindhouse`ów" - amerykańska (krótsza) i europejska (dłuższa). Spowodowane to było tym, że europejczycy mogliby nie w pełni cieszyć się tym kinem, nawiązaniem do godzinnych filmów akcji niższych klasach puszczanych właśnie w grindhouse`ach.
Wymieniając najważniejsze filmy Tarantino, nie wolno zapomnieć o horrorze „Od zmierzchu do świtu", do którego napisał scenariusz, a reżyserią zajął się nie kto inny jak R. Rodrigez. Quentin zagrał tam jedną z głównych ról u boku m. in. Georga Clooney`a, Harvey`go Keitel`a, Juliette Lewis i Salmy Hayek. Film zaczyna się jak typowe kino drogi. Otóż dwóch gangsterów ucieka do Meksyku przez policyjną obławą, uprzednio zabijając podczas ucieczki z więzienia kilkoro policjantów i cywili. Zatrzymują się w niskiej jakości motelu, gdzie porywają pastora, który boryka się z problemami wiary, wraz z dwójką jego dzieci. Dostają się do Meksyku, a od zupełnego szczęścia dzieli ich jedna noc, którą muszą spędzić w barze Titty Twister. I wszystko było by w jak najlepszym porządku, gdyby nie okazało się, że bar ten prowadzony jest przez żadne krwi wampiry. Zaskakujące? Chyba nie pierwszy raz w filmach Quentina dostajemy tak dziwny zwrot akcji. Dalsza część filmu przedstawia walkę z wampirami, które myślą tylko o tym aby pożreć bohaterów i kilkoro zwykłych ludzi, którzy się także tam zatrzymali. Odwołania do innych filmów? Całe mnóstwo. Rozmowa pomiędzy Kate a Sethem jest w całości wzięta z filmu J. Carpentera „Atak na 13 posterunek", imię Santanico Pandemonium (Hayek) to tak naprawdę tytuł jednego z meksykańskich horrorów gore, broń, którą między nogami miał Sex Maszyna pochodzi innego filmu Rodrigeza, mianowicie „Desperado", gdzie używał jej El Mariachi. Ciekawostką jest także fakt, że niektóre z pomruków, które wydaje Sex Maszyna po zamienieniu się w psa, są to odgłosy syna Rodrigeza, który właśnie zaczynał wtedy mówić (syn Rodrigeza zagrał główną rolę w „Planet Terror").
Tarantino zdobył uznanie nie tylko jako twórca filmowy, ale i jako reżyser seriali. Brał udział w kręceniu kilku odcinków „Ostrego dyżuru" a odcinki „CSI: Las Vegas" w jego wykonaniu uchodzą za najlepsze w całej serii.
To były główne dokonania Quentina Tarantino, które tak mocno wpłynęły nie tylko na kulturę masową, ale i stworzyły pewien nowy rodzaj kina. Kina, które łączy ze sobą kulturę niską i wysoką. Teraz podam 2 przykłady filmów, które czerpią swoje inspiracje niewątpliwie w twórczości Tarantino.
