Symboliczny zawrót głowy – recenzja powieści „Blizna” Audur Ava Ólafsdóttir

Anna Bugajna
Anna Bugajna
Kategoria książka · 17 maja 2020

Z pewnością każdy z nas odnajdzie na swoim ciele jakąś bliznę. Ślad po wypadku, operacji, narodzinach. Blizny nie muszą też znaczyć samego ciała. Pozostają z człowiekiem w formie traumy, lęku czy wycofania. Blizna stała się także przewodnim motywem powieści Audur Ava Ólafsdóttir. Jednak historia Jonasa pokazuje, że jedna blizna nie jest równa drugiej.

W poszukiwaniu celu życia

 

Na początku powieści poznajemy Jonasa – wrażliwego człowieka w średnim wieku, niedoszłego pisarza, porzuconego przez żonę i pozbawionego ojcostwa, który postanawia się zabić. Zanim do tego jednak dojdzie odwiedza swoją matkę przebywającą w domu opieki, rozmiłowaną w wojennych historiach. Spotyka się ze swoim sąsiadem, od którego pożycza strzelbę i z głową pełną pisarzy-samobójców uzmysławia sobie, że w sumie to nie potrafi obsługiwać broni. Musi zatem znaleźć inny sposób na to, aby odebrać sobie życie.

Senna atmosfera islandzkiej wyspy, stłumione emocje bohatera i wyrywkowe notatki z dziennika, który

prowadził w młodości, pozwalają autorce całkiem dobrze oddać nieco „przegrane życie”. W młodości, ambitny Jonas miał wiele planów na przyszłość. Studiował filozofię, kiedy dowiedział się, że zostanie ojcem. Dla dziecka i jego matki porzuca studia, zajmuje się firmą ojca produkującą protezy. Po latach żona odchodzi od niego z wiadomością, że córka, którą wychował nie jest jego.

 

Początek powieści niesie ze sobą duży potencjał. W życie Jonasa autorka już od początku wplata nieco znaków, za pomocą których świat bądź przeznaczenie próbuje się z nim skontaktować i go ocalić. Choć prowadzą one nieco naiwnie przez magię sympatyczną czy znaczenie snów, są ciekawym akcentem fabularnym.   

 

Bohater postanawia zabić się w kraju, który przez długi czas szarpany był okrutną wojną domową. Zabiera ze sobą tylko torbę z narzędziami i wiertarkę, dzięki której chce przymocować do sufitu sznur. Tam wypełnia się przeznaczenie Jonasa. Niczym biblijny prorok pomaga w ocaleniu miasta – w tym przypadku zniszczonego wojną.

Lilia wodna, gołąb i motyl – paradygmat symboli

 

Od tego momentu fabuła podporządkowana jest pojawiającym się co chwila symbolom. Imię niemal każdego bohatera niesie ze sobą ciężar znaczeniowy. Symboliczne sceny, drobne przedmioty, wszystko to tworzy równoległą do fabuły linię narracyjną, wzmacniając przekaz. Drobne naprawy w budynkach, których dokonuje Jonas, urastają dzięki nim do rangi budowy nowego świata. Większość symboli ma pochodzenie biblijne. Możemy przeczytać o Adamie – chłopcu, który rysuje na kartce papieru nowy świat za pomocą kolorowych kredek:

„Stworzył dwie osoby, małego mężczyznę i dużą kobietę, i ulokował je pod zielonym słońcem. To pierwszy dzień na świecie.

 

I spojrzał na to, czego dokonał, i zauważył, że to całkiem niezłe”

Sam Jonas zostaje porównany nawet do zmartwychwstałego Jezusa. Przeźroczysty motyl – symbol zmartwychwstania, duszy – siada na bohaterze, podczas gdy ten bierze prysznic po swoim odrodzeniu, czyli po tym jak postanawia żyć dalej. W perspektywie cierpień ludzi, których spotkał, jego problemy wydały się mu błahe. Odnalazł także sens i cel swojego życia – chce pomóc kobietom. To one dadzą początek nowemu społeczeństwu i całemu państwu.  

Walka o przyszłość kobiet

 

Tu warto wspomnieć o przedziwnej karykaturze myśli feministycznej, która pojawia się w Bliźnie.

"Kobieta jest przyszłością mężczyzny."

To słowa wypowiedziane przez Swana – przyjaciela Jonasa. Śledził on losy kobiet uciskanych w różnych zakątkach świata. Cierpiał na wiadomości o niesprawiedliwym ich traktowaniu i braku równych praw. Jeszcze więcej cierpienia sprawiała mu własna niemoc i brak możliwości pomocy. Nieoczekiwanie jego

niewypowiedziane marzenie spełnia Jonas. Pomaga kobietom odbudować kraj po konflikcie zbrojnym. To one jako jedyne mają taką moc – przeżyły, choć z ogromną ilością blizn, a w dodatku są źródłem nowego życia. Samo społeczeństwo, w którym żyją jest mocno skorumpowane, jednak nie ma w nim mowy o uciskającym je patriarchacie. Czy autorka pozostawia nam to w sferze domysłu?

 

Jaki z tego wszystkiego wyłania się sens? Autorka zaznacza pewien problem społeczny i potrzebę jego zmiany. Jednak sam czyn i samą możliwość zmiany świata pozostawia dalej w rękach mężczyzn. 

 

Mikrokosmos powieści utkany jest z małych symboli. Mam wrażenie, że ich nagromadzenie było jednym z twórczych wyzwań, które powzięła sobie autorka. Im więcej uda się ich wykorzystać, tym lepiej. Niestety, zabieg ten nie podnosi wartości prozy Islandki. Same symbole tracą na swojej głębi i wieloznaczności a fabuła na prawdopodobieństwie. Wiele można wytłumaczyć tkanką powieściową. Jednak w przypadku Blizny skróty fabularne i brak podstawowej psychologii postaci to zbyt duże niedociągnięcia, aby można było przymknąć na to oko.   

Symboliczny ciężar scen nie pozwala się zdystansować do tekstu, aby móc odebrać czarny, islandzki humor, którym autorka próbuje czasami rozładować napięcie. Wpleciony w ten sposób pogłębia jedynie tandetę i kicz.

 

Pozostaje mi tylko nadzieja, w końcu ona umiera ostatnia, że kolejny tom serii „Dzieł Pisarzy Skandynawskich” będzie lepszy.

 

Audur Ava Ólafsdóttir, Blizna

Tłumaczenie: Jacek Godek

Wydawnictwo Poznańskie, 2020 r.

 

Inne w serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich

1. Roy Jacobsen, Niewidzialni

2. Helga Flatland, Współczesna rodzina 

3. Carl Frode Tiller, Początki

4. Karen Blixen, Pożegnanie z Afryką

5. Roy Jacobsen, Białe morze

6. Jonass T. Bengtsson, Życie Sus

7. Audur Ava Ólafsdóttir, Blizna

8. Sig Dagerman, Poparzone dziecko

9. Roy Jacobsen, Oczy z Rigela