Pośpieszny do życia

Agnieszka Kłos
Agnieszka Kłos
Kategoria kultura · 12 grudnia 2007

Już wiemy. Możemy być pewni i pisać na ten temat książki; zbyt wczesne i zbyt późne współżycie płciowe rujnuje nasze zdrowie. Na tak zaskakujący wynik badań wpadli właśnie amerykańscy naukowcy.

Być może nie ma w nich nawet cienia rewolucji, skoro nasze babcie podkreślały, że wiek inicjacji ustanowiony jest przez przyzwoitość i nie powinno się go przyśpieszać ani odraczać. Co jednak z młodymi dzieciakami, które pod wpływem coraz brutalniejszych i jednoznacznie brzmiących kreskówek wypadają dosłownie z wózka w oczekiwaniu na upragniony seks? Pamiętacie głośny film "Dzieciaki" (Kids), Larrego Clarka, w którym zarejestrowano dionizyjskie sceny wyuzdanego seksu wśród dwunastolatków? Polscy psychologowie trąbią na alarm; wiek inicjacji nastolatków obniżył się do tej granicy wieku.  

Wyniki zaskakującej amerykański świat ankiety ogłoszono na łamach prestiżowego "American Journal of Public Health". Na podstawie testów, które przeprowadzono wśród 8 tys. dorosłych stwierdzono, że przeciętny wiek inicjacji seksualnej wynosi 17 - 18 lat. Uznano go za normę, od której istnieje coraz więcej odchyleń. Za bardzo młody wiek uznano 14 rok życia, za późny - 22 lata.
Jak pokazuje los wielu tysięcy młodych ludzi, w ich świadomości istnieje podsycana przez media norma normalności, zgodnie którą wiek inicjacji seksualnej powinien się obniżać. Pośpiech w podejmowaniu decyzji o wczesnym współżyciu podsycają media, kolorowe gazety i sieć, w której roi się od testów na "normalność" erotyczną oraz życie zgodnie z oczekiwaną społecznie normą. Czy jednak w kwestii życia intymnego jakakolwiek norma w ogóle istnieje?

Co grozi za zbyt wczesne rozpoczęcie współżycia? Oczywiście wzrasta ryzyko chorób przenoszonych drogą płciową. Większość bardzo młodych ludzi podejmuje decyzję o "zdjęciu simlocka" pod wpływem reklamy, namowy kolegi lub alkoholu. W nikłym procencie jest to świadoma decyzja. W najmniejszym podyktowana świadomym wyborem partnera. Jak pokazują badania młodzi ludzie traktują partnerów przygodnie i przygodowo z całą konsekwencją nieznajomości ich stanu zdrowia.

Zbyt późne rozpoczęcie współżycia jest podstawą do rozpoznania zwłaszcza u mężczyzn zaburzeń seksualnych. Dotyczą one w pierwszej kolejności trudności z utrzymaniem wzwodu i osiągnięciem orgazmu. Kobiety w tej samej sytuacji cierpią na zespół zaburzeń związanych z oziębłością płciową.

W kropce są nie tylko sami zainteresowani, którzy mimo późnego wieku nie podejmują życia seksualnego. Większość amerykańskich nastolatków skarży się na samotność i uzależnienie od sieci, które uniemożliwiają im poznanie kogokolwiek. Inni za pośrednictwem Kościoła walczą ze zbyt wczesnym podjęciem współżycia, wyczekując upragnionego ślubu. Nie wiedzą jednak, że po nim może ich spotkać przykra niespodzianka. Jak uprzytamniają wszystkim badacze, program szkolny wprowadzony właśnie do amerykańskiego szkolnictwa, który promuje dziewictwo przedmałżeńskie, przyniesie więcej złego niż dobrego. Szlachetna idea sakramentu małżeńskiego może stać się przyczyną szybkiego rozwodu. A ten przyczyną depresji i z kolei samotności. Czy amerykańskie społeczeństwo nie wpadło w swoiście pojęte błędne koło wartości i stylu życia?

"Odkładanie aktywności seksualnej na później może blokować rozwój zdolności emocjonalnych, poznawczych i interpersonalnych, które są kluczem do satysfakcjonującego życia seksualnego i ogólnie dobrego samopoczucia" - mówią naukowcy, którzy odkryli znaną w dawnych czasach prawidłowość, nie reklamowaną niestety przez współczesne media.