Pierwszym z nich jest „Przekręt" („Snatch') Guy`a Ritchie`go. Jego drugi film po „Porachunkach", który choćby w sposobie przedstawienia fabuły wpisuje się w tarantinowską tradycję. Obraz składa się z kilku epizodów, które pozornie nie łączą się z sobą na początku, aby pod koniec spleść drogi niemalże wszystkich bohaterów. Całość kręci się wokół handlu diamentami (oczywiście nielegalnym), walkach bokserskich (także nielegalnych), walkach psów (chyba nie trzeba już wspominać, że także nielegalnych) oraz ogólnie światka przestępczego Londynu. Zagrali tu m.in. Brat Pitt, Benicio Del Toro czy Vinnie Jones. Ritchie nie ukrywał swoich inspiracji Tarantino już w pierwszej scenie nawiązując do „Wściekłych Psów", rozmową żydów o Maryi - Dziewicy, co inspirowane było rozmową gangsterów o piosence „Like a Virgin". Nie jest to typowy film sensacyjne, ponieważ jest okraszony dużą dawką humoru, często dość groteskowego czy absurdalnego. Powoduje to jednak, że całość ogląda się nad wyraz sympatycznie i niemal niezauważalnie przechodzi tutaj śmierć 26 ludzi (co w porównaniu ze sceną masakry w „Kill Bill`u" jest liczbą śmiesznie małą). Właśnie ten komediowy charakter sprawa, że widz nie ma czasu, ani nawet ochoty na moralne czy etyczne podejście do spraw przedstawianych przez film. Nie jest to jednak żadnym minusem. Bohaterowie szybko zdobywają naszą sympatię, co sprawia, że kibicujemy im, podczas ich dalszych kroków. Wymuszona jest tylko na nas cierpliwość, w dojściu do szczęśliwego finału, poprzez liczne perypetie postaci, jednak całość doskonale rekompensuje nam ten czas.
Kolejnym filmem, niewątpliwie bazującym na absurdzie i zabawie Tarantino jest „Schoot`Em Up - Tylko strzelaj" Michaela Davisa. Można zaryzykować stwierdzenie, że jest to niemal parodia takiego kina, co przy parodystycznym zacięciu Tarantino jest tezą dość śmiałą. Historia kręci się wokół Pana Smitha (C. Owen - czyli ostatni Bond), który ratuje przypadkiem pewne dziecko, które zabić chce Pan Hertz (Paul Giamatti). Smithowi pomaga DQ (Monica Bellucci). Warto zaznaczyć, że Pan Smith jest szalenie tajemniczy, nie mówiąc praktycznie nic na temat swojego życia, przypuszczenia snuje jedynie Pan Hertz (są to tezy, którymi można by obdarzyć kilkoro samotnych mścicieli, kinowych twardzieli czy bohaterów - jednak są to też tezy, które nad wyraz są nam znane z takich produkcji - co powoduje uśmiech na twarzy widza). Ponadto nasz bohater, który zabija równo setkę osób zajada się wyłącznie marchewkami, które sam hoduje (skojarzenie z Królikiem Bugs`em jest jak najbardziej na miejscu, ponieważ sam bohater odgryzając kawałek marchewki, którą dziwnym trafem zawsze ma przy sobie, i celując z broni do gangstera wypowiada słynne słowa „What's up, doc?"). Całość fabuły uzupełnia świetna ścieżka dźwiękowa z Nirvaną i Motorhead na czele.
Warto tu też wspomnieć o filmie „Kaante", czyli bollywoodzkiej wersji „Wściekłych psów". Niestety film ten jest trudno dostępny i trudno znaleźć więcej informacji o nim, niż to, że wystąpiła tam „gwiazdorska" obsada z Amitabhem Bachchanem na czele.
Wspomniałem przed chwilą o muzyce w obrazach Tarantino. To ona nadaje fabule właściwy tok, to ona nie raz kieruje poczynaniami bohaterów, aby za chwilę całkowicie nie pasować do charakteru sceny. To jego cecha charakterystyczna. Takich rzeczy jest więcej. Chociażby uwielbienie dla stóp. Stopy są fetyszem Quentina. Podobno scena z Santanico Pandemonium gdy Richard Gecko, grany właśnie przez Tarantino, spija alkohol ze stopy wampirzycy została napisana tylko dla uciechy reżysera. Inna sprawa, że jest to jedna ze słynniejszych scen (łącznie z poprzedzającym ją hipnotycznym tańcem w rytm genialnej muzyki zespołu, w którym gra R. Rodrigez) w historii filmów lat 90. Bosa stopa pojawia się także w „Death Proff", a masaż tej części ciała jest ważną częścią „Pulp Fiction". Cała scena ze stopami Umy Thurman pojawia się w „Kill Bill`u". To właśnie ona już podczas prac nad „Pulp Fiction" zauważyła to co, dla innych było jeszcze tajemnicą. Wypowiadała się na ten temat dość żartobliwie. Z podobnym żartobliwym komentarzem spotkałem się gdy przeglądałem fora internetowe i natrafiłem na temat „Co było w walizce?" (chodzi tu oczywiście o walizkę z „Pulp Fiction"). Ktoś dał bardzo trafną odpowiedź - stopy Umy Thurman. A wszyscy tak długo się zastanawiali co tam mogło być, wymyślano już niemalże teorie spiskowe na ten temat, a odpowiedź jest przecież taka prosta. Tarantino wypiera się swojej obsesji, tłumacząc, że po prostu lubi stopy i nie ma w tym nic z jakiejś oblędnej fascynacji. „Wiele osób mówiło, że mógłby wydać pełną wersję filmu "Kill Bill" składającą się wyłącznie z ujęć stóp aktorów" - te słowa Czarnej Żmii niech będą uzupełnieniem i podsumowaniem tego wątku.
