Pięć dni festiwalu, wyłączając sen, to ok. 100h pochłaniania wrażeń zmysłowych i estetycznych oraz rozmów ze wspaniałymi ludźmi; to morza słów, przemyśleń, ale również wspólne działanie, współuczestnictwo i współtworzenie. To także coś, co wymyka się słowom, co można poczuć, ale czego nie można nazwać…
W zeszłą niedzielę w nocy, a w zasadzie w poniedziałek nad ranem w Lubiążu pod Wrocławiem zakończył się XIV SLOT Art Festival. Od tego czasu minęło już kilka dni, a ja ciągle nie mogę wrócić do codzienności, wciąż moje myśli szybują gdzieś daleko. Naładowałem swoje akumulatory ogromną dawką pozytywnej energii (tzw. SLOT energy) i trochę inaczej patrzę teraz na świat.
Ale po kolei. SLOT Art Festival to wydarzenie organizowane już od 14 lat. Pierwsza edycja odbyła się w roku 1993, w miejscowości Stacze, kolejne edycje przeniosły się do Giżycka, natomiast od 2001 roku SLOT organizowany jest na terenie opactwa Cystersów w Lubiążu. SLOT Art Festival to pięć dni wypełnionych koncertami, przedstawieniami teatralnymi, pokazami filmów i wieloma innymi, często spontanicznymi formami twórczej ekspresji. To także ogromna liczba warsztatów (o których później), ale przede wszystkim to niesamowici ludzie tworzący atmosferę festiwalu.
Positive Freak Show
Po kilku chłodnych i deszczowych dniach w środę nad Lubiążem zaczęło pojawiać się słońce. Gdy wraz z redaktorem Yahem wczesnym popołudniem przybyliśmy na miejsce, były klasztor Cystersów tętnił życiem. Na głównym placu pod ogromnym platanem młodzi ludzie bawili się, grali w ringo lub siatkówkę. Niektórzy chodzili na szczudłach, inni ćwiczyli żonglowanie lub różne sztuczki cyrkowe. Dziewczęta obnażały ramiona i wystawiały młode buzie do słońca. Losowo wybrany SLOTowicz z dużym prawdopodobieństwem będzie dziewczyną w wieku lat ok. 20, prawdopodobnie z dreadami na głowie. Mniej więcej 2/3 uczestników stanowiły przedstawicielki płci pięknej. Oczywiście byli też chłopcy oraz starsi i młodsi przedstawiciele społeczeństwa, ale właśnie taki stereotyp zapisał mi się w pamięci.
Wszędzie działo się coś ciekawego! W katedrze można było obejrzeć wystawę prac i instalacji, tańczono tam tańce średniowieczne i lepiono rzeźby z gliny. W różnych pomieszczeniach i miejscach zaznaczonych na mapie odbywały się warsztaty, tak że ciężko było nam to wszystko od razu ogarnąć.
SLOT Miuzik
Część koncertową rozpoczął portugalski zespół Triplet z piękną wokalistką świetnie rozgrzewającą publikę muzyką w stylu Guano Apes. Przyjemną wersję „Przybyszów z Matplanety” zagrały Usta Bilizowane, ciekawy koncert dało w piątek trio Me, Myself & I a w sobotę Frushtuck. Świetni (i bardzo seksowni) byli też panowie z Hot Stewards. Dobrze bawiłem się przy Wszystkich Wschodach Słońca w niedzielę, ale reszta kapel występujących na SLOTcie nie trafiła w mój gust muzyczny.
Może jestem już za stary i nie bawią mnie już radosne pobrzękiwania szarpidrutów (które często dochodziły moich uszu, gdy przechodziłem koło małej sceny), może ominęły mnie ciekawe koncerty, a może jestem zbyt krytyczny - jednak całość oprawy muzycznej oceniłbym na czwórkę z minusem. Nawet Fishowi nie udało się posklejać moich poszarpanych bębenków.
O scenie klubowej za dużo nie mogę napisać, bo po prostu w ogóle nie przebywałem w Kalafiorze. To nie mój klimat. Znajomym się podobało i bawili się tam dobrze do późna. Ja najmilej wspominam spontaniczny koncert na gitarę i skrzypce który odbył się któregoś wieczoru w kawiarence Kiwi.
