Ilość szczegółów i cytowań może zniechęcać, biorąc pod uwagę jeszcze rozmiar tej pracy – niemal 670 stron. Jest to jednak książka dotyczące jednej z najciekawszych wypraw odkrywczych. To, co ujrzał Lewis i Clark na własne oczy, prawdopodobnie już nikt inny nie widział. Po ich powrocie do domu równiny pełne zwierząt, nieprzetarte szlaki w górach i plemiona Indian zamieszkujące ten raj zaczęły się zmieniać. Chciwość i chęć posiadania zmieniła te tereny na zawsze. Jeśli więc chcesz wyruszyć w tę podróż – książka W poszukiwaniu granic Ameryki. Wyprawa Lewisa i Clarka autorstwa Stephena E. Ambrose jest najlepszą do tego drogą.
Na początku warto zaznaczyć, że autor jest historykiem. Przed przystąpieniem do pisania przeprowadził bardzo dokładne badania. Źródłem jego informacji były nie tylko pisane w czasie podróży pamiętniki, ale także korespondencja czy opracowania innych badaczy. A osoba Lewisa jest dość popularnym tematem rozpraw w Stanach. Także już na początku Ambrose miał dość dużą konkurencję.
W rzeczywistości książka W poszukiwaniu granic Ameryki jest biografią Lewisa. Oczywiście opis jego podróży na drugi koniec kontynentu amerykańskiego jest najobszerniejszy. Sama postać pułkownika jest w pewien sposób fascynująca. Podczas swojego krótkiego życia osiągnął zbyt wiele jak na jeden żywot. Młody i ambitny plantator z Wirginii, żołnierz na pograniczu, pułkownik, sekretarz prezydenta, podróżnik, odkrywca działający na polu botaniki, zoologii, etnografii i na końcu nieudany dyplomata i polityk. Zginął tragicznie w młodym wieku. Przyczyn historycy doszukują się w chorobie psychicznej, wenerycznej bądź spisku. Teorii jest wiele, choć zdaniem autora książki choroba dwubiegunowa jest tą najbardziej prawdopodobną.
Książka jest bardzo wierna swoim źródłom. Autor bardzo dużo cytuje. Swoją narrację także prowadzi szczegółowo. Gdzieniegdzie przystaje nieco i komentuje decyzje bohaterów czy wplata opinie innych historyków. Czasami rodzi to bardzo ciekawy efekt – zamierzony bądź nie. Przykładem mogą być ostatnie miesiące i tygodnie przygotowań przed podróżą, które niemiłosiernie się odwlekały. Autor nie chciał pozbawić czytelnika tej niecierpliwości, którą prawdopodobnie czuł Lewis. Cytował więc i opisywał każdą przeszkodę, którą napotkał. I rzeczywiście wraz z pułkownikiem nie mogłam się doczekać, aż w końcu wyruszymy w drogę.
W czasie wyprawy najciekawsze były zmagania jej członków z naturą, napotkanymi plemionami i własnymi ciałami. Lewis niemal przez całą swoją podróż spisywał pamiętniki, które miały być także źródeł naukowej wiedzy. Po powrocie miał plan je wydać. W końcu wszyscy na to czekali. Dzięki nim wiemy o tej podróży naprawdę dużo. Sam Lewis przed wyruszeniem szkolił się w każdej dziedzinie nauki, którą potrzebował do zbadania nieznanych terenów Ameryki. Wiedza ta miała posłużyć przyszłym osadnikom, a także do rozwoju handlu skórami.
Nie była to łatwa podróż. Jej opis jest naprawdę fascynujący. Z książki można dowiedzieć się, jak wyglądały dziewicze tereny Stanów Zjednoczonych, poznać plemiona, które w krótkim czasie miały już przestać istnieć.
Lewis sprawdził się jako przywódca, choć podejmował zarówno dobre, jak i złe decyzje. Przez większość książki autor jednak za wszelką cenę bronił go, wychwalał nawet najmniejsze osiągnięcia. Szczytem już wszystkiego było policzenie słów przygotowanego przez Lewisa pisma dotyczącego przyszłych planów stanu Luizjana, które to spisał, będąc już gubernatorem. I oczywiście autor uznał to za wielkie osiągnięcie. Aż 10 500 słów! Lewis miał być bohaterem i został nim pomimo wszystko. Jedynie w podsumowaniu autor pokusił się nieco o krytykę jego osoby.
Pomimo ogromnego patriotyzmu autora W poszukiwaniu granic Ameryki czyta się bardzo dobrze. Trzeba przymknąć oko na typowo amerykańską narrację ku chwale bohaterom. Ogrom szczegółów pozwoli Wam wyciągnąć własne wnioski dotyczące samej wyprawy, jak i głównego bohatera. Szczerze polecam tę podróż.
Stephen E. Ambrose W poszukiwaniu granic Ameryki
Tłumaczenie: Jan Szkudliński
Wydawnictwo Poznańskie, 2019