Kolejną cechą charakterystyczną tym razem dla sposobu filmowania jest ujęcie „z bagażnika". Jest to jedno z ulubionych dla niego efektów filmowych. Kamera umieszczona w środku, przedstawia sylwetki bohaterów, oraz specyficzne ujęcie tej samej części klapy i dolnego fragmentu bagażnika. Ujęcie to pojawia się kolejno w „Reservoir Dogs", „Pulp Fiction", „Jackie Brown", „Kill Bill" a w „Death Proof" zostało zmodyfikowane jako ujęcie „z silnika".
„Kradnę z każdego pojedynczego filmu, jaki kiedykolwiek powstał. Jeśli ludzie tego nie lubią, niech na nie nie idą i ich nie oglądają, jasne? Kradnę ze wszystkiego. Wielcy artyści kradną, nie składają hołdów." - Tarantino te słowa wypowiedział już w 1994 w wywiadzie dla magazynu „Empire". Są one jakoby kwintesencją całego jego stylu. Ale czy na pewno? Nie do końca. Tarantino świadomie powiela schematy, posługuje się utartymi wzorami, wcześniej wymyślonymi schematami. W jego wypowiedzi jednak czuć dużą dawkę autoironii i mimo wyczuwalnej w wielu innych wywiadach swoistej megalomani, i poczucia swojej genialności, zachowuje dystans do siebie i swoich filmów. Ale wie na pewno to, że kształtuje kulturę masową. W swoich filmach do woli operuje ikonami popkultury, mieszając je z klasycznymi zagraniami, ale także sam kreuje kulturę popularną. Najlepszym tego przykładem są cytaty z filmów, które weszły niemalże do życia codziennego. To obrazuje jaki wpływ na ludzi, na widzów, a także na innych twórców (nawet reklam) mają jego filmy. „Zrobię Ci z dupy jesień średniowiecza" - słowa padające w „Pulp Fiction" podczas rozmowy Marsellusa z Butchem. Z tego filmu pochodzi najwięcej kultowych tekstów (w ostatnim okresie zauważalne jest nadużywanie słowa „kultowy", jednak w tym wypadku jego użycie jest jak najbardziej usprawiedliwione). Inne słynne rozmowy, dialogi z tego filmu to np.:
-Chcesz bekonu?
- Nie jem wieprzowiny.
- Jesteś Żydem?
- Nie lubię świniny.
- Czemu?
- Nie jadam plugawych zwierząt.
- Ale bekon jest pyszny. Schabowe są pyszne.
- Szczur może też, ale nie wezmę skurwiela do ust. Świnie śpią i ryją w gównie. Nie jadam tak durnych zwierząt.
- A pies? Zjada własne gówna.
- Psów też nie jadam.
Jest to rozmowa Vincenta z Jules`em, podczas śniadania w jednej z knajpek. W filmie jest to ostatnia scena.
- Czytujesz Biblię?
- Z rzadka.