Warsztaty
Zdecydowanie najciekawszą częścią Slotu były warsztaty. Każdy mógł znaleźć tu coś dla siebie. Pod okiem prowadzących można było rozwijać swoje zdolności plastyczne – zrobić własną kartkę papieru czerpanego, ćwiczyć rysunek, nauczyć się malować na szkle, farbować ubrania, rzeźbić w glinie i tkać. Jeśli w przeciwieństwie do sztuk zwanych pięknymi, bliższa Twemu sercu jest muzyka mogłeś wziąć udział w warsztatach wokalnych, nauczyć się grać na gitarze, klarnecie, bębnach oraz przeróżnych dziwnych instrumentach afrykańskich. Jeśli wybrałeś teatr – miałeś do wyboru zajęcia z pantomimy, teatru cieni, oraz kilku innych grup teatralnych.
Ale to jeszcze nie koniec wyliczanki! Jeśli nie czujesz się artystą mogłeś skorzystać z zajęć rozwijających kreatywne „Ja”, lub nauczyć się rozpoznawać swoje emocje i dzielić się nimi na „poligonie uczuć”. Mogłeś poznać podstawy Linuksa, nauczyć się prowadzić radio internetowe, komponować muzykę za pomocą PC-ta, a nawet zaprogramować własny mikser audio/video lub interaktywną instalację.
Ale cóż to za święto, w którym nie świętowałyby mięśnie? Po tych wszystkich rozkoszach dla duszy i umysłu mogłeś powyginać ciało ucząc się breakdance’a, grając w siatkówkę lub kręcąc nunchaku.
Warsztatów było tyle, że można by zapełnić nimi dwa semestry zajęć na SLOTowej Akademii Sztuk Wszelakich gdyby takową otworzono w klasztorze w Lubiążu. Niestety festiwal trwał tylko 5 dni i wybierając się na warsztaty musiałem rezygnować z wielu innych, które odbywały się w tym samym czasie. Ale może to świadomość faktu, że wkrótce wszystko się skończy sprawiała, że chciałem czerpać z każdego dnia jak najwięcej. Każdej nocy chodzić od jednej kafejki do drugiej i rozmawiać o sztuce, o życiu, o Bogu… a potem podziwiać budzący się do życia dzień.
Nie napisałem nic o SLOT TV, o przedstawieniach teatralnych, o wykładach ani o organizacjach, które zainstalowały się na festiwalu. Nie napisałem o warsztatach z bajkoczytania, o flash-mobach, które zdarzyły się pod platanem ani o nocnym zwiedzaniu klasztoru. Nie da się tego wszystkiego opisać w skończonym czasie, a zresztą.. komu chciałoby się to czytać? Miło się wspomina, ale życie toczy się dalej, a następny SLOT dopiero za rok. Chociaż czy nie można sprawić, aby tak pięknie było przez cały czas? Przecież to zależy tylko od nas!
„Wielu ludzi zalicza SLOT do kategorii rzeczy trudno definiowalnych jak: Sztuka, Miłość, Szczęście. Zresztą, jeśli byłeś na wakacyjnym SLOT Art Festiwalu lub zetknąłeś się z działaniami SLOT’u gdzieś w ciągu całego roku, to nie muszę Ci tłumaczyć, czym jest SLOT. Jeśli nie byłeś musisz przyjechać, zobaczyć, przeżyć to wszystko. Mówi się, że SLOT jest RUCHEM... bo na pewno nie jest czymś wmurowanym w jedno miejsce i czas, w jeden i ten sam tor, którym podąża wielu ludzi, by osiągnąć potrzebny im poziom rozwoju. I nie tylko... Slot jest platformą jednoczącą ludzi, dla których chrześcijaństwo jest inspiracją do zaangażowania w działalność kulturalną, edukacyjną i społeczną. Slot to bardziej ruch niż organizacja - trudno wytyczyć granice ideom, zwłaszcza jeśli jej nośnikami są ludzie. (…)„
– http://www.slot.art.pl/
Fotoreportaż ze SLOTu
Fotoreportaż - SLOT Art Festival '07