Kiedy nastąpił ciąg dalszy trylogii Millenium Stiega Larsona w postaci Co nas nie zabije autorstwa Davida Lagerkranza byłem sceptycznie nastawiony do kontynuacji. W trakcie lektury powieści mój sceptycyzm szybko zmienił się w miłe zaskoczenie. Pisarzowi udało się, moim zdaniem, zachować klimat pierwowzoru. Bez szczególnego zastanowienia sięgnąłem więc po kolejne odsłony: Mężczyzna, który gonił swój cień i ostatnią Ta, która musi umrzeć. Nie ukrywam, że mój „apetyt” był spory więc od ostatniej części oczekiwałem spektakularnego zakończenia (mimo świadomości, że zamknięcie niektórych wątków jest dość łatwe do przewidzenia). Lektura rozczarowała mnie niestety.
Ta, która musi umrzeć zaczyna się dość spokojnie. W odróżnieniu od wcześniejszych odsłon cyklu akcja nie toczy się tu wartkim strumieniem (dopiero pod koniec nabiera tempa). Dużo tajemnic ulega ujawnieniu, wiele wątków ulega zamknięciu. Niestety niektóre ważne dla fabuły wydarzenia są mało wiarygodne, wręcz nieprawdopodobne (wywiadowcze gierki na wyprawie wysokogórskiej przypominają za bardzo naiwną „bondowską” stylistykę). Wątki poboczne (tak ciekawe i inspirujące w poprzednich częściach) tu wydają się konstruowane na siłę. Ostatecznie rozwiązania są mało zaskakujące, tak jakby autorowi brakowało pomysłów na zakończenie (a serię wypadałoby mimo wszystko zamknąć). Finał powieści próbuje temu zaradzić, ale niedosyt pozostaje.
Co można napisać tytułem podsumowania? Skomplikowanie intrygi tym razem autorowi nie wyszło moim zdaniem. Każda przeczytana strona ostatniej części Millenium powoduje, że zamiast „wsiąkać” w opisywaną historię na usta ciśnie się pytanie: „Kiedy to się wreszcie skończy?” (ewentualnie „Kiedy zacznie się coś ciekawego?”). Przypuszczam, że większość czytelników, którzy sięgną po Ta, która musi umrzeć nie będzie zadowolona ze spotkania.
Niejako na „otarcie łez” proponuję... posłuchać muzyki. Amerykański kompozytor Bryce Miller inspirowany pierwotną trylogią wydał w 2016 płytę pt. Wasp. Zgromadzone na płycie kompozycje elektroniczne utrzymane są w różnych stylach (mocno przebija „berliner schule”) przyciągną brzmieniem niejednego słuchacza. Momentami wydaje się, że to muzyka filmowa skomponowana do jakiejś nieznanej (niepowstałej) ekranizacji, tak idealnie przekazuje nastrój historii stworzonej przez Stiega Larssona. Ale to tylko moje zdanie.
Grzegorz Cezary Skwarliński ©
Ta, która musi umrzeć
Czarna Owca 2019
str. 412