- Znam fragment na pamięć. Księga Ezechiela: 25,17. „Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych doliną ciemności, bo on jest stróżem brata swego i znalazcą zagubionych dziatek. I dokonam srogiej pomsty w zapalczywym gniewie, na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci; i poznasz, że Ja jestem Pan, gdy wywrę na tobie swoją zemstę". Powtarzam to gówno od lat. Kto słyszał te słowa, za chwilę nie żył. Ale nie rozumiałem ich. Myślałem, że to niezły tekst przed usmażeniem dupy jakiemuś skurwielowi. Od dziś rana myślę inaczej. Teraz myślę, że może to znaczy, że ty jesteś zły, a ja sprawiedliwy... A pan 9 mm jest pasterzem chroniącym moją sprawiedliwą dupę w dolinie ciemności. A może jest tak, że ty jesteś sprawiedliwy, ja - pasterzem, a świat jest zły i samolubny. To by mi się podobało. Ale to gówno prawda. Prawda jest taka, że ty jesteś słaby, a ja jestem tyranią złych ludzi. Ale staram się, Ringo. Naprawdę, bardzo się staram być pasterzem. Idź.
Słynne słowa recytowane przez Jules`a przed każdym zabójstwem. Zajął on czwarte miejsce w plebiscycie organizowanym przez Blockbuster UK, jako najsłynniejszy cytat wszechczasów.
Słynne cytaty pochodzą nie tylko z tego filmu, ale i chociażby z „Od zmierzchu do świtu":
„Pussy, pussy, pussy! All pussy must go. At the Titty Twister we're slashing pussy in half! This is a pussy blow out! Make us an offer on our vast selection of pussy! We got white pussy, black pussy, Spanish pussy, yellow pussy, hot pussy, cold pussy, wet pussy, tight pussy, big pussy, bloody pussy, fat pussy, hairy pussy, smelly pussy, velvet pussy, silk pussy, Naugahyde pussy, snappin' pussy, horse pussy, dog pussy, mule pussy, fake pussy! If we don't have it, you don't want it!" - monolog wypowiadany przez Cheech`a Marin`a przed wejściem do "Tityt Twister".
Inne słowa "I've got six little friends and they can all run faster than you can" oraz dialog pomiędzy Kate i Ritchim (-Gdzie nas zabieracie? - Do Meksyku - A co jest w meksyku? - Meksykanie) pierwszy raz nie padły w tym filmie ale odpowiednio w "That Darn Cat!" i „Dzikiej Bandzie".
Teatr absurdu jaki serwuje mam Quentin jest nieziemski. Groteska, brutalność, wulgarność przyprawione komediowym sosem doskonale spisują się w dzisiejszym kinie. Co najlepiej się sprzedaje? Sex i przemoc. Tarantino wpisuje się w tą zasadę, ale nie sukces komercyjny jest jego celem. On robi to co kocha - robi filmy. Produkuje, gra, reżyseruje. Spełnia się w tym co jest jego pasją niemal od urodzenia. Został niemalże „naznaczony", gdy Connie chodziła z nim w ciąży do kina. Nie sposób wyliczyć tego co Tarantino oglądał („Jestem wielbicielem gatunków: wszystkiego, od spaghetti westernów po filmy o samurajach."). Wszystkim tym rodzajom nadaje nowe znaczenie, nowy sens, miesza konwencje, łączy ikony popkultury, tworzy je. Wzbudza kontrowersje w niemalże każdym swoim filmie. Jest autorem z gatunku tych o których mówi się albo źle, albo dobrze, ale zawsze jakoś. Zdobył wiele nagród, w wielu plebiscytach jest nagradzany. W niemalże każdym na najlepszy film jakiś jego obraz się znajduje. Świadczy to o niewątpliwym wpływie na światową kinematografię. Określa się go jako pierwszego reżysera z nowej generacji. Nie tych, którzy uczyli się w szkołach, ale uczyli się oglądając filmy. Daje to pewną wyższość, oryginalność nad innymi twórcami. A sam Tarantino? Pewnie nie raz jeszcze zrobi nam „z dupy jesień średniowiecza".